– Więcej suwerenności Ukrainy to więcej bezpieczeństwa Polski – powiedział na antenie Radia Kielce wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
Dodał, że dopóki Ukraina sama chce kształtować swoją politykę wewnętrzną i zagraniczną, to może liczyć na wsparcie Zachodu.
– Rosja traktuje Ukrainę jako państwo, na które może mieć wpływ, jako państwo satelickie, wchodzące w strefę jej wpływów. Ale te czasy się skończyły i myślę, że im prędzej Rosja to zrozumie, tym lepiej. Ukraina sama chce kształtować swoją politykę wewnętrzną, np. wybierając prezydenta, i tak samo chce postępować w polityce zagranicznej – dodał gość Radia Kielce.
Wiceminister spraw zagranicznych podkreślił także, iż NATO prowadzi politykę otwartych drzwi i nikt nie może stawiać Sojuszowi warunków, czy przyjąć konkretny kraj do współpracy czy też nie.
– Polska uważa, że każdy kraj ma prawo samodzielnie wybierać sobie sojusze militarne, polityczne, czy gospodarcze, w których chce być. Tak samo twierdzą Amerykanie i inni członkowie NATO. Wygląda więc na to, że ten rosyjski postulat nie ma szans na realizację. Taki postulat sprowadza się do tego, że Rosja miałaby swego rodzaju protektorat nad polityką zagraniczną suwerennego państwa, czyli od zgody Rosji miałoby zależeć, czy jakiś kraj, w tym przypadku Ukraina, ale jest mowa też np. o Gruzji, może przystąpić do jakiego chce sojuszu. To jaki jest wtedy sens bycia suwerennym państwem, jak Ukraina czy Gruzja, skoro do samodzielnego wyboru sojuszów te kraje nie miałyby mieć prawa? – argumentował.
Piotr Wawrzyk przypomniał, że państwa NATO zgodnie zapowiadają konsekwencje ewentualnej agresji Rosji na Ukrainę. Stany Zjednoczone zapowiedziały, że każda agresja spotka się ze zdecydowaną i ostrą reakcją. Sprzeciw wyrażają też inne kraje.
– Wczoraj pojawiła się informacja, że także Japonia zajęła bardzo zdecydowane stanowisko, a biorąc pod uwagę pozycję gospodarczą tego kraju, sankcje gospodarcze z udziałem Japonii mogą być tym bardziej dotkliwe dla Rosji – dodał.
Wiceminister zwrócił też uwagę, na doniesienia mówiące o tym, że Amerykanie mają swego rodzaju umowę z Niemcami, że jeśli dojdzie do agresji Rosji na Ukrainę, to projekt Nord Stream 2 nie zostanie sfinalizowany.
– To jasny i mocny sygnał, który popłynął do Rosji. Ten gazociąg, jak widać jest elementem szantażu politycznego ze strony tego kraju. Do wielu krajów Europy Zachodniej, przede wszystkim Niemiec, coraz bardziej dociera ten prezentowany przez Polskę pogląd, że jest to projekt będący kolejnym elementem uzależnienia Europy od Rosji i będzie wykorzystywany w celach politycznych – mówił Piotr Wawrzyk.