Ryszard Biskup przygląda się twórczości ludowej. Stara się odkryć co też muza podpowiada ludowym twórcom. Dzisiaj pod lupą redaktora „Kupiełam kunika” – śpiewa Elżbieta Brożyna z Łomna, na akordeonie akompaniuje Stanisław Ćwik.
Wiejskie życie jest przaśne, zdrowe, jednoznaczne, nie ma to tamto. Wszystko ma zawsze swoje miejsce, jest równo poukładane na swoim miejscu, ustalane raz jednego razu i trwale.
No, może od czasu do czasu, akurat, nie wszystko, bo życie bywa złudne, przewrotne. Czasem snują się marzenia, co sprawia, że jak jest naprawdę, to każdy dobrze wie i wszystko na oczy własne widzi. Chociaż tego nie powie, bo to jednak trochę wstyd. Ale zaśpiewa jak najbardziej ! No, przecie można zawsze nie wprost, ale ogródkiem, tego śmego, poza oczy coś tam powiedzieć. Nie dosadnie, nie od razu walnąć kawą na ławę, wylać ze szklanki herbatę, chlusnąć wiadrem wody. Nie, ogródkiem, ogródkiem, dookoła, aluzyjnie, niech każdy – kto chce – weźmie i sobie co chce – wymyśli.
Co czyni do publiczności akurat piosenkarka z Łomna, pani Ela. Jak się bowiem okazuje w przyśpiewce „Kupiełam kunika” naszej solistce znudził się stary i sędziwy mąż, więc wybrała się na ksiuty. Obwieściła oto połowie wiejskiego świata, że właśnie nie szczędząc kosztów, nabyła na targu konia. Źróbka jak się patrzy wprowadziła do swoje stajni. Pięknego, rasowego, dorodnego i w dodatku – czarnego. Zaciągnęła na siano do stodoły zadała mu obroku i proszę bardzo !!! Nowy konik pracowity za dwóch. A co ze starą siwą szkapą? A daligo, próżniaka, za płot, wont z obejścia, niech lezie gdzie chce i dokąd oczy nieroba jednego w świat wezmą i poniosą!!!
Bo ona, nasza ludowa bohaterka nie tylko woli, ale będzie teraz sobie brykać na tym nowym, tym karym koniu z długą grzywą. Co na to wszystko lokalna społeczność i naród wioskowy? A co to kogo obchodzi gdzie, czym i kiedy sąsiadka swoją rolę orze? Ma dwa konie, to jeden, ten już wypracowany, nudny i zarobiony, precz w odstawkę!!! Za nowy, proszę bardzo: wio wiśta, pry, nazad i wiooo i tak dalej. Nawet wyrocznia, jaką na bądź co nie bądź co nie co frywolne zachowanie córki jest w wiejskiej społeczności zawsze dobra pani matka, w tym akurat przypadku, nie za wiele ma do gadania. Bo rezolutna latorośl bez wahania wypala rodzicielce – wyście mamo tak samo robiliście jak byliście młoda. Czyż nie? Ależ jak najbardziej, właśnie akurat tak!!!!
Wszystko zatem w obejściu zostaje urządzone po nowemu: młody kary do roboty, stary siwek do koryta. Co najwyżej chrupać sieczkę ze spuszczonym ze wstydu łbem….
POSŁUCHAJ FELIETONU RYSZARDA BISKUPA:
„Kupiełam kunika” – śpiewa Elżbieta Brożyna z Łomna, na akordeonie akompaniuje Stanisław Ćwik
Kupiełam kunika, karego, karego – oddom byle komu, próżnioka starego…
oddom byle komu, próżnioka starego !!!
Starego kunia mom, na nowego siadom – a tego gniadego podarujem dziadom….
a tego gniadego podarujem dziadom!
Mama mnie ostrzego, curuś moja droga, jak się stary dowi, będzie wielko zwada
Jak się stary dowi, będzie wielko zwada!
Starego kunia mom, zostawiam go w domu. Do tego młodego pójde po kryjomu
do tego młodego, pójde po krykomu!!!
Mamo, moja mamo, to jest wyższo sieła, jak tyś była młodo, toś samo robieła
Jak tyś była młodo, toś samo robieła!!!