Na razie w województwie świętokrzyskim nie będzie redukowana liczba łóżek dla pacjentów chorych na koronawirusa zapewnia wojewoda Zbigniew Koniusz. Gość Radia Kielce odniósł się w ten sposób do rządowych planów przewidujących stopniowe przeznaczanie miejsc w szpitalach na leczenie innych chorób.
W Świętokrzyskiem z powodu SARS-CoV-2. hospitalizowanych jest 800 osób. Mamy jeszcze rezerwy w wysokości 30 proc. To oznacza, że wszyscy potrzebujący otrzymają odpowiednią opiekę. Niemniej jak zauważył wojewoda piąta fala jeszcze nie minęła.
– W zasadzie jesteśmy przed szczytem i trzeba bacznie obserwować sytuację. To nie czas na zamykanie oczu, bo może się okazać że statek którym płyniemy dryfuje i dotrzemy do dzikiego lądu, gdzie może być wiele niekontrolowanych zachorowań.
Zbigniew Koniusz uważa, że w tej sytuacji należy się trzymać złotego środka.
– Ani wariant Austriacki, czyli obowiązkowe szczepienia i bardzo restrykcyjne zasady, ani rozwiązania skandynawskie polegające na odrzuceniu wszystkich obostrzeń – nie są najlepsze. My powinniśmy na bieżąco analizować sytuacje i dostosowywać się do niej. W tym kontekście nie spodziewa się że w ciągu najbliższych dni ministerstwo zdrowia zdecyduje o skróceniu izolacji czy kwarantanny.
Gość Radia Kielce dementuje także prognozy, że po pandemii koronawirusa czeka nas pandemia chorób nowotworowych i innych przewlekłych schorzeń, wynikająca z tego, że w ciągu ostatnich dwóch lat wiele osób było pozbawionych specjalistycznej opieki.
Wojewoda przyznał że były problemy z przyjęciami i kwalifikacjami chorych przez lekarza pierwszego kontaktu, ale gdy chory otrzymał skierowanie do specjalistycznej placówki był pod stałą opieką.
– Rozmawiałem z dyrektorem ŚCO. Chorzy przez dwa lata korzystali zarówno ze specjalistycznej diagnostyki jak i leczenia. Pandemia utrudniała pracę, ale nie sparaliżowała pracy placówki.
Zbigniew Koniusz ma także nadzieję na rozwiązanie problemów finansowych szpitali, które nie zrealizowały kontraktu z NFZ-tem. Placówki podległe marszałkowi winne są 33 mln zł.
– Myślę że znajdzie się jakieś kompromisowe rozwiązanie. NFZ ma mechanizmy zaradcze i będziemy je wdrażać tak, by finanse szpitali nie ucierpiały, dlatego że zamiast wykonywania zakontraktowanych usług leczyły chorych na COVID-19.