Tajemnicze ruiny, zapomniana strzelnica artyleryjska, wilcza wataha czy pozostałości po wojskowym obozowisku i sieci kolejki wąskotorowej, to wszystko można spotkać dwadzieścia kilometrów od Kielc. Choć niełatwo je znaleźć.
Patrząc na mapę, widzimy wielką zieloną plamę – Lasy Cisowsko-Orłowińskie. Nas interesuje tylko część kompleksu, leżąca między Daleszycami, Cisowem, Złotą Wodą i Makoszynem. Teren rozległy i tajemniczy. Niełatwo się do niego dostać, więc o wsparcie prosimy leśników.
– Samochodami do lasu mogą wjechać tylko uprawnione osoby. Inni, chętni na grzyby czy leśną wędrówkę, muszą poruszać się pieszo, albo rowerami – mówi Paweł Kosin, rzecznik Nadleśnictwa Daleszyce.
Wjazdu do leśnych ostoi strzegą szlabany, ale dzięki wsparciu leśników dla nas stoją otworem. Naszym celem jest wojskowy obóz ćwiczebny, który powstał w czasach II Rzeczpospolitej.
– Dojedziemy tam drogą, która powstała dzięki wojsku – tłumaczą leśnicy.
W kwietniu 1937 r. gen. Bryg. Juliusz Zulauf skierował pismo do wojewody i starosty kieleckiego o wydanie zarządzenia dotyczącego wybudowania drogi dojazdowej do obozu w Niwkach Daleszyckich, ponieważ wozy taborowe i żołnierze „grzęzły w piachu”. Jednak władze nie zrealizowały tej inwestycji. W sierpniu 1939 r. żołnierze 4 ppLeg. odbywający ćwiczenia umocnili drogę kamieniami oraz pomogli przy budowie mostu na Belniance.
Kompleks Lasów Cisowskich. Droga, która powstała dzięki wojsku, obok nasyp po kolejce wąskotorowej / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Zapis meldunku jest lakoniczny, a jak w rzeczywistości wyglądały prace? Opisał je ppłk Aleksander Idzik – zastępca dowódcy 4 ppLeg.:
Droga do obozu prowadziła przez Daleszyce, skąd w bród przez rzeczkę Belniankę i trzy kilometry przez piachy. Po okolicznych lasach pełno było kamieni. Narzuciła się więc myśl, aby drogę piaszczystą wyłożyć porozrzucanymi po lasach kamieniami. Porozumiano się z wójtem Daleszyc, porozmawiano z nadleśnictwem o drzewie na mostek, a gdy wszyscy zgodzili się i na drogę i na most, żołnierze z wielką ochotą znosili kamienie i układali je wzdłuż drogi wytyczonej. Drzewo na most przygotowywało nadleśnictwo, a gmina miała wyłożyć drogę zniesionymi kamieniami”.
Ciekawą opowieść kończy informacja, że prawdopodobnie podczas tych prac utopił się w Belniance jeden z żołnierzy. W samochodzie zapada cisza.
Kolejką wygodniej, ale gdzie jej szukać?
– Wzdłuż drogi znajduje się nasyp dawnej kolejki wąskotorowej – informują nas leśnicy. – Dawniej to najszybszy w lesie sposób transportu ludzi i drzewa, które cięto tu na potęgę i dlatego zresztą powstała wąskotorówka.
Początki kolejki sięgają lat I Wojny Światowej, gdy cały teren był miejscem rabunkowej wycinki prowadzonej przez władze austro-węgierskie.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości kontynuowano rozbudowę linii, która w 1923 r. kończyła się w Niwkach Daleszyckich. W końcu lat trzydziestych łączna długość torów wynosiła już pięćdziesiąt pięć kilometrów, docierały do Makoszyna, Sierakowa, Widełek, Lechówka, a nawet do Złotej Wody.
Kompleks Lasów Cisowskich. Ruiny tartaku / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Wąskotorówka przewoziła ścięte drzewa do tartaków, ale miała też inną funkcję. „W tym czasie w pobliżu utworzono poligon wojskowy 2 Dywizji Piechoty Legionów, który częściowo korzystał z kolejki oraz zabudowań stacyjnych” – pisze w swoim opracowaniu dr inż. Bartosz Kozak, specjalizujący się w historii kolejek w naszym regionie.
– Początek końca kolejki rozpoczął się w roku 1960. A osiem lat później rozebrano ostatnie odcinki torów. Do naszych czasów pozostało jedynie wiele nasypów ziemnych i przepustów nad strumykami – mówi Paweł Kosin. – Może warto zastanowić się nad zbudowaniem na tej podstawie ścieżki rowerowej?
