W kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Włoszczowie w poniedziałek (22 listopada) odbył się pogrzeb 6-letniego Alana i 5-letniego Szymona.
Chłopcy zginęli w pożarze, w środę (17 listopada). Uroczystość miała skromny charakter, przybyła na nią tylko najbliższa rodzina i znajomi.
Pan Zbigniew, który uczestniczył w pogrzebie podkreśla, że to ogromna tragedia, a rodzinę i matkę chłopców znał od zawsze.
– Szczególnie znałem matkę, bardzo sympatyczna osoba, zawsze mówi „dzień dobry”. Dzieci mieli sporo, ale zawsze o nie dbali, nie mam zastrzeżeń. Dzieci były dobrze ubrane i nakarmione – mówił.
Ksiądz proboszcz Zygmunt Pawlik, który odprawił nabożeństwo przypomniał słowa z Ewangelii Świętego Jana i drżącym głosem przyznał, że znalezienie pocieszenia w obecnej sytuacji jest ponad ludzką miarę.
– Jakie znaleźć słowa otuchy? Po ludzku takich nie ma, trzeba jednak sięgnąć do Bożego Objawienia. W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: niech się nie trwoży serce wasze, we mnie wierzcie, w domu Ojca mego jest mieszkań wiele, idę przygotować wam miejsce – cytował Pismo Święte.
Ksiądz mówił, że aby dostąpić zbawienia nie wystarczy wiara, ale też czyny pełne miłości względem bliźnich. Jak dodał tymi, którzy są drogowskazami postępowania na ziemi są święci między innymi Jan Paweł II. Proboszcz przekazał datki z tacy na pomoc poszkodowanej rodzinie.
W Przedszkolu Samorządowym numer 3 we Włoszczowie, do którego chodzili zmarli chłopcy, obleczona kirem flaga została opuszczona do połowy masztu na znak żałoby.