Polska przegrała w Bratysławie z Norwegią 31:42 (15:21) w meczu pierwszej kolejki grupy II rundy zasadniczej mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych, których organizatorami są Słowacja i Węgry. Najwięcej bramek dla „biało-czerwonych” rzucili zawodnicy Łomży Vive Kielce: Arkadiusz Moryto – 10 i Szymon Sićko – 6. Jednego gola zdobył bramkarz mistrzów Polski Mateusz Kornecki.
Norwegia – brązowy medalista poprzedniego czempionatu, a także dwukrotny wicemistrz świata (2017, 2019) nie dała szans ekipie biało-czerwonych. W każdym elemencie rywale byli lepsi. Nic nie pomogły zmiany w składzie, do którego powrócili m.in. ozdrowieńcy Dawid Dawydzik i Piotr Chrapkowski.
Zespół skandynawski w fazie wstępnej Euro 2022 zajął drugie miejsce w grupie F, za Rosją. Wygrał dwa spotkania: ze Słowacją 35:25 i z Litwą 35:29, ale uległ „Sbornej” 22:23.
Dlatego wydawało się, że Norwegowie są do pokonania, jednak boisko te nadzieje brutalnie zweryfikowało. Polacy byli dużo wolniejsi, popełniali zbyt dużo błędów jak na ten poziom rozgrywek. Powtarzały się faule w ataku, kroki, niedokładne podania, piłki wylatujące z rąk.
Biało-czerwoni byli bezradni w ataku pozycyjnym, szwankowała współpraca z obrotowymi, niewiele się działo na skrzydłach, za wolno cofali się do obrony. Tymczasem kontry rywali, wśród których brylował Sander Sagosen, były zabójcze.
Norwegom wszystko się udawało i widać, że mieli bardzo dokładnie rozpracowaną drużynę trenera Patryka Rombla. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze w ósmej minucie, m.in. po trzech trafieniach Szymona Sićko biało-czerwoni prowadzili 6:5. Potem było już coraz gorzej. Jeszcze przed przerwą straty urosły do sześciu bramek.
W drugiej połowie nic się nie zmieniło, było tylko gorzej. Po kwadransie przewaga rywali doszła do 14 trafień (19:33). Polska defensywa tylko przyglądała się temu, co robią przeciwnicy, a w ataku nadal brakowało pomysłów i dokładności.
Po meczu powiedzieli:
Christian Berge (trener Norwegii): „To była szybka gra. Dość łatwo udało się nam wykorzystać nasze atuty, czyli kontrataki. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż w rundzie wstępnej”.
Patryk Rombel (trener Polski): „Nie ma lepszej recepty na porażkę niż kolejny mecz. Sport zawsze daje kolejną szansę. My na nią czekamy. Zrobimy wszystko, aby spotkanie ze Szwecją wyglądało lepiej pomimo tych trudności, z którymi się mierzymy. Wyjdziemy na boisko z podniesioną głową i będziemy walczyć. Gra nam szybko się posypała – od stanu 5:5 nie byliśmy w stanie wytrzymać tempa, które narzucili rywale. Zagraliśmy czwarty mecz z nowym zestawem środkowych obrońców. Szkoda, że tak szybko mecz się rozstrzygnął. Liczyliśmy, że rywalizacja będzie wyglądała zgoła inaczej. Norwegowie pokazali z czego słyną, wykorzystali swoje mocne strony. Nie byliśmy w stanie im się przeciwstawić”.
Christian O’Sullivan (Norwegia): „Nasz plan polegał na podtrzymywaniu szybkiego tempa meczu. Nasza agresywna obrona 6:0 przynosiła efekty. To dało nam wiele okazji do wyprowadzania kontr, które były niezwykle skuteczne”.
Ariel Pietrasik (Polska): „Mecz nie układał się tak jak chcieliśmy – zarówno w ataku jak i w obronie. Chcieliśmy trochę inaczej to rozegrać. W ataku popełniliśmy jednak za dużo błędów. Oni z tego rzucili bardzo dużo szybkich bramek. Ciężko potem jest gonić wynik. Wiadomo, że oni dużo i szybko biegają”.
Piotr Chrapkowski (Polska): „Wiadomość o tym, że zagram otrzymałem dziś o 18.20. Około 17.00 wiedziałem, że jest taka możliwość. Wówczas zacząłem podróż z miejsca izolacji do hotelu naszej drużyny. To było trochę późno, zważywszy że testy były przeprowadzone o siódmej rano. W izolacji przez pierwsze 2-3 dni chorowałem, były symptomy choroby, więc łatwo nie było. Z nami był trener przygotowania motorycznego, więc mieliśmy zajęcia takie jak z siły izometrycznej. Wszystko po to aby utrzymać organizm w ruchu. Wiadomo, że to nie to samo co trening z piłką ręczną i normalne przećwiczenie taktyki. Piłki nie miałem przez osiem dni w rękach. Staramy się grać tym kto jest dostępny. Łatamy jak możemy te nasze małe dziury. To nie była nasza dobra gra a wręcz przeciwnie. Przed kolejnym meczem musimy się mentalnie podnieść. Spotkanie ze Szwecją zaczyna się od wyniku 0:0 i trzeba przez 60 minut grać o zwycięstwo”.
Polska – Norwegia 31:42 (15:21)
Polska: Mateusz Kornecki 1, Mateusz Zembrzycki – Arkadiusz Moryto 10, Szymon Sićko 6, Dawid Dawydzik 3, Jan Czuwara 2, Piotr Jędraszczyk 2, Rafał Przybylski 2, Kamil Syprzak 2, Melwin Beckman 1, Michał Daszek 1, Maciej Pilitowski 1, Przemysław Krajewski, Michał Olejniczak, Ariel Pietrasik, Piotr Chrapkowski.
Norwegia: Torbjoern Sittrup Bergerud, Kristian Skinstad Saeveraas – Sebastian Barthold 10, Sander Sagosen 9, Kristian Bjoernsen 8, Erik Thorsteinsen Toft 3, Kevin Maageroe Gulliksen 3, Kent Robin Toennesen 3, Christian O’Sullivan 2, Magnus Gullerud 1, Harald Reinkind 1, Petter Oeverby 1, Thomas Alfred Solstad 1,Vetle Aga Eck, Sander Andreassen Oeverjordet, Alexander Christoffersen Blonz.
Kary: Polska – 6; Norwegia – 12 min.
Sędziowali: Arthur Brunner, Morad Salah (Szwajcaria).
Widzów: 1862.
W pozostałych czwartkowych spotkaniach tej grupy obrońca tytułu Hiszpania wygrała z Niemcami 29:23 (14:12), a wicemistrz świata Szwecja zwyciężyła Rosję 29:23 (16:13). Ekipa „Trzech Koron” w piątek będzie kolejnym rywalem biało-czerwonych, którzy z zerowym dorobkiem zamykają zestawienie.
W grupie I zwycięstwa odniosły uznawane za głównych faworytów Francja i Dania, które z czterema punktami prowadzą w tabeli. Mistrzowie olimpijscy z Tokio pokonali Holendrów 34:24, a mistrzowie świata zwyciężyli Islandię 28:24.
W kolejnych spotkaniach rundy zasadniczej biało-czerwoni zmierzą się w Bratysławie ze Szwecją (21.01.), Rosją (23.01.) i Hiszpanią (25.01.).
Do półfinałów awansują po dwa najlepsze zespoły z grup I (utworzonej z A, B i C) i II (D, E, F).
Mecz o brązowy medal i finał – 30 stycznia w Budapeszcie.