Dzięki łagodnym, kolorowym wzgórzom, zyskało miano „polskiej Toskanii”. To jeden z najpiękniejszych krajobrazowo zakątków naszego regionu. Ponidzie – malownicza i sielska kraina – ma do zaoferowania naprawdę sporo. Nic więc dziwnego, że wśród turystów z roku na rok zyskuje na popularności.
Wśród znanych i lubianych miejsc Ponidzia wymienia się zawsze górę z renesansową kaplicą Świętej Anny, wczesnośredniowieczne Grodzisko w Stradowie, a do tego bajkowy Pacanów, królewską Wiślicę i Nowy Korczyn, malowniczy Pińczów, czy uzdrowiskowe Busko. Zdecydowanie warto je odwiedzić. Jednak przy odrobinie wysiłku możemy odkryć inne mniej znane, ale równie niezwykłe i zaskakujące miejsca. Oto 10 wyjątkowych miejsc, które czekają na odkrycie – są tego warte.
Góra Olbrych niejedną skrywa tajemnicę
Pełczyska. Góra Olbrych / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Wzniesienie zwane górą Olbrych, Zawinnicą lub Zamczyskiem znajduje się w Pełczyskach w gminie Złota, w powiecie pińczowskim. Zlokalizowane na około 310 metrów n.p.m. stanowi jeden z najwyższych i najpiękniejszych punktów gminy. Trzeba mieć jednak trochę kondycji, aby od podnóża wejść na szczyt. Trud wejścia jednak się opłaca, bo widoki są przepiękne.
Szczyt góry wieńczy krzyż, ale i owiane legendami średniowieczne grodzisko z XV-XVI w. Podobno stał tam zamek króla Łokietka, który następnie został zburzony przez Szwedów w czasach „potopu”. Niestety nie zachował się żaden plan, rysunek, ani obraz, na którym widniałaby warownia.
Inne zaś podania mówią o istnieniu tu 10 kilometrowego tunelu łączącego grodzisko ze słynną kolegiatą w Wiślicy.
– Chłopi z upodobaniem powtarzali opowieść, że wpadło tam kiedyś stado pasących się gęsi. Ptaki pojawiły się po kilku dniach na rzece Nidzie, płynącej obok Wiślicy – opisuje Zdzisław Antolski, poeta ze Skalbmierza.
Mówi się też o skarbie. Miało być to kilkanaście srebrnych monet z XIII wieku odnalezionych w 1844 roku.
Źródła historyczne podają, że na szczycie góry Zawinnicy w 1863 roku stały szubienice. Wieszano tam tych, którzy donosili Rosjanom. Zdzisław Antolski w artykule „Szubienice na Zawinnicy” pisze, że w czasach powstania styczniowego dziedzic ze Złotej, Aleksander Olszowski, przywódca partii działającej w tej okolicy, najpewniej dał rozkaz postawienia szubienic na szczycie Zawinnicy. Powieszono na nich chłopów, którzy donosili Rosjanom.
Dziś górę przecinają głębokie wąwozy, powstałe wskutek erozji gleby. Rosną tam cenne dziewięćsiły i berberysy. Natknąć się można również na dyptama jesionolistnego (słynny gorejący krzew Mojżesza), który podczas upałów czasem ulega samozapaleniu.
Niegdyś okazałe grodzisko, niestety obecnie nie jest wyeksponowane. Jego wały i pozostałości fosy są zarośnięte krzakami. Co skrywa jeszcze ziemia na stokach góry Zawinnicy zwanej także górą Olbrych – nie wiadomo.
Zakopane Ponidzia… lub Giewont Ponidzia
Wola Chroberska w gminie Złota / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Tak potocznie nazywa się Wolę Chroberską w gminie Złota. Ta malownicza i górska wioska położona jest wśród lasów sosnowych i otoczona wzniesieniami. Przy trasie prowadzącej do wsi znajduje się wzgórze mierzące około 250 metrów, z krzyżem górującym nad położoną w dole wioską.
Jedna z legend mówi, że krzyż ten został postawiony na pamiątkę epidemii cholery, która zdziesiątkowała wieś. Inna, że gospodarz, który uprawiał tam pole, spadł ze stromego wzgórza. O dziwno, nic mu się nie stało. A krzyż postawiono z wdzięczności za jego ocalenie.
Nie ma tu żadnego szlaku, który wiedzie na szczyt. Jest jedynie wydeptana, zapewne przez miejscowych dbających o krzyż, wąska ścieżka. Zbocza wzgórza są dość strome, ale widoki spektakularne i zapierające dech w piersiach.
– Niezwykle efektownie okolica Woli wygląda zimą. Pejzaże niczym z naszych polskich Tatr. Można powiedzieć, że Wola Chroberska to Zakopane gminy Złota. Jest tu unikalny mikroklimat, na co najlepszym dowodem jest fakt, że właśnie w tej miejscowości ludzie żyją najdłużej w naszej okolicy – podkreślają władze gminy.
