Jest lepiej, niż przed rokiem, ale na podsumowania jeszcze za wcześnie. Strażnicy miejscy w Kielcach od 1 października kontrolują miejsca, w których dochodzi do nadmiernego zadymienia. Wciąż nie brakuje osób, które w piecach palą starymi meblami, plastikami, a nawet szmatami, nasączonymi olejem.
Wraz z rozpoczęciem się sezonu grzewczego, czyli od początku października, strażnicy czuwają nad jakością powietrza. Jak wyjaśnia Bogusław Kmieć ze straży miejskiej, nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać.
– W ubiegłym roku te kontrole były prowadzone przy użyciu drona i stacji pomiarowej Sowa. W okresie od 1 października takich kontroli przy pomocy drona było 175, a przy użyciu stacji pomiarowej SOWA aż 119. I dlaczego mówiłem, że wcale nie jest tak źle? Nałożyliśmy w sumie jedynie dziewięć mandatów. Czyli nie każda interwencja, i nie każde zgłoszenie do którego nasi strażnicy pojechali, wskazywało że dochodziło do spalania odpadów, mogących powodować nadmierne zadymienie – wyjaśnia.
Posesje odwiedzają także strażnicy miejscy. Od 1 października takich kontroli było 210. Zakończyły się jednym wnioskiem do sądu o ukaranie. Nałożonych zostało także 31 mandatów karnych o maksymalnej wysokości 500 złotych.
Osoby ukarane paliły płyty wiórowe, okleinowane, stare meble, ramy okienne. Zdarzyły się plastiki, jak również szmaty nasączone olejem.
Nie zawsze jednak duże zadymienie oznacza, że właściciel pieca pali niedozwolonym materiałem. Problemem są też stare kotły grzewcze, czyli tak zwane kopciuchy. Winny bywa także niewłaściwy sposób rozpalania ognia.