Religijne oleodruki, które jeszcze niedawno zajmowały wyjątkowe miejsce w domach Polaków, dziś porzucane są na śmietnikach. – Prosimy, przynieście je do kościoła, znajdą tu godne miejsce – apelują księża z Sanktuarium św. Józefa Opiekuna Rodziny w Kielcach. Z ocalonych przez wiernych obrazów już stworzono tu okazałą ekspozycję. Oleodruki mają nie tylko wartość emocjonalną i religijną, są także cennym świadectwem epoki dla muzealników.
Przed laty wizerunek świętego zawieszony u powały wiejskiej chałupy był swoistym „portalem” umożliwiającym komunikację z Bogiem. Modlitwa pozwalała mieszkańcom wsi zrozumieć sens życia i sens śmierci. Pomagała oswoić domową przestrzeń, odstraszając z niej wszelkie zło i zapewniając domownikom pomyślność i bezpieczeństwo.
Współczesny świat promuje indywidualne podejście do sfery sacrum. Dziś odpowiedź na pytanie o sens istnienia sprowadzona została do zaspokajania doczesnych potrzeb. Coraz częściej odziedziczone religijne oleodruki i litografie są przez spadkobierców pozostawiane przy śmietnikowych altanach, a te o mniejszych gabarytach wyrzucane wprost do pojemników z odpadami. Z taśmociągów transportujących odpady do spalarni wyłapują je pracownicy nadzorujący segregację śmieci i ustawiają na metalowej półce maszyny. Na oleodruki i litografie nie ma miejsca w nowoczesnych wnętrzach, nie pasują do obecnego stylu życia, nie można też na nich wiele zarobić.
Tokarnia. Park Etnograficzny. Na zdjęciu: sacrum i profanum we wnętrzach chałupy z Okołu / Fot. Muzeum Wsi Kieleckiej
Święty kąt i piec
– Wieczorem klęczało się przy takim domowym ołtarzyku ustawionym na stole, były tam figurka Matki Bożej i krzyż. Świeczki się zapaliło i modliło się, dziesiątkę różańca się odmówiło – wspomina Jadwiga Brzoza, mieszkanka podkieleckiej Kowali.
Jeszcze w latach 70. na kieleckiej wsi w wiejskich domach można było zobaczyć tzw. święty kąt.
Przechodząc przez próg chałupy, wkraczało się w jej wewnętrzną, sakralną przestrzeń, wyznaczoną przez dwa stałe elementy, jakie istniały w układzie tradycyjnej izby – piec i święty kąt” – pisze prof. Marian Pokropek.
Stykały się tu zatem dwie przestrzenie, jedna przeznaczona na codzienne obowiązki, która kumulowała się wokół pieca (profanum) i druga – uświęcona, przeznaczona na modlitwę, „święty kąt” (sacrum). W kulturach tradycyjnych sacrum i profanum tworzyły nierozerwalną więź.
Prof. Stanisław Cygan zanotował relację mieszkańca Bęczkowa, w której szczegółowo zostało opisane współistnienie obu sfer:
W łogólny izbie to się odbywały takie rózne roboty zimowe, jak przedzenie kodzieli, darcie piór, gotowanie. Ano jak tam chłop majstrować umioł, no to się majstrowało, dzieci lekcje tam tyz łodrobiały w łogólny, bo głównym meblem to beł taki stół pod oknem robocy jeden, a drugi stół beł pod łoknem paradny. (…) Ten stolik drugi paradny: to tam beła pasyjka, cyli krzyz, dwie świecki w świecnikach, no i ubrane to beło w takie bukiety z kwiotków bibułcanych. Bardzo ładnie to robieły kobiety te bukiety takie, i ta pasyjka w tych bukietach beła, i przykryty stół był haftowano pięknie serweto. To beł paradny. Tam nie wolno było jeść, ani siedzieć przy tym stole, ani nic, ino w święta Bozego Narodzenia to tam choinke się stawiało…”.
Obraz w prezencie
Sferę sacrum wypełniała aura świętości, która tworzyła miejsce domowego kultu. Gospodynie przykładały wielką wagę do tego, aby zawsze wyglądała estetycznie i była pięknie udekorowana. W sposób szczególny „święty kąt” był przybierany w okresie świątecznym. Etnografka Barbara Ogrodowska pisze:
Świąteczna dekoracja była i jest dotychczas źródłem radości, przynosi satysfakcję gospodyni, będąc wyrazem jej staranności i umiejętności. Liczni w okresie świątecznym goście mogą ocenić zalety gospodyni, podziwiając piękne wnętrze. Ona sama czuje się dumna, widząc swój dom piękniejszy niż inne”.
