– Cieszę się, że tym koncertem sylwestrowym pożegnamy stary rok, z nadzieją, że ten nowy będzie dużo lepszy – mówi Wiesław Ochman. Słynny tenor będzie gwiazdą sylwestra, który odbędzie się dziś (31 grudnia), w sali koncertowej Filharmonii Świętokrzyskiej.
Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 18. Między próbami Wiesław Ochman znalazł czas na rozmowę z Radiem Kielce.
Maestro, znów powraca Pan do stolicy Świętokrzyskiego.
Wiesław Ochman: Byłem tu ostatnio kilka lat temu, ale zawsze bardzo chętnie przyjeżdżam. Z wielu powodów: jest tu znakomita orkiestra, znakomity dyrygent, znakomita publiczność. Cieszę się, że tym koncertem sylwestrowym pożegnamy stary rok, z nadzieją, że ten nowy będzie dużo lepszy. Przedstawimy bukiet wspaniałych, pięknych melodii, które zdobyły świat. Wystąpię w towarzystwie znakomitych śpiewaczek. Pani Renata Dobosz i pani Justyna Dyla to wspaniałe głosy, poza tym bardzo atrakcyjne osoby. Cieszę się też na to spotkanie, bo jednocześnie będę prowadził ten koncert i postaram się przybliżyć publiczności sprawy muzyki, kompozytorów, dyrygentów, to co przeżyłem. I z takim uśmiechem muzycznym postaram się wprowadzić odbiorców w nowy, 2022 rok.
W tym roku mogliśmy podziwiać konferansjerkę w Pana wykonaniu podczas Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju. Jak Pan to robi, że potrafi Pan tak oczarować publiczność?
Może dlatego, że ja zawsze Publiczność piszę dużą literą. Wychodząc na scenę, zdaję sobie sprawę, że mam do czynienia z ludźmi naprawdę przyjaźnie nastawionymi do muzyki, do orkiestry, do teatru, ale i do mnie, i uświadamiam sobie, że prawdopodobnie wiedzą to samo co ja, tak samo odczuwają, tak samo cieszą się na każdy dźwięk muzyki. Może to powoduje, że wyczuwają że przyjechałem nie w związku z tym, że podpisałem umowę, tylko przyjechałem do nich, żeby podzielić się swoimi doświadczeniami, swoim śpiewem, żeby przedstawić im pewne aspekty muzyki, które są mniej znane, albo bardziej anegdotyczne. Może ludzie to wyczuwają, że jestem wobec nich szczery.
Jeżeli chodzi o utwory, które Pan wykonuje, one pewnie są zapisane w programie koncertu. A jak jest z anegdotami, którymi Pan sypie jak z rękawa? Przygotowuje Pan je wcześniej czy przywołuje je spontanicznie?
Improwizuję. Nie wiem, kto to powiedział, że prawdziwa sztuka jest związana z improwizacją. Nie chcę gloryfikować spraw konferansjerki, ale ludzie mają niezwykły słuch. Od razu wyczują, czy to jest wyuczone, czy też mówi się od siebie. Nigdy nie uczę się żadnej konferansjerki na pamięć, nigdy w wywiadach nie przygotowuję się, że na takie pytanie odpowiem w taki sposób. Nie, to się dzieje spontanicznie. To jest bardziej serdeczne, bardziej bezpośrednie, bo mówię tak, jakbym rozmawiał z kolegą, przyjacielem, przyjaciółką, itd. I to ludzie czują.
Dziś żegnamy stary rok. Jaki był ten 2021 dla Pana?
Podobnie jak dla wszystkich, był to smutny rok. Wiele osób odeszło. Pandemia nie zwalnia przez co m.in. rzadziej spotykamy się z przyjaciółmi, częściej słyszymy o chorobie, że ktoś zachorował, ciągle jest walka o sprawy szczepień, które są niestety konieczne. Mówię „niestety”, ponieważ są ludzie, którzy są przeciwni temu, i trzeba ich zrozumieć, mają swoje zdanie, ale szczepienie jest jedyną drogą, jedynym ratunkiem, żeby walczyć z tą pandemią.
Ja się szczepię na grypę od 20 lat, od momentu kiedy zachorowałem na grypę w czasie, kiedy miałem kontrakt z Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Wygrzebałem się z tej choroby, wystąpiłem, ale to był okropny czas. Od tamtej pory postanowiłem, że się będę regularnie szczepił, i tak robię. Szczepię się przeciwko grypie i zaszczepiłem się przeciw covid.
A wracając do pytania, to był trudny rok, bo ludzie zatracili osobisty kontakt. Dzieci i młodzież przestały się spotykać, a to jest niezwykle ważne, by poczuć się częścią jakiegoś społeczeństwa. Zdaję sobie sprawę, że technika XXI wieku pozwala na zajęcia, na spotkania online, ale to nie jest to samo. To zupełnie inaczej, gdy rozmawia się oko w oko z nauczycielem, śledzi się jego barwę głosu, słucha, niż widzi się tylko na ekranie.
Z jakimi marzeniami, nadziejami wchodzi Pan w Nowy Rok?
Z takimi marzeniami, żeby wszyscy byli zdrowi w Polsce. Niezależnie od tego, co wyznają, kogo kochają, jakie są ich przekonania polityczne. Chciałbym, żeby cały naród mógł cieszyć się zdrowiem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to są życzenia jak na konkursie Miss Świata, gdzie kandydatki pytane o marzenia mówią, że chcą by nie było wojny na świecie (śmiech). To też jest ważne, ale przede wszystkim życzę sobie i każdemu, żebyśmy byli zdrowi. To jest podstawa naszego istnienia.
Ale jeśli nadal będziemy mieć pandemię, a będziemy mieć, to jednak trzeba pomyśleć o sobie. Proszę, żeby państwo myśleli o sobie, o swoim zdrowiu, żebyśmy mogli w przyszłym roku spotykać się w tej pięknej filharmonii w Kielcach, na cudownych koncertach, znakomicie dyrygowanych przez maestro Jacka Rogalę.
Najbliższy koncert już dziś, koncert sylwestrowy. Jakie przeboje w Pana wykonaniu usłyszymy?
Nie chciałbym zdradzać tajemnicy… Ale dobrze. W Wiedniu poznałem wspaniałego kompozytora, który wtedy był już sędziwym, ale niezwykle eleganckim panem. To był Robert Stolz. Państwo znają go oczywiście doskonale, choć nie wiedzą o tym. To jest kompozytor słynnej pieśni „Brunetki, blondynki”, którą tak znakomicie śpiewał Jan Kiepura. Zapytał mnie, dlaczego nie śpiewam jego pieśni. Odpowiedziałem, że nie mam nut, i on mi wtedy te nuty przysłał. Więc zaprezentuję też jego pieśni.
Pozostaje więc zaprosić naszych słuchaczy na dzisiejszy koncert.
Jeżeli chcecie zapomnieć o pandemii, zachowując oczywiście dystans na sali, jeżeli chcecie zapomnieć o problemach, jeżeli chcecie posłuchać cudownych melodii, jeżeli chcecie posłuchać pięknych głosów, jeśli chcecie się pośmiać, poradować razem z nami tego wieczoru, to serdecznie Państwa zapraszam.