Oczy świata i opinii publicznej skierowały się w stronę Afganistanu tuż po przejęciu władzy przez Talibów. Zdjęcia przepełnionych lotnisk i dramatyczne apele kobiet pozbawianych praw poruszały Polaków. Dlaczego jednak Afganki po przedostaniu się do wolnej Europy nie ściągają chust i dlaczego słynący z okrucieństwa i krwawych egzekucji Talibowie publikują w mediach społecznościowych „słodkie” zdjęcie z lodami? Kim są Afgańczycy i jak mądrze im pomagać?
Z Marcinem Krzyżanowskim, byłym konsulem Polski w Afganistanie, rozmawia Magdalena Galas-Klusek
Jak obecnie wygląda sytuacja w tym kraju? Dlaczego tak wielu Afgańczyków ucieka?
– Sytuacja jest niestabilna, a przyszłość niepewna. Na południowej prowincji tak naprawdę niewiele się zmieniło, ale w miastach zmieniło się wszystko. Milionom ludzi, zwłaszcza młodym i wykształconym, świat się zawalił. Pomimo, że minął już miesiąc od upadku Kabulu, wciąż nie ma odpowiedzi na podstawowe pytania związane z zarządzaniem państwem, w szczególności skąd talibowie będą czerpać środki na funkcjonowanie kraju. Sytuacja gospodarcza już w 2019 roku była bardzo kiepska. Pogorszyła ją dodatkowo pandemia, a upadek republiki powiększył kryzys do tragicznych rozmiarów. I to sytuacja gospodarcza jest jednym z powodów migracji. Trzeba przy tym podkreślić, że nie chodzi o pogorszenie sytuacji materialnej, bo „nie stać mnie na nowe ubranie co miesiąc i co rok na zmianę iPhone’a”. Nie, tu chodzi o widmo śmierci głodowej, jakie dosłownie zawisło nad milionami Afgańczyków. Sytuację pogarsza zbliżająca się surowa zima. Drugim powodem ucieczki z kraju są prześladowania. Całe grupy społeczne są spychane na margines. Dotyczy to przede wszystkim kobiet. Talibowie pomimo zapewnień o tolerancji i poszanowaniu praw człowieka coraz śmielej je łamią w brutalny sposób. Dla ludzi niepodzielających wizji świata opartej na fundamentalistycznej interpretacji islamu w Afganistanie po prostu nie ma miejsca.
Kim są talibowie? Czy ich wizerunek w przedstawiany mediach odbiega od rzeczywistości?
– Talibowie są skomplikowaną organizacją zrzeszającą wiele grup plemiennych i politycznych. Łączy ich chęć ustanowienia w Afganistanie emiratu opartego na fundamentalizmie religijnym. Wizerunek medialny jest stonowany i łagodny, mocno ugrzeczniony. W mediach brylują ci bardziej liberalni i wykształceni. Stanowią jednak mniejszość. Większość to twardzi, nieco nieokrzesani, często niepiśmienni, prości ludzie z afgańskiej prowincji.
Kiedyś talibowie przedstawiali siebie jako bezwzględnych egzekutorów. Teraz w mediach społecznościowych można zobaczyć talibów jedzących lody. Skąd ta zmiana wizerunku?
– Talibowie rozpoczęli proces ocieplania wizerunku i przedstawiania siebie jako legalnego rządu afgańskiego i reprezentanta narodu już kilka lat temu. Generalnie, talibowie właśnie tak się postrzegają. Jednocześnie zdają sobie sprawę, że zarządzanie krajem jest dużo trudniejsze niż zdobycie władzy. Są przede wszystkim świadomi tego, że bez pomocy finansowej z zewnątrz, bez pomocy humanitarnej i zagranicznych inwestycji, kraj zbankrutuje i stanie w obliczu katastrofy humanitarnej. Zależy im więc na uznaniu międzynarodowym, na które jednak obecnie, mimo prób ocieplania wizerunku, raczej nie mają szans.
