Basia Stępniak-Wilk – obdarzona ogromną wrażliwością i delikatnym głosem, śpiewająca autorka i kompozytorka będzie gwiazdą koncertu charytatywnego, który w czwartek (6 stycznia), o godzinie 16 rozpocznie się w bazylice na Świętym Krzyżu.
Na co dzień jest Pani związana z Krakowem, ale w naszym regionie często się Pani pojawia.
W ogóle mam wrażenie, że Kielce stały mi się ostatnio bliskie. Nawet kilka dni temu jurorowałam, i to nie po raz pierwszy, w „Domówce”, czyli Internetowym Festiwalu Piosenki Uziemionej, który organizował Pałacyk Zielińskiego. Na jego scenie zdarzało mi się też występować z moimi autorskimi piosenkami.
A w bazylice na Świętym Krzyżu miała Pani już okazję występować?
To niezwykłe wyróżnienie, że będę mogła tam być. To miejsce jest mi znane, byłam tam niejednokrotnie, pokazałam je swoim dzieciom jako coś szczególnego. Natomiast jestem ciekawa artystycznego spotkania w tym miejscu. Zresztą w ogóle występy w miejscach sakralnych mają inna atmosferę. Podchodzę do nich bardzo poważnie.
Tym razem nie tylko miejsce wyjątkowe, ale i też wyjątkowy jest cel koncertu. Pani zgodziła się w nim wystąpić. Dlaczego?
Dlaczego pomagamy? Dlaczego pomagam? To jest dziwne, że coraz częściej zdarza nam się w ogóle zadawać takie pytania: dlaczego chcemy komuś pomóc? Wydaje mi się, że to nawet trudno komentować. Niemniej, na pewno łatwiej jest pomagać, kiedy pomaga się w grupie, a tak jest w tym przypadku, kiedy wiemy, że na pewno ta pomoc trafi do osoby, która jej potrzebuje. Pomagamy, bo chcemy komuś ulżyć w cierpieniu, bo przecież pomagamy, gdy ktoś jest chory, potrzebujący, ale też gdy chce zrealizować jakiś projekt, wykonać jakąś akcję. Staramy się pomagać innym spełniać ich marzenia. Pewnie pomagamy też trochę egoistycznie, wierząc że jak sami będziemy mieli marzenia, plany, a nie daj Bóg kłopot, to też ktoś nam pomoże.
A po drugie, pewnie pomagamy też po to, żeby się lepiej poczuć, poczuć się człowiekiem. Przypomnieć siebie, że na tym polega nasze bytowanie, że patrzymy na drugiego człowieka, staramy się być wrażliwi. To nie muszą być wielkie działania: czasami wystarczy upiec ciasteczka, zaśpiewać piosenkę, wziąć udział w licytacji. Taka materialna pomoc jest ważna dla potrzebującego, ale liczy się też wsparcie, które dostaje, świadomość, że jest obok ktoś, dla którego on nie jest obojętny.
Publiczność, która weźmie udział w koncercie charytatywnym, nie tylko będzie mogła pomóc, ale przy okazji weźmie udział w uczcie duchowej. Zabrzmią kolędy i pastorałki. Jakie utwory usłyszymy w Pani wykonaniu?
Program jest ustalany, ale na pewno pojawią się moje autorskie piosenki, których mam trochę na swoim koncie, bo udało mi się dwukrotnie wydać płytę z piosenkami świątecznymi, pastorałkami, do których napisałam słowa a czasami też muzykę. To płyta „Trwaj chwilo niebieska”, a dwa lata temu, przed pandemią, ukazał się album „Piosnek krzynkę pod choinkę”. Może nie wszystkie z tych piosenek będą pasowały do klimatu miejsca, z części będziemy musieli zrezygnować, bo nie będziemy w bazylice śpiewać piosenek bardzo zabawnych: o karpiu w galarecie, o choince, czy o minach, które stroi pogodynka.
Co ważne, nie będę sama. Na fortepianie będzie grać Jasiek Kusek, na kontrabasie kielczanin, specjalnie poprosiłam go o udział w tym projekcie, chociaż współpracuję z różnymi kontrabasistami, będzie to Michał Braszak, a na instrumentach dętych, na instrumentach perkusyjnych – Paweł Solecki. Myślę, że to będzie ładna, kolorowa prezentacja.
Powróćmy do Pani autorskich piosenek świątecznych. Mówiła Pani o tych wesołych, ale są też takie, które skłaniają słuchacza do zastanowienia, do tego by się zatrzymać i pomyśleć o kimś, kto jest wokół nas.