Prawie jak w Roztoczańskim Parku Narodowym
Ma je nie tylko Kazimierz i Sandomierz. Znajdziemy je również na Ponidziu. Mowa o malowniczych wąwozach lessowych. Jeden z nich znajduje się na terenie Kozubowskiego Parku Krajobrazowego. To ciekawie ukształtowany teren, mocno pagórkowaty, pokryty lasem i poprzecinany wąwozami. Prowadzi ze wspomnianej już Woli Chroberskiej do Stradowa, gdzie znajduje się wczesnośredniowieczne grodzisko.
Stradów. Wczesnośredniowieczne grodzisko / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Warto też odwiedzić inny wąwóz – w Młodzawach niedaleko Pińczowa. Niektórzy twierdzą, że może on być dziełem rąk ludzkich. Bo aż trudno uwierzyć, że wysokie, kilkumetrowe i równe ściany są dziełem natury. Wąwóz jest krótki, ale imponujący i malowniczy. Ścieżka w tym lessowym wąwozie, prowadzi do położonego na wzgórzu kościoła. Wejście do wąwozu można łatwo rozpoznać, bo tuż obok stoi jedna z trzech kamiennych figur.
Młodzawy. Wąwóz / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Jak kamienie milowe na bezkresnej pustyni…
W pobliżu wąwozu mieszczą się trzy poświęcone figury przydrożne ustawione tu w 1735 r. Pośrodku krucyfiks, a po bokach barokowe figury św. Jana Kantego i św. Jana Nepomucena. Według legendy wyorano skarb, za który wybudowano młodzawski kościół. W roku 2012 posągi zostały gruntownie odnowione. Ścieżka, przy której stoją, nazwana jest młodzawską drogą trzech świątków.
Młodzawy. Figury przydrożne z 1735 roku / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Częstochowa Ponidzia
– Czym Rzym dla Europy, Częstochowa dla Polski, tym Młodzawy dla Ponidzia – pisał Adolf Dygasiński. Ponad 300-letni kościół św. Ducha i Matki Boskiej Bolesnej, to świątynia z niezwykłą historią i piękną legendą. Niezatarte wrażenie wywołują inskrypcje na murach zewnętrznych oraz wewnątrz świątyni, będące świadectwem uzdrowień i łask wyproszonych przez lata. Malowniczo wpisana w krajobraz należy do najcenniejszych, późnobarokowych kościołów, kształtem przypomina bazylikę. To jeden z najpiękniejszych kościołów na Ponidziu. Wiążą się z nim liczne opowieści. Jedna z nich mówi, że zakopana przez Szwedów w czasie „potopu” skrzynia pełna kosztowności, pomogła w budowie świątyni. Wyorana skrzynia, niedawno odrestaurowana, przechowywana jest w zakrystii.
Młodzawy. Kościół św. Ducha i Matki Boskiej Bolesnej / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Od XVII wieku jak magnes przyciągał pątników z całego Ponidzia i z Polski wizerunek Matki Bożej Bolesnej z ołtarza głównego. A w podziemiach kościoła znaleźli miejsce spoczynku członkowie rodów Wielopolskich i Myszkowskich oraz niektórzy księża. Tu także został pochowany hrabia Aleksander Wielkopolski – naczelnik rządu cywilnego Królestwa Polskiego.
Młodzawy. Wizerunek Matki Bożej Bolesnej w ołtarzu głównym kościoła św. Ducha i Matki Boskiej Bolesnej / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Świętokrzyskie Mazury, czyli „Stawy na Górkach”
Górki, wieś w gminie Wiślica w powiecie buskim, położona jest wzdłuż drogi wojewódzkiej 771 na odcinku z Wiślicy w stronę Nowego Korczyna. Tu znajduje się duży, około 350 hektarowy kompleks kilkudziesięciu malowniczych stawów. Służą nie tylko hodowli ryb, ale są przede wszystkim atrakcyjnym terenem dla ornitologów. To raj dla ptaków i ich obserwatorów.
Stawy hodowlane, których początki sięgają średniowiecza, są pełne ryb, czyli pożywienia przyciągającego ptaki. Jest to obszar Natura 2000 Dolina Nidy – największej rzeki w regionie. A nieopodal rozciąga się też Dolina Wisły. Ten wodny obszar chętnie odwiedzają ptaki, wykorzystując go również w okresie lęgowym.
