Akty nadania obywatelstwa polskiego otrzymali w piątek (20 listopada) państwo Galiccy – repatrianci, których przodkowie ponad 80 lat temu siłą zostali wysiedleni na kazachskie stepy, a oni teraz wrócili do Ojczyzny. Obywatelstwo otrzymali Emilia i Stanisław Galiccy i ich syn, którzy rozpoczęli nowe życie w Krzczonowie w gminie Opatowiec.
Wicewojewoda Rafał Nowak podziękował burmistrzowi i radnym za inicjatywę, a rodzinie Galickich za wytrwałość. Podkreślił, że wręczenie im aktu nadania polskiego obywatelstwa to historyczny moment i swego rodzaju święto dla gminy, a symboliczne dokumenty tylko potwierdzają, to co historia kiedyś zmieniła.
– Całym sercem namawiam wójtów, burmistrzów, prezydentów, do tego, żeby korzystać z możliwości przyjmowania Polaków, którzy zawieruchą dziejową od 1937 roku trafiali do Kazachstanu i nie zaznali wolnej Polski od 1918 roku, bo granica pozostawiła ich po niewłaściwej stronie – powiedział.
Emilya Galitskaya z domu Zielińska urodziła się w miejscowości Krasnodolsk w 1966 roku. Jej dziadkowie zostali wysiedleni przez NKWD z okolic Kamieńca Podolskiego. Dziś podczas uroczystej sesji w Opatowcu nie kryła łez wzruszenia.
– Marzyliśmy o tym, żeby przyjechać do Polski, ale nie mieliśmy takiej możliwości. Decyzja i zaproszenie z gminy to spełnienie najgłębszych dążeń naszych dziadków, rodziców i nas samych. W Kazachstanie żyło się ciężko. Zarówno moi dziadkowie jak i mojego męża nie przygotowani do ciężkiej pracy, życia w prymitywnych warunkach i surowym klimacie zmarli w ciągu pół roku – powiedziała.
Gmina Opatowiec, to jedna z niewielu gmin w województwie świętokrzyskim, która przywróciła sprawiedliwość dziejową tym rodakom, których los rzucił na nieludzką ziemię – mówił burmistrz Opatowca Sławomir Kowalczyk.
– W ramach „Operacji Polskiej”, w głąb ZSRR zostało wysiedlonych miedzy 200 a 300 tys. Polaków. To tacy sami ludzie, ci spod Krakowa, Warszawy, Łowicza. Poszli w bezkresny step na gołą ziemię. Musieli pracować, budować, lepić lepianki, w których mieszkali. Nie było nic – opowiadał.
Starania o przyjazd do Polski trwały dwa lata. W 2019 roku rodzina złożyła dokumenty do ambasady następnie szereg działań m.in. związanych z weryfikacją pochodzenia, udowodnieniem swojej polskości i dopiero decyzja.
Inspiracją stała się gmina Krasocin, która przyjęła już kilka rodzin repatriantów. Jej wójt Ireneusz Gliściński podkreśla, że ponad 80 lat temu nasza ludność płakała z tęsknoty, krzywdy, którą wyrządziły im władze sowieckie. Dziś jak podkreślił, ten płacz jest całkiem inny. On jest radosny, szczęśliwy.
– Będę się starał, żeby po pierwsze było coraz więcej możliwości i środków na pomoc repatriantom. Do tej pory mamy trzy drogi ściągnięcia potomków polskich wysiedleńców do kraju: poprzez ośrodek repatriacyjny, przez zaproszenie samorządu to najbezpieczniejsza i trzecia poprzez zaproszenie rodziny – dodał.
Aktualnie do gminy Krasocin przyjechała trzecia rodzina repatriantów tym razem z Białorusi.
Jak już informowało Radio Kielce, na remont i wyposażenie mieszkania samorząd otrzymał rządowe wsparcie w wysokości ponad 180 tys. zł. Aktualnie w regionie, sześć gmin angażuje się w pomoc repatriantom z Kazachstanu. Zrodził się również pomysł, aby zorganizować niebawem I zjazd rodzin repatriantów w Świętokrzyskiem.