Dla nas ważne jest, że wygodna droga i wijąca się obok niej kolejka wiodą nas do poszukiwanego obozowiska.
Leśny obóz, po którym nie ma śladu
Ta historia rozpoczęła się w 1923 r., gdy zorganizowano w Niwkach Daleszyckich Obóz Ćwiczeń zwany potocznie poligonem.
– W tym miejscu „spotykały” się kolejki wąskotorowe biegnące z trzech różnych kierunków. Stały tu dwa budynki służbowe kancelarii ruchu oraz drużyny parowozowej obsługującej kolejkę leśną – tłumaczy Paweł Kosin.
Zarządcą funkcjonującego tu składowiska drewna był, ze strony nadleśnictwa, Franciszek Piotrowicz – były ułan szwadronu Władysława Beliny-Prażmowskiego, walczący w 1914 roku u boku Piłsudskiego.
– Miejsce było idealne. Dojazd ciężkiego sprzętu kolejką. Namiastka zaplecza i dostęp do wody. Do tego na miejscu jest przychylny wojskowym sprawom człowiek – wyjaśniają leśnicy.
Niwki daleszyckie poligon wojskowy (na zdjęciu z maja 1934 r.). Obok widoczne tory kolejki wąskotorowej
Wszystko się zgadza. Miejsce jest zapewne dobre, tylko… Ze zdziwieniem rozglądamy się po okolicy, ale poza krzyżówką leśnych dróg nie widzimy niczego innego!
Podoficer służby sanitarnej 4 ppLeg. Jerzy Barycki tak opisał obozowisko: Miejscem postoju pułku była rozległa polana otoczona wysokopiennym lasem. Na jej skrajach stało kilka dużych drewnianych baraków służących zapleczu gospodarczemu pododdziałów i kilka domków będących kwaterami oficerów. Zasadniczy stan wojska rozlokowany był w namiotach kompanijnych, obok których podoficerowie i żołnierze urządzili klomby z elementami pułkowymi i hasłami
Wojsko zorganizowało obozowisko w okolicach stacji kolejki leśnej na rozległej polanie. Zajmowało ono powierzchnię około półtora hektara. Żołnierze podczas ćwiczeń byli zakwaterowani w namiotach oraz na kwaterach w miejscowościach: Niwki, Skorzeszyce, Sieraków i Smyków.
To miejsce, choć ukryte w lasach, przeżyło także swój wielki dzień. 7 sierpnia 1926 r. Marszałek Józef Piłsudski przybył do Daleszyc, gdzie został uroczyście powitany przez wojsko, władze i mieszkańców Daleszyc na tamtejszym rynku. A potem odwiedził kwaterujących w lesie żołnierzy. Zacnego gościa witał, wspomniany już, zarządca składowiska drewna, a jednocześnie były legionista – Franciszek Piotrowicz. Marszałek przybywał w obozowisku w godzinach popołudniowych, a jego pobyt jest opisany, a nawet upamiętniony pomnikiem.
I tu kolejna niespodzianka – Piłsudski nie był przy budynku, przy którym stoi dziś pomnik, ale w nieistniejącej dziś leśniczówce, ok. 100 metrów dalej. Odwiedzamy także to miejsce, gdzie świadectwem historii jest…. pusty plac i stare drzewa.
Kompleks Lasów Cisowskich. Na zdjęciu: na polanie z lewej stała historyczna leśniczówka, gdzie wykonano zdjęcie znajdujące się poniżej / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Niwki Daleszyckie, 7 sierpnia 1926 r. Przegląd pododdziałów kieleckiego garnizonu dokonany przez Marszałka Józefa Piłsudskiego / fotografia z albumu pamiątkowego Franciszka Augustyna, podoficera 4 PP Leg
Ruiny ukryte w mchu
Zagłębiamy się w las, aby znaleźć pozostałości wojskowego obozowiska. Już po kilku krokach natrafiamy na podmurówki budynków. Naszą radość studzą jednak leśnicy. Okazuje się, że nie jest to obozowisko wojska polskiego, ale tartak wybudowany przez Niemców.
Podczas II wojny światowej okupanci prowadzili na terenie miejscowych lasów rabunkową gospodarkę leśną na olbrzymią skalę. Aby zwiększyć „produkcję” zbudowali na miejscu tartak, w którym było przecierane drzewo.
– To właśnie pozostałości po niemieckim tartaku, który został zbudowany w 1940 roku. Mimo, że są zarośnięte, to widać, że była to spora budowla – dodaje leśnik.
Wiadomo, że w okolicy tartaku znajdowało się kilka baraków, w których kwaterowali Niemcy ochraniający obiekt. A może były to baraki służące wcześniej polskim żołnierzom? Niestety, nie wiemy, w którym miejscu stały. Wiemy, że w marcu 1944 roku stały się celem partyzanckiego ataku.
