Niż Nadia, który przyniósł wichurę, opuszcza Polskę przez północno-wschodnie jej rejony. Wcześniej jednak wywołany przez niego orkan wyrządził dużo strat, m.in. w naszym regionie.
Zachodniopomorscy strażacy w czasie weekendu mieli ponad 3,3 tys. interwencji. W wichurach zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych.
W powiecie koszalińskim strażacy interweniowali ponad 370 razy, a w powiecie słupskim – prawie 320 razy, głównie w związku z powalonymi drzewami.
– Wielkie podziękowania należą się Państwowej Straży Pożarnej i strażakom ochotnikom. Koszalińscy funkcjonariusze mieli chyba najwięcej interwencji w historii jednostki. Nie było dużych awarii. Są natomiast połamane drzewa i drobne zniszczenia. Na przykład w akwaparku uszkodzony został niewielki fragment dachu. Skończyliśmy już sprzątanie, usuwanie usterek potrwa kilka dni. W dwóch parkach jest kilka wiatrołomów i dopiero rozpoczęło się porządkowanie terenu – powiedział Piotr Jedliński, prezydent Koszalina.
Na całym Pomorzu prądu nie miało niemal 70 tys. gospodarstw. Były także problemy z ruchem pociągów, m.in. na trasach między Koszalinem a Stargardem, Kołobrzegiem a Nowogardem oraz Szczecinkiem a Kołobrzegiem.