Ponad 300 interwencji podjęli w ubiegłym roku saperzy z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych. W sumie unieszkodliwili 7,8 tys. przedmiotów niebezpiecznych.
Starszy chorąży Robert Krasowski, dowódca patrolu rozminowania informuje, że liczba wyjazdów z roku na rok wzrasta.
– Po II wojnie światowej wojska zasypywały miejsca, w których były stanowiska artylerii. Obecnie Polska bardzo się rozwija i są realizowane duże inwestycje. W trakcie prac ukazuje się bardzo dużo przedmiotów niebezpiecznych – mówi.
Saperzy zabezpieczyli m.in. 3,8 tys. pocisków artyleryjskich i 2,3 tys. granatów moździerzowych. – Miejscem, do którego ostatnio najczęściej wyjeżdżamy jest miejscowość Motkowice, niedaleko Jędrzejowa. Z dwóch punktów wyjęliśmy tam ponad 3 tys. pocisków artyleryjskich kaliber 105 mm – opowiada Robert Krasowski.
Do najbardziej niebezpiecznych zalicza się jednak akcje, w których trzeba zabezpieczyć bomby lotnicze. W ubiegłym roku saperzy wydobyli 6 takich przedmiotów, w tym jedną o wadze 200 kg, dwie ważące 100 kg i cztery o wadze 50 kg.
– Są one wyposażone w zapalniki bezwładnościowe, które mogą samoczynnie uruchomić się przy przemieszczaniu – przestrzega saper.
Robert Krasowski dodaje, że gdy znajdziemy przedmiot niebezpieczny należy zadzwonić na numer alarmowy. Nie wolno go ruszać, przenosić, ani dotykać. Na miejsce przyjeżdża wówczas policja, która po zweryfikowaniu informacji, wzywa na miejsce saperów.
Niebezpieczne przedmioty są detonowane na poligonie w Nowej Dębie.