Tartak funkcjonował do około połowy lipca 1944 roku, kiedy to ze względu na nasilenie działań partyzanckich i zbliżającego się frontu, został zlikwidowany, a maszyny podobno przeniesiono gdzieś na ziemię łódzką. I tu ciekawostka: 30 lipca 1944 roku w barakach zajmowanych wcześniej przez Niemców zakwaterowali żołnierz AK z oddziału „Wybranieccy” – ci sami, którzy wcześniej próbowali zdobyć to miejsce.
Kompleks Lasów Cisowskich. Ruiny tartaku / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Pozostałości tartaku zostały przez nas zlokalizowane. Zastanawialiśmy się jednak: skąd czerpano wodę na jego potrzeby. Leśnicy bez słowa wskazują nam kierunek marszu.
Na potrzeby tartaku okupanci spiętrzyli wodę w zbiorniku wykopanym w ciągu strumienia o mało wyszukanej nazwie Dopływ. Staw ten przetrwał wojnę i zniszczenie tartaku przez wojska sowieckie. W latach siedemdziesiątych XX wieku odmulono go i poszerzono, a także wybudowano trzy kolejne zbiorniki, tworząc system stawów. Wszystko po to, by uruchomić tu hodowlę ryb, idea przegrała z kłusownictwem!
Kres historii stawów położyła powódź z połowy 90. lat, która przerwała groble, jednak…
– Udało się nam odtworzyć system paciorkowego połączenia stawów, a główną ideą była retencja wody i wzmocnienie różnorodności biologicznej – mówi Paweł Kosin.
Kompleks Lasów Cisowskich. Strumień o mało wyszukanej nazwie Dopływ / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Strzelnica przeszukana przez poszukiwaczy
Miejsce dawnego obozowiska porasta teraz las. Nie rezygnujemy jednak z poszukiwań i odwołujemy się do starych map. Naszą uwagę przyciąga góra Września i … strzelnica artylerii. Jednak nie znajdujemy tam żadnych wojskowych pozostałości.
Plan usytuowania strzelnicy bojowej
Kompleks wojskowy strzelnicy bojowej miał powierzchnię 127, 5 ha i wchodził w skład garnizonu Kielce i nosił numer 175. Na terenie strzelnicy znajdowały się cztery baraki. Strzelnica bojowa „Daleszyce” należała do stałych i składała się z dwóch osi. Pierwsza, o długości około 1400 m, druga – o długości około 1300 m. Całkowita długość strzelnicy wynosiła około 2700 m, zaś jej szerokość dochodziła do około 800 m.
To miejsce od lat cieszy się popularnością wśród poszukiwaczy, którzy ukrywając się przed wzrokiem innych, próbują odnaleźć cenne pozostałości pobytu wojskowych. Na szczęście nigdy nic się nikomu nie stało, ale w przeszłości było inaczej.
Na terenie poligonu dochodziło do wypadków żołnierzy. Jeden z najtragiczniejszych miał miejsce 17 lipca 1928 r., podczas rzucania granatami ręcznymi. W wyniku wybuchu zginął jeden żołnierz, a czterech zostało rannych, w tym kpt. Ludwik Piotrowski, który osłonił rzucającego granatem przed wybuchem. Pododdziały 4 pp z Kielc szkoliły się na tym terenie do 1947 roku.
Wydaje się, że to koniec naszych poszukiwań, choć…
Tajemnice ukryte w gąszczu
Las pilnie strzeże tajemnic i mrokiem legend okrywa swoje uroczyska. Staraniem różnych organizacji wspieranych przez leśników upamiętniane są miejsca pamięci powstańców styczniowych i żołnierzy Armii Krajowej z oddziału „Wybranieccy” Mariana Sołtysiaka „Barabasza”. Jest ich na tym terenie dużo. – Odwiedza je wiele osób . Organizujemy też wycieczki dla szkół – mówią leśnicy.
Leśna gęstwina skrywa watahę wilków, która osiedliła się tutaj już kilka lat temu. Ich pobyt świadczy o tym, że uznały okolicę za bezpieczny teren. Dawno już ucichły armaty na strzelnicach, a leśnej ciszy nie przerywa odgłos kolejki czy huk tartaków. Paweł Kosin uspokaja: – Obecność wilków nie jest powodem do obaw. Zwierzęta boją się kontaktu z ludźmi i kiedy wyczują obecność człowieka, uciekają.
Cisowskie lasy żegnają nas późnojesienną barwą kolorów. Nadal strzegą swoich tajemnic i tak już pewnie pozostanie.