Dziś tłusty czwartek. Przed cukierniami ustawiały się kolejki, a w niektórych z nich ludzie stali nawet godzinę. Wszyscy przyznają, że jest to jedyny dzień w roku kiedy można pozwolić sobie na słodkości i nie przejmować się kaloriami.
Najdłuższa kolejka po pączki ustawiła się przy cukierni Zygmunta Pańszczyka przy ulicy Małej 4 w Kielcach. Pani Karolina na wejście czekała ponad 40 minut, ale jak przyznała- warto.
– Kupuję tu od kilku lat i uważam, że właśnie tu są najlepsze wypieki. Idealny pączek to taki, który zawiera w sobie naturalne składniki, bez żadnych ulepszaczy i nie napompowany. Właśnie takie kupujemy- mówi pani Karolina.
Z oferty tej cukierni korzysta także pani Wiesława wraz z panem Dariuszem, dla których pączki w takim dniu są tradycją.
– Sprowadzają nas tu pączki, które niestety zdrożały w ciągu ostatnich dwóch dni, i będziemy musieli zredukować nasze zakupy. Jednak jest to jedyny taki dzień w roku i nie możemy odmówić sobie przyjemności- wyjaśnia kobieta.
– Dziś każdy powinien zjeść przynajmniej jednego pączka, choć zdarzyło się, że ja zjadłem dziewięć w ciągu jednego dnia – dodaje pan Dariusz.
Miłośników słodkości nie zabrakło także w cukierni „Cztery Pory Roku” na kieleckim Bocianku. Jej właścicielka, Jagoda Krawczyk podkreśla, że by klient otrzymał z samego rana świeżego pączka, wypieki trwały całą noc.
– Mamy bardzo dużo zamówień, klienci cały czas przychodzą i je odbierają, a reszta stoi w kolejce. Uważam, że sekretem idealnego pączka jest nadzienie i to, na czym się je piecze. Właśnie to jest nasz sekret, którego nie zdradzę. Jeśli chodzi o nadzienie to my oferujemy tylko wiśniowe i różane – zaznacza Jagoda Krawczyk.
Do osiedlowej cukierni parę minut po godzinie 7 zawitała pani Edyta, która kupowała pączki dla swoich znajomych z pracy.
– Szef mnie tu wysłał, bym zakupiła około 20 pączków i nikt nie czuł się pokrzywdzony. Zdarza mi się czasem coś upiec, ale teraz warunki studencko-pracujące na to nie pozwalają i korzystam z gotowych rozwiązań. Jednak jak tylko przyjadę do domu to razem z rodzicami upieczemy własne – mówi pani Edyta.
Dziś wstał wcześniej także trzynastoletni Szymon, który postanowił sprezentować pączki także dla swoich kolegów.
– Wyszedłem wcześniej z domu żeby zdążyć do szkoły, bo wiem, że zawsze jest tu kolejka i, że dostanę tu świeże i ciepłe pączki. Kupiłem pięć żeby podzielić się też z kolegami i pewnie na przerwie je razem zjemy- dodaje Szymon.
Przechodząc po kieleckich ulicach, prawie każdy miał ze sobą pączki lub faworki.