Wiele muzułmanek, w tym z Afganistanu, nie ściąga chust po przekroczeniu granicy. Dlaczego?
– Europejki pewnie chętnie by te chusty im ściągnęły, „wyzwalając” muzułmanki. Wiele z nich przez cale życie nosiło chustę. Ciężko się pozbyć przyzwyczajeń. Poza tym wiele z nich to wierzące muzułmanki, które uznają zakrywanie włosów za słuszne. Islam pozostawia w tym temacie szerokie pole do interpretacji. Dla wielu muzułmanek, z którymi rozmawiałem, przykre jest sprowadzanie kwestii liberalizmu i wolności wyłącznie do chusty. W ich opinii problemem nie jest chusta, ale zmuszanie do jej ubierania, bądź do jej zdjęcia. Większość moich koleżanek z Afganistanu, Iranu i Iraku podkreśla, że kwestią podstawową jest równość płci oraz wolność osobista, czyli sytuacja, w której na przykład założona na głowę chusta lub jej brak, jest osobistym wyborem a nie przymusem.
W jaki sposób mądrze pomagać imigrantom z Afganistanu?
– Przede wszystkim rozmawiać z nimi. Ich podstawowe potrzeby życiowe są już zaspokojone. Pamiętajmy, że są to ludzie, którym świat stanął na głowie, którzy z dnia na dzień, nagle zostali przeniesieni z jednej rzeczywistości w drugą, zupełnie odmienną. Są zagubieni. W tym momencie imigrantom z Afganistanu najbardziej potrzeba jest pomoc psychologiczna, rozmowa i oparcie duchowe. W dalszej kolejności niezbędne będzie wsparcie w odnalezieniu się w Polsce, czyli przede wszystkim nauka języka i pomoc w znalezieniu pracy. Trzeba też pamiętać, że wśród naszych gości jest sporo dzieci. W ich przypadku kwestia znajomości języka jest kluczowa dla ich dalszej edukacji.
Jakie są główne różnice kulturowe między Polską a Afganistanem?
– Można wymieniać naprawdę długo. Przyznam, że jest tego tyle, że nawet nie wiem od czego zacząć. Na pewno na pierwszym planie pojawiają się kwestie podstawowe, choćby to, że jako muzułmanie nie jedzą wieprzowiny. Inny jest też ich stosunek do autorytetów i władz, które Afgańczycy szanują dużo bardziej niż my. Są też bardziej, kolokwialnie mówiąc, gorącokrwiści. Często działają emocjonalnie, dają wyraz emocjom dużo bardziej żywiołowo niż my.
Co najbardziej dziwi Afgańczyków w Polsce? Co im się nie podoba, a co robi na nich wrażenie?
– Ci, którzy wcześniej nie wyjeżdżali poza Afganistan, są nieco przytłoczeni wielkością miast, tłokiem, hałasem i w ich odczuciu chaosem. Natomiast podoba im się polska przyroda. W szczególności zachwyca ich mnogość zieleni, lasów i rzek. Są też mile zaskoczeni naszą serdecznością i dość bezpośrednim podejściem do nich.
A co pana najbardziej dziwiło w Afganistanie?
– Flegmatyczne podejście do życia. Na wszystko jest czas, wszystko robi się na spokojnie, z przerwą na herbatę.
Jak rysuje się przyszłość Afganistanu?
– Niestety, widzę ją w czarnych barwach. Kryzys gospodarczy się pogłębi, a wraz z nim przyjdą niepokoje społeczne i rozlew krwi. Co znowu pogorszy sytuację gospodarczą, a w obliczu spodziewanej suszy i ogólnego pogorszenia sytuacji w rolnictwie, Afganistan stanie w obliczu klęski głodu, która znów spowoduje exodus z tego nieszczęsnego kraju.
Zdjęcie ilustracyjne: PAP/EPA