– Smutne jest to, że zachorowałam, ale w tej sytuacji jest coś pięknego: zobaczyłam, jak ludzie są dobrzy, jak potrafią okazywać serce – mówi Beata Fijas, mieszkanka gminy Nowa Słupia, dla której będą zbierane datki podczas tegorocznego koncertu charytatywnego na Świętym Krzyżu. Jest samotną mamą czworga dzieci, zmagającą się z chorobą nowotworową.
Choroba pojawiła się niespodziewanie. Kiedy Beata Fijas zdołała na nowo poukładać swoje życie osobiste, usłyszała diagnozę.
– O chorobie dowiedziałam się ostatniego dnia sierpnia ubiegłego roku. Miałam zwykłą infekcję i po pierwszym tygodniu antybiotykoterapii okazało się, że mam powiększony węzeł chłonny pod pachą. Lekarz, który mnie leczył, zaproponował żebym zrobiła USG tego węzła. Przy okazji badania okazało się, że powiększony węzeł to sprawa drugorzędna, bo jest guz w piersi. W poniedziałek byłam u onkologa, w środę miałam pierwszą biopsję, a równo po tygodniu miałam wyniki, że jest to nowotwór złośliwy – wspomina.
Diagnoza wywróciła życie rodziny do góry nogami
Dzięki przychylności i pomocy lekarzy oraz wsparciu znajomych, niemal z dnia na dzień, rozpoczęła leczenie w Centrum Onkologii w Warszawie.
– Staram się, żeby to leczenie przebiegało szybko, sprawnie. Czuwają nad tym także moje dzieci, które dbają o mnie, żebym miała dobre wyniki, żebym mogła terminowo, co trzy tygodnie, przyjmować kolejne cykle chemii. Jakieś efekty są, bo ostatnie USG pokazało, że guz zmniejszył się o centymetr – zaznacza.
Diagnoza wywróciła do góry nogami życie pięcioosobowej rodziny. Beata Fijas samotnie wychowuje czworo dzieci: Elizę – 23-letnią studentkę geodezji, Jakuba – 20-letniego absolwenta technikum fryzjerstwa, Daniela – 13-letniego ucznia klasy VII szkoły podstawowej oraz 4-letnią Igę.
– Jakub zajął się domem, opiekuje się nami – podkreśla Beata Fijas.
– W momencie, kiedy ja dochodzę po chemii do siebie, on jest naszym kierowcą, kucharzem, panem domu – zaznacza i dodaje. – Wspólnie podjęliśmy tę decyzję: żeby córka mogła skończyć studia, syn nie poszedł do pracy, przejął obowiązki domowe.
Jakub dowiedział się o chorobie mamy, kiedy przebywał za granicą, w Niemczech.
– Wyjechałem, żeby trochę zarobić. Ale po trzech tygodniach pobytu, otrzymałem informację o mamie. Na początku nie chcieli mi o tym mówić, ale w końcu siostra nie wytrzymała. Wróciłem. Było wiele rzeczy do zrobienia. Radzimy sobie. W pewnym stopniu musieliśmy szybciej dorosnąć, ale po prostu wszystko robimy razem, potrafiliśmy się zgrać tak, że jeden drugiemu pomaga – zaznacza.
Rodzina jest razem w lepszych i gorszych momentach. Kiedy Jakub musiał ściąć włosy swojej mamie, ogolił również swoją głowę.
Podwójny cios
– A tak w ogóle, to nic się nie zmieniło. Dalej się kochamy, dalej się wspieramy i czekamy aż przyjdzie wiosna, bo wierzę, że z wiosną przyjdzie to lepsze – mówi Beata Fijas.
– Najważniejsze, żeby było zdrowie, a jak będzie zdrowie, to już będzie wszystko – dodaje Jakub.
To wzajemne wsparcie jest ważne, bo niestety, w ślad za problemami zdrowotnymi pojawiły się kłopoty finansowe.