Pisanie piosenek jest specyficznym zajęciem, a pisanie piosenek świątecznych o Świętach Bożego Narodzenia, o Wigilii to nie jest wbrew pozorom łatwe zadanie. Bo jedna rzecz to są emocje, a druga rzecz to jest rodzaj pracy warsztatowej. Ileż można pisać o tym, że świeca płonie, albo że talerz jest pusty, albo że czekamy na kogoś, kto nie przyjdzie? No właśnie, okazuje się że wiele razy (śmiech), tylko trzeba bardzo uważać, żeby to było szczere, prawdziwe, z serca, żeby nie popaść w jakąś rutynę. Ja staram się pisać każdą, ważąc słowa. Na tej ostatniej płycie jest taka piosenka, nad którą bardzo długo myślałam – to jest kolęda o zwierzętach w wigilijną noc. O tym, czy zwierzęta mówią, a wiadomo, że mówią, więc też o czym mówią. To jest opowieść o tym, że miłość jest zawsze podobnie wyrażana i zawsze możemy ją zobaczyć, poczuć. Nie potrzeba do tego specjalnie wielkich, wigilijnych przemów. W moich tekstach pojawiają się też zadania do przemyślenia, na przykład gdzie były trzy królowe, kiedy trzej królowie przybyli do Pana Jezusa? (śmiech).
Przed Bożym Narodzeniem mieszkańcy Krakowa mogli panią usłyszeć, jak Pani śpiewa kolędy, ale także kolędowała Pani razem z nimi. Lubi Pani śpiewać kolędy?
Myślę, że ze wszystkimi jest podobnie jeśli chodzi o śpiewanie kolęd: może za tym nie przepadamy, ale kiedy przychodzi czas, to usta i dusza śpiewają kolędy. Jestem artystką teatru Loch Camelot w Krakowie – św. Tomasza 17. Ta formacja od wielu lat, myślę że blisko już dwie dekady, organizuje wraz z Biblioteką Polskiej Piosenki „Lekcje śpiewania”. Polega to na tym, że przygotowywane są, oczywiście we współpracy z miastem Kraków, śpiewniki. Publiczność, często wielotysięczna, dostaje teksty piosenek. My śpiewamy ze sceny, uczymy poszczególnych zwrotek, albo śpiewamy razem. „Lekcje śpiewania” są różne. Zaczęło się od patriotycznej, na 11 listopada, ale teraz odbywają się i na wymarsz „Kadrówki”, więc do Kielc też trafia pokłosie tego koncertu, i są koncerty kolędowe. Loch Camelot odgrzebuje także te mniej znane piosenki kolędowe i tu repertuar jest szeroki.
A ma Pani swoją ulubioną kolędę lub pastorałkę?
Chyba nie, chociaż lubię śpiewać „Gloria, gloria in excelsis Deo”. Natomiast myślę, że każda kolęda ma w sobie coś: jedna jest bardziej tęskna i liryczna, druga jest bardziej radosna… Takiej jednej bym nie wybrała.
Na pewno te najpiękniejsze i te nieoczywiste, także z Pani repertuaru zabrzmią na Świętym Krzyżu. Pozostaje już tylko zaprosić naszych słuchaczy do udziału w tym wydarzeniu.
Zapraszamy 6 stycznia, do bazyliki na Świętym Krzyżu. Tam odbędzie się koncert, w którym wezmą udział artyści z gmin Bieliny oraz Nowa Słupia. I ja również wystąpię, żeby pokolędować Maleńkiemu i nam nawzajem, i po to, żeby chociaż odrobinę tego świątecznego światła spłynęło na osoby potrzebujące pomocy.
Koncert charytatywny na Świętym Krzyżu
Odbędzie się w czwartek, 6 stycznia, o godzinie 16, w kościele na Świętym Krzyżu. Oprócz Basi Stępniak-Wilk, w koncercie udział też wezmą: zespoły śpiewacze Echo Łysicy i Modrzewianki, Julia Brożyna, Maria i Tomasz Sadrak oraz ojciec Michał Tomczak ze zgromadzenia ojców oblatów na Świętym Krzyżu. Przed koncertem oraz w ciągu dnia, na wszystkich mszach będą zbierane datki, które zostaną przekazane panie Beacie Fijas – mieszkance gminy Nowa Słupia oraz jej rodzinie. Wstęp na koncert jest wolny. Dar na pomoc pani Beacie Fijas można wpłacać również na konto bankowe Domu Zakonnego Misjonarzy Oblatów na Świętym Krzyżu: nr konta: 71 1240 1372 1111 0010 2122 5384. Z dopiskiem: „Dar dla Beaty Fijas z rodziną”.