Jeszcze nie przebrzmiały echa koncertów, które odbyły się w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach, a kieleccy melomani znów będą mieli okazję usłyszeć kompozycje Fryderyka Chopina w wykonaniu Kamila Pacholca – finalisty XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Koncert odbędzie się w najbliższą niedzielę, 5 grudnia, na Dużej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury.
Obecnie koncertuje Pan w różnych miejscach Polski. Po raz kolejny zagra Pan także w rodzinnym mieście. Przed własną publicznością występuje się łatwiej czy trudniej?
– Zawsze jest miło wrócić i zagrać dla publiczności, która mnie odbiera nie tylko jako artystę, ale z którą jestem w jakiś sposób związany. Natomiast to jest też trudne, ponieważ staję przed widzami, którzy znają mnie od iluś tam lat, jak to miało miejsce podczas koncertu w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach. Z tego też wynika pewna odpowiedzialność, ponieważ ludzie oczekują, że ta edukacja, którą odebrałem zaowocuje odpowiednim poziomem gry. Z tych dwóch perspektyw patrzę na każdy taki koncert.
Jaki repertuar przygotował Pan na niedzielny występ?
– Będzie to recital chopinowski. Zabrzmi, jako główna część, sonata h-moll Fryderyka Chopina, będą też m.in. polonez fis-moll oraz mazurki op. 30. Taki ponad 50-minutowy recital, który będzie swoistym powrotem do repertuaru konkursowego.
Czym był podyktowany taki wybór?
– W pewien sposób te utwory są mi bliskie. Chciałem je też jeszcze przez pewien czas po konkursie wykonywać, a w grudniu prawdopodobnie je zarejestrować na płycie. Mam nadzieję, że te plany się ziszczą i być może w przyszłym roku ukaże się takie nagranie. Ale chciałbym, żeby najpierw było nagrane, a dopiero to oficjalne ogłoszę. Repertuar, z którym wystąpię w Kiecach, też chciałbym zarejestrować, oprócz innych kompozycji, które będę prezentował na koncertach w grudniu i w styczniu.
W jednym z wywiadów powiedział Pan, że poszedł do szkoły muzycznej, żeby grać Chopina. To prawda?
– Tak, tak to się zaczynało. To była taka muzyka, która najmocniej do mnie trafiła i wielu utworów zacząłem się uczyć sam, z ciekawości, choć nie należały one do najłatwiejszych. Nie należały też do repertuaru, którego w szkole uczą się dzieci, dlatego też w wolnym czasie sam się ich uczyłem, bo coś mnie w nich interesowało i ujmowało.
Oczywiście trudno się ograniczyć do jednego tylko kompozytora. Natomiast teraz drzemie we mnie ogromny głód, żeby sięgać po inną muzykę i nad nią też pracuję równolegle, przygotowując między innymi mój przyszłoroczny egzamin dyplomowy, na którym nie znajdzie się ani jeden utwór Fryderyka Chopina. Będzie to coś innego i myślę, że już w przyszłym roku czeka mnie wiele recitali z innymi kompozycjami. Jeśli ktoś byłby zainteresowany inną stroną mojego wykonawstwa, to w przyszłym roku będzie można ją poznać.
Zdradzi Pan jaki kompozytor lub jacy kompozytorzy będą bohaterami Pana pracy dyplomowej?
– Tak, na tę chwilę planuję, że będzie to muzyka Bacha, Beethovena i Prokofiewa. Myślę, że to już nie powinno się zmienić.
Wróćmy jednak do Chopina, bo jego kompozycje usłyszmy w niedzielę. Czy znajomość biografii kompozytora, kontekstu historycznego epoki, w jakiej żył, pomaga w interpretacji jego utworów?
– To jest ważna część pracy artystycznej nad utworem. Pokazuje, co Chopin odczuwał, co inspirowało go zarówno jeśli chodzi o życie prywatne, jak i twórczość innych kompozytorów. Można wiele się dowiedzieć, a te informacje wpływają na osobiste zrozumienie twórczości tego twórcy.
Kompozycje Chopina gra Pan już od dłuższego czasu, pewnie ten czas spędzony nad nimi można mierzyć w setkach godzin, więc łatwo żeby do gry wdarła się rutyna. Jak Pan to robi, że utwory, które Pan gra wciąż zachowują świeżość?
– Na pewno to jest wyzwanie, bo jeśli utwór wykonuje się któryś raz z rzędu, to jest to trudne, żeby nie przyzwyczaić się do jednego rodzaju interpretacji i odtwarzać ją, tylko zawsze, na bieżąco coś w niej kreować. Pracując nad repertuarem Chopina cały czas szukam czegoś nowego i myślę, że podobnie robi wielu innych pianistów, próbując nieustannie szukać jakichś nowych perspektyw i w swojej pracy nie powtarzać tego, co już wiemy o utworze. Oczywiście utrwalać to, ale też szukać pewnych nowych jakości, czy też może jeszcze ciekawszych środków wyrazu, albo coraz to nowych barw. Wiem też doskonale, że wybitni pianiści czekają wiele lat, zanim utwór dojrzeje do takiego stopnia, że uznają go za gotowy do rejestracji. Takiej górnej granicy nie ma, ten rozwój utworu i jego dojrzewanie nie ma końca. To jest taki proces, który ciągle trwa i tylko od artysty zależy, na ile głęboko zechce wejść w dany utwór.
Zatem melomani, którzy już słyszeli kompozycje, które wykona Pan w niedzielę, w Kieleckim Centrum Kultury mogą liczyć na niespodzianki.
– Postaram dać z siebie jak najwięcej. Serdecznie zapraszam mieszkańców Kielc, mieszkańców regionu oraz wszystkich przyjezdnych na mój recital na Dużej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury. Będzie mi miło spotkać się z państwem muzycznie w takich sympatycznych okolicznościach. Mam nadzieję, że będą państwo zadowoleni z tego wieczoru spędzonego z muzyką Chopina.
Do udziału w koncercie zachęca także Augustyna Nowacka, dyrektor Kieleckiego Centrum Kultury, podkreślając że cały dochód ze sprzedaży biletów zostanie przekazany Kamilowi Pacholcowi na jego dalsze kształcenie.
– Spotykamy się wszyscy, by wspomóc tego młodego artystę i ufundować mu stypendium na jego dalszą edukację w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Kamil Pacholec zadeklarował, że chce kontynuować naukę na uczelniach zagranicznych. Potrzebuje do tego 60 tys. dolarów. Stąd też pomysł, żeby wspomóc go i przeznaczyć kwotę ze sprzedaży biletów właśnie na jego edukację. Bilety można jeszcze nabyć w kasie Kieleckiego Centrum Kultury – podkreśla.
Bilet kosztuje 100 zł.