– Przez ostatnie trzy lata pracowałam w Poczcie Polskiej, ale kiedy sama zaczęłam się zajmować dziećmi, postanowiłam zmienić pracę ze względów finansowych i praktycznych. Dostałam propozycję pracy z lepszymi zarobkami i, co też ważne przy małych dzieciach, z normowanym czasem pracy. Chciałam dzieciom zapewnić lepszy byt. Dlatego zwróciłam się do mojej pani naczelnik o rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron – tłumaczy Beata Fijas.
Los jest jednak przewrotny.
– Ostatniego dnia pracy na poczcie dowiedziałam się, że mam nowotwór złośliwy. Nowej pracy jednak nie podjęłam, bo chciałam być uczciwa wobec nowego pracodawcy. Wiedziałam, z czym się wiąże moja choroba, nie mogłam obiecać, że wrócę do pracy i będę pełnowartościowym pracownikiem – zaznacza.
Obecnie pani Beata korzysta z zaświadczenia chorobowego. Wystąpiła także o orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, by móc ubiegać się o świadczenie dla opiekuna.
– Myśleliśmy tu o Jakubie, który nie może pracować, bo musi się mną zajmować. To mogłoby nam zapewnić pieniądze na codzienne funkcjonowanie – mówi.
„To osoba niezwykle skromna, niezwykle uczciwa”
To codzienne funkcjonowanie to nie tylko podstawowe zakupy, ale też koszty leczenia i transportu do Warszawy. Na pomoc pani Beacie była organizowana zrzutka w Internecie.
Wsparciem będą datki, które uda się zebrać za sprawą koncertu charytatywnego na Świętym Krzyżu. Do ojców oblatów z propozycją, by dochód z tegorocznego wydarzenia przekazać właśnie pani Beacie Fijas i jej rodzinie, wyszedł burmistrz Nowej Słupi, Andrzej Gąsior.
– Pani Beata jest znana na naszym terenie. To osoba niezwykle skromna, niezwykle uczciwa. Ludzie dostrzegają i doceniają takie cechy. Usłyszałem o jej chorobie właśnie kiedy byłem na poczcie. Kiedy dowiedziałem się, w jakiej jest sytuacji, to zmobilizowało mnie, żeby poszukać jakieś możliwości pomocy – wyjaśnia.
Informację o tym, że właśnie jej miałby być poświęcony tegoroczny koncert charytatywny na Świętym Krzyżu przekazał sołtys Skał, Paweł Sadrak. Beata Fijas mówi, że to dla niej kolejny ważny znak.
– To było tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Rozmawialiśmy z dziećmi, jak będziemy spędzać ten czas, wymyśliliśmy, że zabierzemy naszą małą na Święty Krzyż, żeby pokazać jej szopkę, żeby mogła poczuć te święta, bo wiadomo, że przez moją chorobę byliśmy zamknięci właściwie w domu. W momencie, kiedy skończyliśmy rozmawiać o Świętym Krzyżu wszedł Paweł Sadrak. To było niesamowite. Teraz tak mam, że o czym pomyślę, to mi się to spełnia. I chciałabym, żeby ta choroba, chociaż tak trudna, dała innym, a zwłaszcza moim dzieciom, nadzieję, że warto wierzyć w ludzi, i warto być dobrym dla ludzi, bo dobro wraca. Bardzo jestem wdzięczna tak wielu osobom, które mi w różny sposób pomagają, i nie potrafię wyrazić, jak to dużo dla mnie znaczy – podkreśla.
Pomóc może każdy!
Koncert charytatywny odbędzie się w czwartek, 6 stycznia, o godzinie 16. Wystąpią: zespoły śpiewacze Echo Łysicy i Modrzewianki, Julia Brożyna, Maria i Tomasz Sadrak oraz ojciec Michał Tomczak ze zgromadzenia oblatów na Świętym Krzyżu, a gwiazdą będzie krakowska artystka Basia Stępniak-Wilk.
Datki na pomoc pani Beacie Fijas i jej rodzinie będą zbierane 6 stycznia podczas wszystkich mszy oraz przed koncertem. Ale każdy kto chce pomóc, może wpłacić pieniądze na konto bankowe Domu Zakonnego Misjonarzy Oblatów na Świętym Krzyżu: nr konta: 71 1240 1372 1111 0010 2122 5384. Z dopiskiem: „Dar dla Beaty Fijas z rodziną”.