Zdjęcie dawnej ulicy przypomina miejsce mało znanych wydarzeń, które rozegrały się w sierpniu 1944 r. w Daleszycach. Co dokładnie pokazuje niemy świadek tamtych wydarzeń? O tym opowiadamy w najnowszym odcinku słuchowiska „Obrazy wojennych zdarzeń”.
Historia mogła się rozpocząć w budynku Nadleśnictwa Daleszyce. Każdy z łatwością wskaże nam współczesną lokalizację instytucji, ale gdzie znajdowała się ona podczas okupacji niemieckiej? Dzięki pomocy samych leśników trafiamy do właściwego miejsca – to ul. Ściegiennego przy rogu z ulicą Zakościele. To tu, na pustej dziś działce, stał budynek nadleśnictwa, którego rycinę przedstawiamy.
W czerwcu 1941 roku zatrudniona tu została jako księgowa Maria Michalczyk, która pod pseudonimami „Wyrwicz” i „Dolski”, kierowała wywiadem Armii Krajowej na terenie Placówki Daleszyce. To dlatego miejsce jest tak ważne dla naszej opowieści. Lokal odpowiadał zasadom konspiracji: odwiedzający je interesanci nie rzucali się w oczy.
Do pani Michalczyk docierały meldunki od jej współpracowników zatrudnionych na poczcie, w gminie i innych miejscach. Dzięki informacjom o niemieckich zamierzeniach, udawało się ostrzegać ludzi o planowanych aresztowaniach.
Najważniejsze informacje napływały od mężczyzny o pseudonimie „Józef”. Kim był? Jego historia prowadzi nas do kolejnego budynku na rogu ulic Kościelnej i Głowackiego. Do dziś znajduje się tam budynek Domu Ludowego, na zdjęciu widoczny w głębi po prawej stronie. Podczas okupacji siedzibę miał tam posterunek tzw. policji granatowej. „Józef”, a dokładnie Józef Zarębski, był jej funkcjonariuszem, ale jednocześnie – żołnierzem Armii Krajowej.
Sytuacja w miasteczku na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. była bardzo napięta. Zbliżał się front, a oddziały AK codziennie atakowały niemieckie siły. Posterunek policji granatowej został prawdopodobnie opanowany 27 lipca, ale przez kilka kolejnych dni kilku policjantów przychodziło jeszcze służyć Niemcom.
Wszystko zmieniło się 5 sierpnia, kiedy okupacyjne siły wkroczyły do Sierakowa i Daleszyc. Partyzanci dali im odpór, ale Niemcy uprowadzili grupę mieszkańców, spośród których 18 osób zostało zamordowanych. Od tego dnia w Daleszycach zakwaterował oddział partyzancki pod dowództwem Leona Stoli, pseudonim „Dąb”. Jego zadaniem była ochrona pozostałej ludności.
Gdzie znajdowała się kwatera tego oddziału? W porównaniu z wcześniejszymi omówionymi lokalizacjami, to łatwe zadanie. Oddział kwaterował przy kościele i plebanii, skąd miał dobry wgląd na okoliczny teren. Miejsce to było także dobre do przeprowadzenia zasadzki, ale partyzanci nie przypuszczali, że 7 sierpnia przyjdzie im prowadzić walkę w innych okolicznościach. Przez ich linię obrony przedarł się niemiecki samochód z wojskiem, z którym stoczyli pojedynek właśnie na ulicy Kościelnej, przedstawionej na starej fotografii.
Historię walk w Daleszycach i okolicy z początków sierpnia 1944 r. przypominamy w kolejnym odcinku słuchowiska: Obrazy wojennych zdarzeń.