Gniazdują tu dziesiątki tysięcy ptaków, a wśród nich rzadkie gatunki, np.: gęsi bernikle, czaple modronose czy gęsiówki egipskie. Pojawiają się również ptaki drapieżne: błotniaki łąkowe i stawowe. Można też zobaczyć bąki, bączki, czernice, gęsi gęgawy, podróżniczki, rybitwy czarne, zielonki. Sporadycznie nad stawami gniazdują podgorzałki, a na pobliskich łąkach rycyki. W okolicy pojawia się też: bocian czarny, czapla biała, ohar.
Górki, gmina Wiślica. „Stawy na Górkach” / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
W czasach PRL stawy należały do państwowego gospodarstwa rybackiego. Od kilkunastu lat są własnością prywatną. Hodowane i sprzedawane są tu karpie, amury, sandacze, szczupaki, sumy, ale i tołpygi, płocie, karasie i okonie.
To wspaniałe miejsce dla miłosników ptaków, wędkarzy, ale i dla całych rodzin. Bo to cicha i spokojna okolica z dala od miejskiego zgiełku. Można tu prawdziwie obcować z naturą, a wieczory, słuchając koncertów żab i świerszczy, spędzać przy ognisku.
Bodajby się ta karczma zapadła…
Ma prawie hektar powierzchni. Jego część porasta trzcina, a zbiornik okalają sosny, olchy i brzozy. Zlokalizowane jest w okolicach Szarbkowa w środku lasu, około pół kilometra od drogi łączącej Szarbków z Chrapkowem. Istny raj dla wędkarzy i dla weekendowych poszukiwaczy świętego spokoju. To kolejne niezwykłe miejsce na mapie Ponidzia, które warto poznać. Jednak tej uroczej i pełnej dzikiej przyrody okolicy nie należy odwiedzać w listopadzie, szczególnie nocą – przestrzegają miejscowi. Bo z jeziorem Pleban, o którym mowa, wiąże się legenda. Ponoć nie było tu wcześniej ani jeziora, ani lasu. Wśród pól stała jedynie karczma. Pewnego dnia zatrzymał się w niej przejeżdżający tamtędy ksiądz. Jego obecność nie spodobała się biesiadnikom. Jedna z wersji tajemniczej legendy mówi, że duszpasterz usłyszał kilka nieprzyjemnych słów. Druga z kolei głosi, że gdy pijani parobkowie zobaczyli księdza, zaczęli drwić z niego i rzucać obelgi. A jeden z nich uderzył księdza. Oburzony duchowny, wychodząc, przeklął miejsce słowami: „Bodajby się ta karczma zapadła” lub „Bodajbyście się zapadli”.
Nazajutrz ksiądz powrócił do karczmy, ponieważ zostawił tam swój kapelusz. Ku jego zdziwieniu budynku już nie było. W jego miejscu pojawiło się jezioro, a na wodzie pływał jedynie kapelusz duchownego. Powstałe jeziorko zaczęto nazywać Plebanem i tak zostało.
Szarbków. Jezioro Pleban / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Miejscowi twierdzą, że na dnie jeziora są jeszcze drewniane pale, a każdy, kto wybierze się nad jezioro w listopadową noc, niechybnie usłyszy krzyki i jęki zatopionych. Inni twierdzą, że to miejsce przeklęte, gdzie nie warto się zapuszczać, bo może przytrafić się człowiekowi coś złego. Opowiastki te nie odstraszają jednak okolicznych mieszkańców, którzy chętnie łowią tam ryby.
Tatry w zasięgu ręki
Ponidzie ma kilka miejsc, z których można obserwować nasze polskie góry. Wystarczy jedynie ładna pogoda i w miarę dobra przejrzystość powietrza – o świcie lub tuż po zachodzie słońca. Wówczas na horyzoncie, doskonale widać zarys gór.
Z Ponidzia szczyty Tatr można zaobserwować już z wysokości około 280 metrów. Doskonałe do obserwacji są m.in. wzgórza Działoszyc lub Dzierążni. Podczas pięknej pogody dostrzeżemy je np. z wieży kościoła w Działoszycach.
Widok tatrzańskich szczytów nie jest też rzadkością dla mieszkańców gminy Czarnocin, głównie miejscowości Cieszkowy. Można tu zaobserwować Tatry Zachodnie m.in. Kamienistą, Bystrą, Starorobociański Wierch i Jakubinę. Odległość w linii prostej wynosi 135,2 km.
Zdjęcie Tatr Bielskich wykonane ze wzniesienia położonego cztery kilometry na południe od Kazimierzy Wielkiej. W środku panoramy widać Lodowy Szczyt (2630 m), a po prawej – podobny kształtem do Giewontu najwyższy szczyt Tatr – Gerlach (2655 m) / Fot. Zdzisław Pilarski
Z Zakrzowa w okolicach Skalbmierza w 2015 roku udało się zobaczyć m.in. Beskid Żywiecki z Babią Górą.
