– Radio było jego domem. Nie pierwszym, nie drugim. Po prostu domem – powiedział prezes Radia Kielce, Janusz Knap. Dziś pożegnaliśmy wieloletniego dyrektora technicznego Radia Kielce, Wiesława Wójcikiewicza. Urna z prochami zmarłego została złożona na Cmentarzu Starym w Kielcach.
Msza święta w bazylice katedralnej zgromadziła wielu ludzi, dla których Wiesław Wójcikiewicz był ważną postacią. Wśród nich znaleźli się licznie obecni oraz byli pracownicy Radia Kielce. Prezes rozgłośni Janusz Knap podkreślił, że pożegnaliśmy dziś legendę Polskiego Radia Kielce.
– Żegnamy człowieka, dla którego technika radiowa nie miała tajemnic. Wiesław przeprowadził radio od jego analogowej wersji do formuły cyfrowej. Dzisiaj, w dużej mierze dzięki niemu, radio nadaje w najwyższych możliwych światowych standardach. Żegnaj, panie Wiesławie. Jeśli Bóg ma plan założenia w niebie radia, nie wzbraniaj się przed przyjęciem funkcji dyrektora techniki. Nikt lepiej tego od Ciebie nie zrobi. Żegnaj – dodał Janusz Knap.
– Wiesiu przez kilkadziesiąt lat tworzył radio, dbając o jego stronę techniczną. To on przeprowadził dziesiątki dziennikarzy i realizatorów od taśmy, aż do zapisu i emisji cyfrowej. Od maszyny do pisania do komputerów. To był dla wszystkich prawdziwy skok technologiczny i Wiesiu nad tym wszystkim czuwał – mówił Marek Orkisz, kierownik Redakcji Informacji.
– Radio to było całe Jego życie. Przyjeżdżał jako jeden z pierwszych i jako jeden z ostatnich odjeżdżał. Był cały zaangażowany w życie rozgłośni. Troszczył się o to, by w naszej pracy było jak najmniej problemów. By wszystko grało. I grało także dzięki niemu. Będzie go bardzo brakowało – dodał.
– To kolejny smutny dzień. Nasza radiowa rodzina bardzo mocno przeżywa odejście Roberta Kałuży i Wiesia Wójcikiewicza – podkreśliła Renata Morąg, sekretarz redakcji.
– Wiesio Wójcikiewicz był od lat związany z naszą rozgłośnią. Był to cudowny, spokojny człowiek. Zawsze uśmiechnięty i bardzo życzliwy. On właściwie mieszkał w radiu. Gdy przychodziłam rano do pracy wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Kiedy wychodziłam późnym wieczorem jeszcze był i można się było zwrócić do niego z technicznym problemem – dodaje.
Robert Kusiej, zastępca dyrektora do spraw techniki Radia Kielce wspomina, że Wiesław Wójcikiewicz przyjmował go do pracy.
– Pracowaliśmy razem 20 lat. Pierwsze nasze spotkanie było takie, że przyszedłem do gabinetu. To był jego pokój, w którym do dziś urzędował. Okazał się ciepłym człowiekiem, z zainteresowaniem mnie wysłuchał, i dostałem tę pracę.
– A potem współpracowaliśmy, bo cała technika najbardziej rozwijała się w czasie tych 20 lat. Dla Wieśka to był priorytet. Był bardzo dobrym szefem. Spokojnym, umiał nas pokierować. Potrafił też rozładowywać emocje, bo praca w radiu wiąże się ze stresem. Naprawdę bardzo będzie nam Go brakowało. Teraz, kiedy wchodzę do Jego pokoju, to widzę to miejsce, radio dalej gra i myślę, że zaraz on stanie w drzwiach, ale niestety… – dodał.
Łukasz Łagan, były dyrektor techniki i administracji zauważa, że Wiesław był osobą wyjątkową.
– Szczególnie dla mnie, czyli człowieka, który pojawił się znikąd w radiu. Bardzo dużo mnie nauczył. Zaraził mnie radiem. Bez Wiesia ono już nie będzie takie jakie było. Miejmy nadzieje, że ci, którzy odeszli stworzą tam na górze własne radio i będą dalej grali tak, jak do tej pory – mówi.
– Siła spokoju. Jego nic nie mogło wyprowadzić z równowagi – tak o zmarłym wypowiada się Rafał Szymczyk, kierownik redakcji sportowej.
– Był to człowiek od spraw wszelakich, który nigdy nie odmówił pomocy. Choć wydawałoby się, że to o co czasami prosiliśmy nie jest w zakresie jego obowiązków, to nigdy nie spotkaliśmy się z odmową. Śmialiśmy się, że rzeczy niemożliwe Wiesiu załatwia od ręki. Zawsze można było z nim porozmawiać o sprawach poza zawodowych. Wielokrotnie pomagał swoimi radami i doświadczeniem – dodaje.
– Wiesia zapamiętam jako bardzo spokojnego, przyjaznego człowieka, który nauczył mnie inaczej patrzeć na radio – przyznaje Paweł Solarz, szef redakcji muzycznej Radia Kielce.
– Jemu zależało na tym, by technika była na najwyższym poziomie i dla niego było nie do pomyślenia, żeby nie dało się czegokolwiek załatwiać. Raz na jakiś czas przychodził też do pokoju realizatora i sprawdzał, czy wszystko dobrze funkcjonuje. Pamiętam jedną ze swoich pierwszych audycji na żywo, kiedy byłem bardzo stremowany, spięty, zestresowany i Wiesław nauczył mnie takiego zupełnie innego myślenia o tym, co robię. Powiedział: pamiętaj, że ty mówisz nie tylko do tego kolegi, który jest za szybą. Ty mówisz do bardzo wielu osób i do każdej z tych osób osobno. I taki był Wiesio – zaznacza.
– Wiesio Wójcikiewicz był człowiekiem, który zawsze był na posterunku – mówi Marcin Przemirski, kierownik redakcji publicystyki.
– W pracy był codziennie od rana do wieczora. Nie miało dla niego znaczenia to, czy to dzień powszedni, czy święto. Przychodził pierwszy i wychodził ostatni. Radio było dla niego najważniejsze – dodaje.
– Wiesia będę wspominała przede wszystkim jako bardzo dobrego kolegę – mówi redaktor Ewa Okońska.
– W ogóle jako bardzo dobrego człowieka, który zawsze potrafił pomóc, wesprzeć. Był fachowcem, ale o tym najlepiej powiedzą koledzy z działu techniki, natomiast dla nas był przede wszystkim bardzo dobrym kolegą, mężem mojej bardzo dobrej koleżanki, Magdy – powiedziała.
Redaktor Jerzy Jop nie kryje, że był pod wrażeniem spokoju Wiesława Wójcikiewcza.
– Tak spokojnych ludzi ja nie spotkałem w radiu, a pracuje tam prawie 30 lat. Bardzo dobry człowiek, bardzo uczynny, który potrafił pomóc w każdej sytuacji. Jestem dziennikarzem, który pracuje przy mikrofonie, więc sprawy techniczne nie są dla mnie jasne, i nigdy nie były, a Wiesiu miał ogromną cierpliwość, żeby pomóc i wyjaśnić – dodał.
Wiesław Wójcikiewicz zmarł w czwartek, 18 listopada. Jeszcze pięć dni wcześniej po raz ostatni odwiedził naszą redakcję. Dziś pozostała po nim wielka pustka…