Przez wieki uważano, że święty Bruno i święty Bonifacy to dwie różne osoby. Nazywany był apostołem ludów wschodnich. Dzisiaj jest nieco zapomniany. Warto o nim pamiętać. Być może ten wielki benedyktyn i męczennik spoczywa w podziemiach klasztoru na Świętym Krzyżu.
Bruno z Kwerfurtu to postać wielce zasłużona dla chrystianizacji Polski i kilku innych krajów. A jednak, poza diecezjami, których jest patronem, nie należy u nas do świętych szczególnie znanych. W pierwszych wiekach po kanonizacji mogło się do tego przyczynić niejakie rozdwojenie jego kultu. Aż do wyjaśnienia nieporozumienia w XVIII wieku wspominano go w dwa różne dni, jako dwie różne święte osoby.
Źródło tego nieporozumienia sięga jeszcze czasów, gdy żył i umarł, czyli przełomu X i XI wieku. Wtedy hagiografowie, na których potem powoływali się następni autorzy, nazywali go albo imieniem Brunona albo Bonifacego. Nie kojarzyli, że to jedna i ta sama osoba. A utrwalił owo rozdwojenie autor „Martyrologium” przygotowanego dla papieża pod koniec XVI wieku. Dopiero w 1715 roku znalazł się autor, który wykazał, że Bruno z Kwerfurtu i Bonifacy z Kwerfurtu to jeden człowiek. Nie miał też Bruno wielkiego szczęścia do polskich kronikarzy, którzy pozostawili o nim skąpe zapiski.
Bruno z Kwerfurtu / źródło: misericors.org
Apostoł ludów wschodnich
Pochodził z bogatej rodziny grafów z Kwerfurtu w Saksonii, gdzie przyszedł na świat w 974 roku. W bardzo młodym wieku został kanonikiem katedralnym w Magdeburgu, a mając 23 lata, był już jednym z kapelanów cesarza Ottona III. Pozycja społeczna i przychylność władcy otwierały mu prostą ścieżkę kariery wiodącej szybko do lukratywnych dostojeństw kościelnych i życia w dworskim dostatku. Jednak przyszłego męczennika nie pociągała taka droga. Zrezygnował ze służby cesarskiej. Jak pisze w rozprawie „Średniowieczny misjonarz Litwy. Bruno z Kwerfurtu” Jacek Maciejewski: „Możliwe, że ten przełom w życiu młodego kapelana dokonał się pod wpływem męczeńskiej śmierci św. Wojciecha”. W efekcie, zaledwie rok po uzyskaniu tytułu kapelana cesarza wstąpił w Rzymie do zakonu, a następnie przyjął imię Bonifacego – biskupa misjonarza plemion germańskich.
Niedługo potem zaczął wieść życie pustelnicze, na którym jednak nie poprzestał. W porozumieniu z Ottonem i księciem (jeszcze nie królem) Bolesławem Chrobrym, podjął się organizacji wyprawy misyjnej na ziemie zamieszkałe przez pogańskich Słowian. Plany te pokrzyżowała śmierć cesarza i dalszy rozwój wypadków, w tym wojna polsko-niemiecka, w którą wdał się nasz książę i wymordowanie przez przeciwników Chrobrego mnichów czekających na przyjazd Brunona-Bonifacego.
Wreszcie, w 1004 roku, Bruno dostał pozwolenie papieskie na prowadzenie misji i święcenia biskupie. To umożliwiało mu tworzenie podwalin kościoła wśród pogan w środkowo-wschodniej Europie. Wyprawy misyjne, których się w tym czasie podjął, sprawiły, że pozostał w pamięci potomnych jako apostoł ludów wschodnich.
