Ostrowiecki szpital wciąż czeka na lekarzy ze wschodu, którzy mają uzupełnić braki kadrowe i zapewnić płynność funkcjonowania placówki. Do tej pory udało się zatrudnić dwie osoby – anestezjologa i internistę, jest też szansa na zatrudnienie kolejnych medyków.
Dyrektor szpitala w Ostrowcu Adam Karolik przyznaje, że z brakami kadrowymi, placówka boryka się od początku pandemii.
– Wielu lekarzy zrezygnowało z pracy w szpitalu po wybuchu pandemii, bo Ministerstwo Zdrowia zalecało, aby nie łączyć pracy w kilku placówkach medycznych. Lekarze, którzy obecnie są zatrudnieni mają nawet po 400 godzin dyżurów w miesiącu, bo to jedyny sposób, aby szpital mógł nadal funkcjonować. Liczymy na wsparcie medyków zza wschodniej granicy. W styczniu i lutym mogą do nas dołączyć trzy lub cztery osoby. Na razie na przeszkodzie stoją wymogi formalne, stawiane przez stronę rosyjską i białoruską – mówi dyrektor.
W ostrowieckim szpitalu trwa budowa lądowiska dla helikopterów na dachu obiektu. To najważniejsza inwestycja ostatnich lat. Prace miały się zakończyć w grudniu, ale notują znaczne opóźnienie.
– Pierwsze przeszkody pojawiły się już podczas prac rozbiórkowych, bo beton na dachu okazał się bardzo mocny, a przez to trzeba było go skuć ręcznie. Później przyszły intensywne opady deszczu, łącznie z tym, że dochodziło do zalania szpitala w odsłoniętej części. Szacuję, że opóźnienia w realizacji prac sięgną dwóch miesięcy – mówi Adam Karolik. Zgodnie z wymogami, loty muszą się rozpocząć do połowy tego roku.
W minionym roku szpital odnotował dwa razy więcej zgonów niż narodzin. W tym czasie na oddziałach szpitalnych leczonych było ponad 22 tysiące osób, a kolejne 16 tysięcy przewinęło się przez Szpitalny Oddział Ratunkowy.