W zamierzchłych latach miasto, dziś wioska, w której ciężko znaleźć ślady walki stoczonej przez oddziały Armii Krajowej. Jedynym upamiętnieniem bitwy pod Kossowem, w gminie Radków, jest drewniana tablica umieszczona w starym kościółku.
W znajdującej się w powiecie włoszczowskim wsi Kossów mieszka około 300 osób. Raz w roku, na obchody rocznicy bitwy stoczonej 28 października 1944 r., przybywają tam ludzie z różnych zakątków kraju. Sami przyznają, że z roku na rok jest ich coraz mniej.
Strażnikiem pamięci zwycięskiej bitwy jest niezmiennie drewniany kościółek. Drewnianą tablicę przypominającą o bitwie, kombatanci zawiesili tam w 1988 roku, a trzeba pamiętać, że nie były to czasy, kiedy z radością upamiętniano działania Armii Krajowej.
Najstarsza wzmianka odnosząca się do kościoła pochodzi z ok. 1470 roku. Miał on wówczas wezwanie Wszystkich Świętych. Przed rokiem 1556 został przejęty przez kalwinów, przywrócony katolikom w roku 1602, niemal niezwłocznie został gruntownie odnowiony i przebudowany.
Przez te wszystkie lata, tylko drewniana świątynia przypomina o zamierzchłej historii miejscowości i o stosunkowo niedawnych wydarzeniach, które także powoli popadają w zapomnienie.
W miejscu zwycięskiej bitwy AK nie ma pomnika. Trudno też znaleźć zapiski na jej temat. Jako ciekawostkę podamy, że opis tej bitwy został przetłumaczony na język angielski i znalazł się w materiałach szkoleniowych Wyższej Szkoły Wojskowej West Point oraz 82. Brygady Desantowej Stanów Zjednoczonych, jako przykład walk dywersyjnych „komandosów” na zapleczu frontu.
Radio Kielce w swoim cyklu: Obrazy wojennych zdarzeń przypomina kolejną historię zapomnianej bitwy.