W rogu izby ze „świętym kątem” tuż pod powałą, wieszano obrazy o treści religijnej, wizerunki Matki Boskiej i świętych patronów. Były to głównie produkowane masowo oleodruki, sprzedawane przez wędrownych handlarzy na odpustach i jarmarkach. Najwięcej obrazów zawieszonych było na ścianie przeciwległej do drzwi wejściowych. Liczba obrazów zależała od zasobności portfela gospodarza, ponieważ nie były one wówczas tanie. W zamożnych domach można ich było zobaczyć nawet kilkanaście, zawieszone w dwóch równych rzędach tworzyły domową galerię. U biedaków wisiało ich zaledwie kilka.
– Dawniej dla chrzczonego dziecka kupowano obraz patrona. Patronem był ten święty, który w kalendarzu był najbliżej daty urodzin. Obraz świętego kupował chrzestny ojciec, a bet, czepeczek, koszulkę do chrztu szyła matka chrzestna. Na obrazie zapisywano datę urodzenia dziecka. Ten zwyczaj jednak zależał od zamożności. Jeśli chrzestnego nie było stać na taki wydatek, obraz kupował ojciec dziecka. Bywało, że i ojca nie było stać na kupno obrazu, wtedy ową datę zapisywano na obrazie Świętej Rodziny – mówi Ewa Siudajewska, kronikarka minionych zwyczajów wsi kieleckiej oraz gawędziarka świętokrzyska.
Według jej rozmówców, gdy któraś rodzina straciła w pożarze dom i zbudowano nowy, to pierwszą rzeczą jaką wnoszono do środka był obraz z wizerunkiem Świętej Rodziny lub Serca Jezusowego. Religijne obrazy były też popularnym prezentem ślubnym.
Święty kąt zmieniał się na przestrzeni lat. Z czasem przyjął formę narożnej półki z dewocjonaliami w otoczeniu oleodruków. Najbardziej okazale prezentował się w II połowie XIX wieku, chłopi po uwłaszczeniu mogli pozwolić sobie na pielgrzymowanie do ośrodków kultu i przywożenia stamtąd dewocjonaliów i obrazów religijnych. Zwyczaj „świętego kąta” zaczął zanikać dopiero w XX wieku. Ale w domach zamieszkałych przez starszych mieszkańców oleodruki można zobaczyć jeszcze dziś.
– Obrazy po śmierci przechodziły na rodzinę. Mam dwa jeszcze po babci: św. Teresę i Jezusa Ukrzyżowanego – mówi Jadwiga Brzoza.
Tokarnia. Park Etnograficzny. Na zdjęciu: święty kąt w formie narożnej półki w chałupie z Umra / Fot. Muzeum Wsi Kieleckiej
Sukienka dla świętego
Oleodruk to rodzaj reprodukcji wykonanej w technice wielobarwnego druku farbami z dodatkiem oleju, naśladującej obrazy olejne.
– Potocznie nazywano tak reprodukcję wykonaną farbami bez dodatku oleju, a jedynie zabezpieczoną werniksem lub lakierem, co w rezultacie dawało błyszczącą powierzchnię przypominającą olejny obraz – wyjaśnia dr Wioletta Brzezińska-Marjanowska, kierownik Działu Konserwacji Zbiorów w Muzeum Wsi Kieleckiej.
Oleodrukowe reprodukcje były szczególnie popularne w XIX wieku.
– Nie odznaczały się jednak wysokimi walorami artystycznymi, być może stąd wynika fakt nonszalanckiego traktowania ich przez kolejne pokolenia spadkobierców – dodaje.
Podczas prac renowatorskich, konserwatorzy często odkrywają indywidualne elementy dekoracyjne oleodruku wykonane przez pierwszych właścicieli. Odnajdują doczepione ornamenty gipsowe, metalowe gwiazdki, imitacje kamieni szlachetnych, korale, a nawet zasuszone rośliny.
– Niekiedy oleodruki wchodziły w skład bogatych kompozycji złożonych z wielu elementów i wykonanych z różnych materiałów. Specyficznym rodzajem wykorzystania oleodruku są wizerunki świętych w sukienkach. Sukienki bywają wykonane z tkanin bogato udrapowanych, nierzadko złoconych lub odlanych z masy sztukatorskiej. Przedstawienia w sukienkach są na ogół bogato zdobione złoconymi, wytłaczanymi z kartonu detalami takimi jak korony, gwiazdki, czy pasmanteryjne tasiemki i koronki – dodaje dr Wioletta Brzezińska-Marjanowska.
Ile zatem może być wart oleodruk? Dla muzealników jest cennym świadectwem minionego czasu, dziedzictwem materialnym, które należy ocalić.
