Być może już w grudniu, na polski rynek trafi lek, który pomaga w leczeniu COVID-19. Badania kliniczne sugerują, że tabletka może zmniejszyć o połowę ryzyko hospitalizacji lub śmierci u osób najbardziej zagrożonych ciężkim przebiegiem choroby.
Lek będzie mógł być stosowany doustnie, dwa razy dziennie, przez pięć dni u pacjentów, którzy nie wymagają hospitalizacji, informuje Wojciech Przybylski, wojewódzki konsultant ds. zdrowia publicznego.
– Lek jest rekomendowany głównie dla pacjentów, którzy mają rozpoznany COVID-19, mają objawy infekcji układu oddechowego, ale ich stan nie wymaga pobytu i leczenia w szpitalu. Celem tej terapii jest zmniejszenie ryzyka pogorszenia się stanu pacjenta i uniknięcia hospitalizacji – mówi specjalista.
Jak dodaje Wojciech Przybylski, lek z pewnością odciąży szpitale.
– Na pewno jest to lek, który ma zapobiec pogorszeniu się stanu zdrowia i rozwojowi choroby. Natomiast nigdy nie będzie tak, że w 100 proc. zabezpieczy pacjenta przed ciężkim przebiegiem. Jeżeli stan pacjenta, pomimo terapii lekowej ulegnie pogorszeniu, chory będzie musiał być leczony standardowo, tak jak dotychczas – dodał Wojciech Przybylski.
Jako pierwsza na świecie tabletkę do użycia dopuści Wielka Brytania. Lek jest obecnie w trakcie procesu zatwierdzania przez organy regulacyjne m.in. w USA i Unii Europejskiej.