Jego misje kierowały się wówczas na wschodnie kresy państwa węgierskiego i do sąsiadujących z Rusią Kijowską – Pieczyngów. Ostatnia wyprawa Brunona miała służyć chrystianizacji Prus, gdzie miał ponieść męczeńską śmierć, choć według innej wersji nastąpiło to na ziemiach ruskich. Historycy twierdzą, że mogły to być ziemie, o które sąsiadujący władcy prowadzili spór polityczny i że były one prawdopodobnie zamieszkałe przez plemiona litewskie. Jak zauważa Maciejewski, przy okazji wskazywania miejsca śmierci męczennika, po raz pierwszy w historii pojawia się wyraz Litwa, którego użył autor rocznika niemieckiego z XI wieku, piszący, że tam właśnie zakończył życie Bruno z Kwerfurtu.
Szacunek do „Innego”
Bruno z Kwerfurtu, prowadząc swoje wyprawy misyjne, współpracował z władcami panującymi na ziemiach, do których przybywał. Jednak wyznawał zasadę, że jest przede wszystkim sługą świętego Piotra i w związku z tym zachowywał daleko posuniętą niezależność. Wypracował swoją własną koncepcję działania misyjnego, którą opisał w pismach, jakie po sobie pozostawił. Twierdził, że do misji należy się przygotować duchowo – temu miało służyć życie w ascezie, a także pustelnicza medytacja. Wiedział, że droga do Boga i prowadzenie misji często wiedzie do męczeńskiej śmierci. Jednak według Brunona męczennikiem zostaje tylko ten, kto głosi i stosuje zasady Ewangelii oraz przyjęte w związku z wyprawą reguły. W poganach widział „innych” i tę ich odmienność szanował. Uważał, że misjonarz powinien dostosować nawet swój wygląd do tych, których nawraca. Powinien też używać ich języka, a początkowo może ukrywać cel swojego działania.
Najbardziej znane w Polsce dzieła Brunona z Kwerfurtu, to „Żywot pięciu męczenników” i „Świętego Wojciecha żywot drugi” oraz „List do króla Henryka II”, które są niezwykle cennymi źródłami historycznymi, uważanymi też za najdawniejsze utwory literackie związane z Polską. Święty Bruno jest patronem diecezji łomżyńskiej, Archidiecezji Warmińskiej i diecezji ełckiej. Żywa jest też legenda, Bruno założył pierwszy kościół w Łomży, skąd miał prowadzić chrystianizację plemion bałtyckich.
Fresk w krużgankach
Średniowieczni dziejopisowie podają dwie różne daty męczeńskiej śmierć Brunona i jego osiemnastu towarzyszy – 14 lutego i 9 marca 1009 roku. Ciało Brunona i jego współbraci, podobnie jak wcześniej świętego Wojciecha, wykupił Bolesław Chrobry. Nie wiadomo jednak, gdzie święty został pochowany. Wśród miejsc, które wymieniano wcześniej, były Giżycko, Łomża, Drohiczyn i Mogilno. Od kilkunastu lat bardzo prawdopodobna jest hipoteza, że prochy męczennika spoczywają w podziemiach klasztoru na Świętym Krzyżu. Przemawia za tym fragment polichromii odkrytych w 2007 roku podczas remontu klasztoru. Fresk, który można zobaczyć w krużgankach niedaleko furty, przedstawia właśnie męczeńską śmierć Brunona. Niewykluczone, że święty za życia odwiedził klasztor. Przemawiałaby za tym również żywa obecność męczennika i jego dokonań w tradycji klasztoru na Łysej Górze. Ponieważ było to sanktuarium benedyktyńskie, które znajdowało się stosunkowo niedaleko, a może najbliżej miejsc, w których prowadził działalność misyjną w ostatnim okresie swego życia, przypuszczenie, że jest tam pochowany jest bardzo prawdopodobne, choć wymaga dalszych potwierdzeń. Jednak nawet teraz, gdy jest to sprawa otwarta, warto pamiętać o świętym Brunonie – Bonifacym, kto być może tu był, być może spoczywa, a z pewnością pozostaje jednym z patronów duchowych tego miejsca.