Ewa i Kazimierz Hertowie w Krynkach w gminie Brody prowadzą fermę kurzą. Stado liczy około 350 sztuk, choć przed laty produkcja sięgała 8 tysięcy kur w kilku miejscowościach. Dziś hodowla pozwala na prowadzenie rolniczego handlu detalicznego, bo jajka są sprzedawane na miejscu i w formie handlu obwoźnego po okolicznych miejscowościach.
Z doświadczeń hodowców wynika, że najlepiej sprawdzają się kuty rasy dominant, które kupowane są jako 12-tygodniowe, odchowane kurki.
– One dużo jedzą i mniej niosą, ale jakość jajek jest bardzo dobra. Co tydzień sam przygotowuję pół tony paszy, bo kura dziennie je około 14 dekagramów pokarmu. Nie dozujemy im paszy, jak w dużych fermach, gdzie dziennie kura dostaje 11 dekagramów jedzenia i wodę. To powoduje, że jajka są dobrej jakości.
Kazimierz Hert wyjaśnia, że jeżeli pasza nie zawiera odpowiedniej ilości białka, to jajka są gorszej jakości. Widać to po białku, bo tworzą się dwa pierścienie, to znaczy jeden zwarty otacza żółtko, a reszta jest wodnista, bo kura niedobory białka uzupełnia wodą.
– Od kiedy sam przygotowuję paszę, nie mam problemów z chorobami u kur. Do zboża w zimie dodaję susz z zielonki, marchew czy buraki, latem kury dostają też paszę zieloną. Na każde dwie tony paszy dodaję 25 kilogramów premiksu, to mieszkanka mineralno-witaminowa. Konieczne jest także dodanie oleju jadalnego, który daje dobrą konsystencję paszy i powoduje, że kura podczas jedzenia nie podrażnia sobie przełyku. Na każdą tonę paszy trzeba dodać 3 litry oleju.
Zimą kurnik nie wymaga ogrzewania, bo ściany są ocieplone, a ściółka ze słomy ma pół metra grubości. W tym miejscu warto wspomnieć, że obornik z kurnika jest chętnie zabierany przez sąsiadów na użyźnienie gleby pod warzywa.