Świętokrzyscy hodowcy ryb szykują się na gorący okres. Rozpoczyna się przedświąteczna sprzedaż karpi. Ryby z naszego regionu uchodzą za wyjątkowe, m.in. dlatego że są karmione w naturalny sposób.
Ryszard Zawadzki, wiceprezes Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Hodowców Ryb Karmionych Zbożem i właściciel gospodarstwa rybackiego podkreśla, że karp nadający się do sprzedaży, powinien być hodowany trzy lata. Tyle czasu potrzeba, by dojrzał. Hodowca apeluje do klientów, aby zwracali uwagę na certyfikaty, które powinni okazywać sprzedawcy. Dzięki nim wiadomo, jakiej ryby się spodziewać.
– Certyfikat daje nam gwarancję, że jest to karp z najwyższej półki. Najlepszy karp to taki, który waży od 1,5 do 2 kg. Należy zwrócić też uwagę na jego kolor. Jeśli ma barwy żółto-oliwkowe, możemy być pewni, że ryba jest zdrowa i była żywiona zbożem, a nie granulatami – dodaje.
Niestety w tym roku, za karpia trzeba będzie zapłacić więcej niż w ubiegłym roku. W gospodarstwach rybackich, kilogram tej ryby kosztuje ponad 20 zł. Przed rokiem średnio płaciliśmy ok. 15 zł. Świętokrzyscy hodowcy tłumaczą, że za podwyżką przemawia wiele czynników. Przede wszystkim ryb jest ich po prostu mniej. Piotr Suchoń, właściciel gospodarstwa w miejscowości Stawy w gminie Imielno podkreśla, że odpowiada za to m.in. susza, która nie pozwoliła na wyprodukowanie dostatecznej ilości narybku.
– Ceny za kilogram karpia oscylują w kwocie 20-23 zł, w większych miastach 25 zł. Na tegoroczne ceny składają się przede wszystkim ceny zbóż, które stanowią paszę dla ryb, paliwo oraz wszystkie inne koszty produkcji. Coraz trudniej kupić karpia. Dlatego nie należy zwlekać z tym do ostatniej chwili – podkreśla.
W dużej mierze sytuację za stan gospodarstw karpiowych w Polsce ponoszą supermarkety, podkreśla Aleksander Orszulak z gospodarstwa w gminie Stopnica.
– Dawniej supermarkety kupowały od nas duże ilości karpi, oferując przy tym dobre ceny. W 2019 roku tuż przed świętami odmówiły sprzedaży żywej ryby. Zostało ok. 4 tys. ton niesprzedanych. W tym roku z kolei może się okazać że będzie ok. 3-4 tys. ton ryb mniej, bo ograniczyliśmy produkcję – zaznaczył.
Warto dodać, że karp jest i tak stosunkowo tani, bo za kilogram jesiotra czy pstrąga zapłacimy ok. 45 zł.