Jadąc drogą z Mąchocic do Ciekot oglądamy wspaniałe widoki. Z jednej strony wypatrujemy budynków Ameliówki, a z drugiej zerkamy na górę Radostowa. Miejsce skrywa jednak pewna tajemnicę.
Przełom Lubrzanki jest malowniczy. Sama rzeka, ukryta za drzewami, swoimi meandrami wije się wzdłuż drogi. To właśnie za tymi drzewami kryje się Oszczywilk. Do istniejącego tam młyna docierali ludzie. Kres wszystkiemu położyła jednak duża woda.
– Lata temu to miejsce pokazał mi dyrektor szkoły w Mąchocicach-Scholasterii – mówi Tomasz Lato, wójt Masłowa.
– Były tam resztki młyna i bród, którym można było przejść Lubrzankę, a całą okolicę: od rzeki aż po górę Radostowa nazywano Oszczywilk – dodaje.
Dziś w tym miejscu można znaleźć pozostałości budynku młyna, który stał tu od niepamiętnych czasów. Już w 1826 roku Mieczysław Gosławski, ówczesny dzierżawca Ciekot, pisał:
(…) W rękach familii mey od lat przeszło 130 Młynek Ciekoty pozostaje (…) Nayprzód móy pradzoad Ozga nabył Młynek nazywający się Oszczywilk z jedną chałupą wieyską od Ciekota nazywającego się …”
– Nie jesteśmy w stanie określić kiedy młyn przestał istnieć, ale stało się to za sprawą powodzi, która sprawiła, że wezbrane nurty Lubrzanki zerwały groble – mówi Wojciech Purtak, dyrektor Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach.
Młyn znajdujemy na mapach z czasów II Rzeczypospolitej. Nie odnajdujemy jednak odpowiedzi na pytanie: czy wielka woda zniszczyła go przed II wojną światową, czy po jej zakończeniu?
– Najstarsi mieszkańcy Ciekot pamiętają jeszcze jak pławiono tam konie oraz wspominają o miejscowych legendach i opowiadaniach zakończonych nieraz tragicznie – mówi dyrektor Purtak.
A co do samej nazwy: Oszczywilk… tej nikt nie potrafi wyjaśnić.
Radio Kielce przypomina zamierzchłą historię Ciekot i zapomniane losy mieszkańców wioski w słuchowisku „Wyprawa w nieznane”.