Obraz z papieru
Konserwacja oleodruków jest pracochłonna i długotrwała. Dla każdego obrazu opracowywany jest indywidualny plan działań konserwatorskich. Renowację oleodruków wykonanych na podłożu papierowym rozpoczyna się od oczyszczenia ich powierzchni z kurzu i pleśni.
– Do tego typu zabiegów stosuje się profesjonalne pędzle, gumki i sztyfty. Całą powierzchnię oleodruków można skonsolidować z roztworem sealeru, następnie przemyć terpentyną balsamiczną i pokryć werniksem retuszerskim – wyjaśnia dr Brzezińska-Marjanowska.
Ubytki farby drukarskiej konserwatorzy uzupełniają poprzez ich punktowanie akwarelami lub farbami olejnymi na podkładzie z werniksu retuszerskiego.
– W celu zmatowienia powierzchni retuszowanej można zastosować akwarele zmieszane z pastelami. Na koniec powierzchnia oleodruków jest zabezpieczana werniksem. Niekiedy, dla rozświetlenia werniksu w miejscach gdzie uległ on utlenieniu, wcierany jest olej lniany. W wyjątkowych sytuacjach kiedy powierzchnia papierowego podłoża oleodruków jest w bardzo złym stanie i charakteryzuje się dużą ilością przedarć, zagnieceń i ubytków, stosuje się dublaż i ewentualne uzupełnienia za pomocą masy papierowej – wyjaśnia.
W zasobach Muzeum Wsi Kieleckiej znajduje kilkaset oleodruków. Są to obrazy z maryjnych ośrodków kultowych, wizerunki świętych patronów chroniących od klęsk, chorób i zarazy oraz przedstawienia o charakterze pasyjnym, związane z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa. W minionym roku udało się ocalić kolejnych pięć unikatowych obrazów.
Religijne litografie i oleodruki są ważnym elementem dziedzictwa kulturowego minionych czasów. Dominowały w ikonosferze wiejskiego domu, były istotnym elementem funkcjonowania ówczesnej społeczności.
– Nawet dziś trudno wyobrazić sobie polski krajobraz kulturowy bez symboli religijnych. Poeci romantyczni nazywali Polskę „ziemią mogił i krzyżów”. Zaborcy z wielką wytrwałością te symbole niszczyli, a jednak one przetrwały. Trudno mi pojąć, dlaczego ktoś wyrzuca na śmietnik religijne oleodruki, można je oddać, choćby do muzeum – mówi Jarosław Leszczyński, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej.
Śmietnik to nie miejsce dla obrazów
Z ocalonych przez wiernych obrazów w Sanktuarium św. Józefa Opiekuna Rodziny w Kielcach stworzono okazałą ekspozycję. Oleodruki mają nie tylko wartość emocjonalną i religijną, są także cennym świadectwem epoki dla muzealników / Fot. Wiktor Taszłow – Radio Kielce
„Śmietnik to nie miejsce dla obrazów, które omodlone przez rodziców czy dziadków były dla nich świętością i pomocą w trudnych czasach choroby, niedostatku, wojny, czy czasów komunizmu. Prosimy, przynieście je do kościoła, znajdą godne miejsce w korytarzach i salach dolnego kościoła” – apelują do wiernych księża z Sanktuarium Św. Józefa Opiekuna Rodziny w Kielcach.
– Nie wolno bezcześcić obrazów religijnych, które przez lata były powiernikami tylu ważnych przeżyć. To tak, jakby te przeżycia bliskich, ich radości, rozterki i rozpacz wyrzucić na śmietnik. Niechciane obrazy religijne, powinny trafiać do miejsc, które o nie zadbają, do kościołów i muzeów – mówi ks. Krzysztof Rusiecki, krajowy duszpasterz rzemiosła oraz proboszcz parafii Nawrócenia Św. Pawła w Sandomierzu.
Kiedyś sfera sacrum była ważna, porządkowała świat i pomagała człowiekowi odnaleźć się w otaczającym go chaosie. Nasi przodkowie wiedzieli, że profanum nie może istnieć bez sacrum i odwrotnie. Uważali, że obie sfery są jak lustra ustawione naprzeciw siebie, a jeśli jedno zostanie rozbite – pokaże to, które ocaleje.
Przekonaliśmy się już, że wysoki standard życia, kierowanie się zasadą przyjemności, negacja wartości nie porządkują naszego świata, nie gwarantują bezpieczeństwa i szczęścia. Tylko czy uda nam się posklejać rozbite lustro, skoro sacrum leży na śmietniku?
Tokarnia. Park Etnograficzny. Na zdjęciu: oleodruki i święty kąt w chałupie z Kaliny Małej / Fot. Muzeum Wsi Kieleckiej