W Horodku, nieistniejącej już wsi w Bieszczadach, zmarł 94-letni Król Włóczęgów Juliusz Wasik. Pochodził z Olsztyna i zanim przyjechał w Bieszczady piął się po szczeblach kariery.
Urodził się 13 maja 1928 roku w Olsztynie, gdzie spędził sporą część swojego życia. Najpierw przez 15 lat pracował jako pracownik fizyczny, a kolejnych 25 lat jako pracownik biurowy. Jak sam wspominał „od magazyniera do dyrektora”. W międzyczasie ukończył studia humanistyczne jako magister pedagogiki. Był płetwonurkiem, instruktorem BHP, prezesem spółdzielni i dyrektorem. Biegle władał esperanto.
Zrezygnował z wygód i miejskiego życia wybierając bieszczadzki spokój i życie w zgodzie z naturą. Pierwszy raz do Horodka trafił w 1975 roku, natomiast po niespełna 20 latach wybudował tam chatkę, w której mieszkał do śmierci.
Koronacji jako Króla Włóczęgów Juliusza I dokonano na Sejmiku Koronacyjnym 22 lipca 2007 roku. Korona króla została wykonana przez wybitnego rzeźbiarza Zdzisława Pękalskiego.
Żywił się tym co znalazł w lesie i rybami, które złowił w Solinie, a także tym co podarowali mu turyści. Przez wiele lat żył bez prądu, gazu, elektryki. W ostatnim czasie ze względu na pogarszający się stan zdrowia wspierał się kuchenką gazową i panelami solarnymi. Już od młodych lat był uparty i zadawał niewygodne pytania za co w 1943 roku, w wieku 15 lat, przebywał w nazistowskim więzieniu.
Bieszczadzcy przyjaciele żegnają Króla Juliusza I na swoich profilach w mediach społecznościowych. Jednym z nich jest fotografik Jan Darecki (Pustelnik Jano), który jest autorem wielu zdjęć Juliusza Wasika.