Piękne zdjęcia Tatr słowackich można zrobić także z okolic Kazimierzy Wielkiej. W maju ubiegłego roku zapierający dech w piersiach widok mogliśmy podziwiać na zdjęciu kazimierskiego fotografika Zdzisława Pilarskiego. Zdjęcie wykonał ze wzniesienia położonego cztery kilometry na południe od Kazimierzy Wielkiej. Udało mu się uwiecznić Tatry Bielskie – między innymi Baranie Rogi (2536 m) i Kieżmarski Szczyt (2558 m), w środku panoramy widać Lodowy Szczyt (2630 m), a po prawej – podobny kształtem do Giewontu najwyższy szczyt Tatr – Gerlach (2655 m). Warto dodać, że z powiatu kazimierskiego w linii prostej do Tatr jest około 130 kilometrów.
Znaleziono tu szczątki wieloryba
Łagodne krajobrazy Ponidzia kryją sporo niespodzianek. Jedna z nich znajduje się w odległości około 4 km na północny zachód od Pińczowa, między Skowronnem Dolnym, a Górnym. To tak zwana góra Okrąglica – niezwykle malownicze wzniesienie Garbu Pińczowskiego. Nieopodal góry znajdują się ślady jednego z najstarszych kamieniołomów wapienia i najstarszy wśród wszystkich kamieniołomów znajdujących się w okolicy Pińczowa, którego eksploatacja trwała nieprzerwanie blisko 100 lat.
Źródła historyczne podają, że kamieniołomy, z których wydobywano wapień, funkcjonowały już na przełomie X i XI wieku. Jeden z nim usytuowany był na Okrąglicy. Wapień, potocznie zwany „pińczakiem”, eksploatowali cystersi z Jędrzejowa, budując swój klasztor. Użyto go też do budowy detali w kościele w Kijach, w kolegiacie w Skalbmierzu (wieże i fundamenty murów). Stanowił budulec kościoła ufundowanego przez Jana Długosza w Chotlu Czerwonym, a możliwe że również w kościołach w Imielnie i Mokrsku koło Jędrzejowa oraz kościele dla zakonu joannitów w Zagościu. Powstało z niego też wiele domów i bloków, dlatego Pińczów nazywany jest „białym miastem”.
Okolice miejscowości Skowronne. Góra Okrąglica – wzniesienie Garbu Pińczowskiego, Rezerwat Przyrody Skowronno / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Obecnie wzgórze Okrąglicy to teren Rezerwatu Przyrody Skowronno, gdzie znajdują się najstarsze na Ponidziu stepy, które przetrwały od czasu plejstocenu. Występują tu m.in. gatunki roślin kserotermicznych, które rosną głównie w okolicach Morza Czarnego oraz na terenach Azji Centralnej (Mongolia), np. miłek wiosenny, dziewięćsił popłocholistny, chaber pannoński, ostnica włosowata, a nawet niezwykle efektowna ostnica Jana. Wśród tej roślinności możemy napotkać niewielkie chrząszcze: tutkarza oraz stonkę.
Co ciekawe, w złożach wapienia pińczowskiego odnaleziono szkielet wieloryba sprzed 15 milionów lat. Blok skalny waży prawie półtora tony. To okazałe znalezisko można oglądać w Muzeum Geologicznym w Kielcach.
Rezerwat rozciąga się pośród pól powyżej drogi ze Skowronna Dolnego do Górnego, w pobliżu jej skrzyżowania z drogą do Sobowic. Nie ma tu żadnego parkingu, a dojście do granicy rezerwatu możliwe jest jedynie zarastającymi polnymi drogami.
I na koniec Nida…
Rzeka Nida / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
…leniwie meandrująca, tworząca starorzecza, piękne łęgi i zakola. A kto zna legendę o Nidzie?
Dawno temu niedaleko rzeki żyła młoda i piękna niewiasta o imieniu Nida, w której zakochał się mężny rycerz Olborm. Dziewczyna, odwzajemniając uczucie, obiecała oddać rękę ukochanemu. Jednak Olborm okazał się niestały w uczuciach i porzucił ją dla nowej wybranki. Nida, nie mogąc znieść takiego nieszczęścia, znalazła ukojenie w toni rzeki. Okoliczni mieszkańcy nazwali rzekę imieniem dziewczyny. Tyle legenda.
Natomiast językoznawcy uważają, że nazwa Nida należy do najstarszych w Polsce nazw rzecznych i oznacza wody płynące po nizinie.
A krainę nad Nidą, niezwykłą i wyjątkową, pięknie opisał Wojtek Belon:
Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe,
Prężysz się jak do słońca kot,
Rozciągnięte po tych polach,
Lichych lasach w pstrych łozinach,
Skałkach w słońcu rozognionym,
Nidą w łąkach roziskrzoną,
Na Ponidziu wiosna trwa”.