W poniedziałek przypada 40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. – Przypomnijmy, że polski parlament dwukrotnie, z punktu widzenia politycznego i prawnego ocenił stan wojenny jako przestępstwo – podkreślił na antenie Radia Kielce Waldemar Bartosz, przewodniczący świętokrzyskiej „Solidarności”.
– Również karne sprawy sądowe stwierdzały, że te czyny, które były popełnione przez ówczesną władzę w stanie wojennym często zagrażały życiu lub wręcz likwidowały ludzi, one były przestępstwem. Nie ma wątpliwości, po pierwsze stan wojenny był nielegalny, był też pogwałceniem wielu praw – mówił.
Natomiast ocena społeczna stanu wojennego, w ocenie Waldemara Bartosza, nie została do końca dokonana.
– Mam na myśli te straty dla kraju i ludzi, które są dopiero dostrzegane w perspektywie czasu. Na przykład kilkaset tysięcy ludzi wyjechało za granicę, gdy było łatwiej o paszport i nie wróciło, bo stan wojenny zastał ich za granicą. Kilka tysięcy, zazwyczaj młodych, aktywnych i dobrze wykształconych ludzi zostało z kraju wyrzuconych z paszportem w jedną stronę. Strata dla kraju, dla gospodarki, dla życia społecznego jest w moim przekonaniu niedoceniona i nieoceniona – podkreślił Gość Radia Kielce.
Waldemar Bartosz zwrócił też uwagę, że wiele osób do dziś nie zostało rozliczonych. Dokonywały się procesy tych, którzy wykonywali polecenia, ale nie tych, którzy decydowali o tych zbrodniach.
– Na przykład w Kielcach jest zbrodnia, w wyniku której człowiek zmarł, był to pan Stanisław Rak, a tak naprawdę nikt nie został skazany. Oczywiście to się kładzie wielkim cieniem nie tylko na tragedię tych ludzi, ale na poczucie praworządności. Jeśli zbrodnia nie jest ukarana, to tak naprawdę wszystko staje się relatywne – dodał.
Przewodniczący świętokrzyskiej „Solidarności” przypomniał, że początkowo Solidarność tworzyło prawie 10 mln ludzi. – Stan wojenny spowodował niestety, że mnóstwo z nich było przekonanych przez represje, że aktywność dla dobra wspólnego się nie opłaca. Kiedy można było legalnie wyjść na powierzchnię, to do Solidarności przyznało się formalnie 2 mln, czyli tak naprawdę 20 proc. – dodał. W jego ocenie, dalekim efektem tamtego doświadczenia jest stosunkowo niska aktywność społeczna w Polsce.
– Mamy mało organizacji pozarządowych, stosunkowo niską frekwencję w wyborach. Jest to daleki efekt tamtych wydarzeń i przekonania, że to się nie opłaca, że trzeba pilnować czubka własnego nosa, a działalność dla dobra publicznego trzeba omijać z daleka – stwierdził Waldemar Bartosz.
Gość Radia Kielce zwrócił uwagę, że dla młodego pokolenia to, co działo się 40 lat temu to historia.
– Oczywiście, trzeba wyciągać wnioski z tej historii, ale trudno wymagać, żeby człowiek, który ma dziś 20 lat tak przeżywał te wydarzenia, jak moje pokolenie. Ale wnioski trzeba wyciągać – przestrzegł. W ocenie Waldemara Bartosza ma na to wpływ to, czym żyjemy w rodzinach, co pokolenie, które doświadczyło stanu wojennego przekazuje swoim następcom.