Podczas powstania styczniowego, 12 lutego 1863 roku, pod Świętym Krzyżem stoczona została potyczka pomiędzy oddziałami polskimi a wojskami rosyjskimi. Te wydarzenia sprzed 159 lat upamiętnią uroczystości, które zaplanowano na niedzielę, 13 lutego, na Świętym Krzyżu.
Ojciec Krzysztof Czepirski, rektor bazyliki na Świętym Krzyżu podkreśla, że w ponadtysiącletnich dziejach świątyni nie brakuje także trudnych momentów związanych z historią kraju.
– To były momenty, kiedy przez Święty Krzyż przechodziły różne działania wojenne i między innymi właśnie powstanie styczniowe. O prowadzonych tu walkach przypomina tablica pamiątkowa, ślady bitwy są także na bramie wschodniej, gdzie widać wyraźne ślady po kulach. Przypominają o nich także dwa obrazy Stanisława Praussa – wymienia.
Schronienie w Górach Świętokrzyskich
Paweł Staszczak, historyk z Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach wyjaśnia, że powstańcy pojawili się w okolicy Nowej Słupi po przegranych potyczkach z Rosjanami, do których doszło w okolicy Wąchocka.
– Strona polska miała ogromne niedobory w sprzęcie. Przede wszystkim nie było broni palnej. Szacuje się, że nasycenie w broń palną, która wtedy już była dość doskonała, wynosiło maksymalnie kilkanaście procent. Reszta to była broń biała, począwszy od słynnych kos, przez widły i wszystko to, co było na wsiach, aż po zwykłe drągi, często nawet nieokute żelazem. Żołnierze rosyjscy natomiast mieli fenomenalną broń, a wśród niej broń na naboje scalone. Pod Wąchockiem Rosjanie tę zbrojną przewagę wykorzystali – opowiada.
Rozbite siły polskie znalazły schronienie w Górach Świętokrzyskich. Jak mówi Paweł Staszczak, było to dobre miejsce.
– Bardzo dużo gęstych lasów, wykroty, przepaście, dzięki którym można było urządzać bardzo dobre zasadzki. Grupa Langiewicza podzieliła się na dwie części. Jedna z nich ulokowała się w Nowej Słupi, a druga, pod dowództwem samego Langiewicza, jeszcze nie generała, tylko pułkownika, ukryła się na Świętym Krzyżu, w klasztorze pobenedyktyńskim – wyjaśnia.
Z… drewnianą armatą na wroga?
Siły rosyjskie dowodzone przez pułkownika Ksawerego Czengierego, zaskoczyły powstańców w Nowej Słupi.
– Na szczęście wojsko polskie szybko otrząsnęło się z tego szoku – zauważa historyk. – Udało im się uciec, wycofać do puszczy i tam, zza osłony drzew strzelali do Moskali tym, czym mieli. Rosjanie byli na otwartej przestrzeni i bardzo łatwo było w nich trafić, a oni strzelali na oślep, bo w gęstwinę lasu – tłumaczy.
W końcu Polacy schowali się za murami klasztornymi, skąd łatwiej było się bronić.
– Z jednej strony mieliśmy Rosjan na rozłożystej łące, tuż przed murem klasztoru, a z drugiej Polaków za murem klasztoru, strzelających z okien. Rosjanie nie mieli żadnych szans, żeby się do tego klasztoru wedrzeć. Być może udałoby się zniszczyć, czy zdziesiątkować cały korpus Czengierego, gdyby tej broni palnej było więcej – zauważa Paweł Staszczak.
Historyk przywołuje zapiski jednego z powstańców, który wspominał, że Langiewicz miał do dyspozycji jedną armatę.
– Nie byłoby to nic dziwnego, ale ten powstaniec opisuje, że była to armata z drewna. Faktycznie w historii zdarzały się różne, dziwne wynalazki, bo na przykład w XVII wieku były nawet armaty skórzane. Ale ciężko uwierzyć w tę drewnianą, bo kto i kiedy by ją wykonał? Poza tym, ktoś jeszcze, oprócz tego jednego powstańca, pochwaliłby się tą armatą. Wojsko Langiewicza miało armatki, małe działka odlane z brązu, ale też nie ma żadnych dowodów, że one zostały użyte – tłumaczy.
Uroczystości na Świętym Krzyżu
Bitwa zakończyła się zwycięstwem Polaków, po których stronie walczyło około tysiąca osób, po stronie rosyjskiej – około 1,2 tys. Źródła podają, że zginęło 19 Polaków i co najmniej 60 Moskali.
– Te straty Rosjan i tak były małe, biorąc pod uwagę strategiczny błąd, jaki popełnili, atakując bez armat właściwie ufortyfikowany klasztor – podkreśla historyk.
Paweł Staszczak mówi, że to była jedna z wielu bitew w powstaniu styczniowym, ale symboliczna.
– Porównywano ją, choć być może za małe znaczenie temu nadano, do obrony Częstochowy – wyjaśnia.
Ten sukces przypominają niedzielne uroczystości, które o godzinie 11.15, zainauguruje złożenie kwiatów pod tablicą powstańców styczniowych. O godzinie 11.30 rozpocznie się msza w intencji zmarłych uczestników polskich zrywów narodowych.
Kolejno w programie znalazły się: prelekcja na temat powstania styczniowego, którą wygłosi prof. Urszula Oettingen z UJK i projekcja filmu „Marian Langiewicz – bohater przegranej sprawy”.
Natomiast od godziny 11.30 do 14.30 w krużgankach klasztornych będzie prezentowana żywa wystawa „1863-64 Gloria Victis”. Grupy rekonstrukcyjne pokażą, jak wyglądał obóz powstańczy oraz czym walczono.
– Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby razem z nami modlić się i wspominać wydarzenia związane z Powstaniem Styczniowym, w najbliższą niedzielę na Święty Krzyż – zachęca ojciec Krzysztof Czepirski.
Organizatorami uroczystości są: Wojewódzki Dom Kultury im. Józefa Piłsudskiego w Kielcach, Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Świętym Krzyżu oraz Świętokrzyskie Stowarzyszenie Historyczne „GROT” Oddział Powstańczy 1863 roku.