Świat, którego już nie ma, utrwalony na zdjęciach Feliksa i Tadeusza Przypkowskich, od poniedziałku będzie mógł zobaczyć każdy.
Stanie się tak dzięki zakończonemu już projektowi pod tytułem „Digitalizacja, opracowanie i udostępnienie archiwalnych negatywów ze zbiorów Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie”.
Jan Przypkowski, dyrektor instytucji wyjaśnia, że prace objęły cały, pokaźny zbiór, liczący ponad 17 600 negatywów z lat 1890-1955, które znajdowały się w muzealnych zbiorach.
– Ogromna większość tych zdjęć, to są zdjęcia Tadeusza Przypkowskiego. Są wśród nich również zdjęcia jego ojca Feliksa, który był lekarzem, ale też pionierem fotografii w Jędrzejowie. Robił zdjęcia dokumentujące widoki i życie miasta na początku XX wieku. Dzisiaj są to bardzo cenne fotografie, które pokazują jak to życie kiedyś wyglądało. Jest też cały szereg zdjęć, które dokumentują pobyt w Jędrzejowie legionów i Austriaków w czasie I wojny światowej – wymienia.
Dodaje, że wiele negatywów zdjęć robionych przez Feliksa Przypkowskiego nie zachowało się. Pozostały już tylko odbitki.
Wartość artystyczna i dokumentalna
Za to pokaźny zbiór pozostał po Tadeuszu Przypkowskim, historyku sztuki, fotografiku, artyście. Jak mówi Jan Przypkowski, jego zdjęcia są niezwykle różnorodne.
– Fotografował aparatem małoobrazkowym Leica od 1930 roku i są to zdjęcia o najróżniejszej tematyce, obejmujące ogromny obszar sięgający daleko poza Jędrzejów. Mamy tam zdjęcia związane z gnomoniką, czyli tym co go najbardziej interesowało, zdjęcia dokumentacyjne urbanistyki, architektury, sztuki. Zdjęcia wykonywane podczas wszelkich podróży, a jeździł bardzo daleko. Zwiedzał Europę – są zdjęcia z Francji, Hiszpanii, Portugalii, Anglii, ale także był poza Starym Kontynentem: w Egipcie, Maroku, Turcji, Syrii, więc ogromny zasięg – podkreśla.
Tadeusz Przypkowski fotografował także Polskę. Zatrzymał w kadrze świat, który bezpowrotnie minął, miejsca, które uległy zniszczeniu podczas zawieruchy wojennej.
– Zdjęcia wykonywane od 1930 roku dokumentują zabytki, których już nie ma. Dlatego są takie cenne – podkreśla Jan Przypkowski.
– Mamy zdjęcia warszawskiej „Starówki” w latach 30. XX wieku, mamy zdjęcia z Zamku Królewskiego z zewnątrz jak i wewnątrz, ulic warszawskich czy świeżo wówczas powstałej architektury modernistycznej. Są liczne ujęcia z różnych obszarów całej Rzeczpospolitej. Na przykład piękna dokumentacja, a właściwie są to artystyczne zdjęcia, z podróży do Wilna w 1937 roku – wymienia.
Świat i kraj
Część fotografii jest znana, były wykorzystywane podczas wystaw czy publikacji.
– Były też negatywy, z których nigdy nawet nie wykonano odbitek. Tak na przykład odkryliśmy zdjęcia zrujnowanej Warszawy po II wojnie światowej czy zdjęcia ze zrujnowanego Gdańska – dodaje dyrektor.
Tadeusz Przypkowski działał także po wojnie. W latach 1946-1947 inwentaryzował zabytki we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Tam też poznał swoją przyszłą żonę Stefanię. Natomiast w latach 50. XX wieku wykonywał zdjęcia na Kielecczyźnie dla katalogu zabytków sztuki w Polsce. Wiele z tych zdjęć jest dzisiaj w zbiorach Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
Zresztą Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie był partnerem w tym projekcie.
– Posłużył nam swoim wieloletnim doświadczeniem w zakresie digitalizacji, nasi pracownicy byli tam szkoleni. Poza tym największe negatywy, szklane, których w naszych zbiorach jest około 1200 były digitalizowane właśnie tam – mówi.
Ratunek przyszedł w ostatniej chwili
Jan Przypkowski podkreśla, że digitalizacja dla wielu negatywów była ratunkiem, który przyszedł w ostatniej chwili.
– Zdjęcia na szkle w zasadzie się nie niszczą, oprócz tego, że istnieje ryzyko, że się potłuką. Natomiast prawdziwe niebezpieczeństwo drzemie w tych negatywach małoobrazkowych. One, do lat 50. XX wieku były wykonywane na tak zwanym podłożu nitrocelulozowym. To był ten, mówiąc potocznie, palny celuloid, materiał, którym zachwycono się po wynalezieniu go, ale okazało się, że po pierwsze bardzo łatwopalny, a po drugie sam z siebie ulega degradacji i w wielu eksponatach ten proces już się zaczął – opisuje.
Dlatego niektórych negatywów już się nie uda uratować, ale proces degradacji innych można jeszcze było zatrzymać lub spowolnić.
Jednym sposobem na zachowanie obrazów zapisanych na negatywach było zrobienie cyfrowych kopii, a oryginały zostały odpowiednio zabezpieczone.
Trzy lata pracy
Zdigitalizowane zdjęcia od poniedziałku, 15 listopada, będzie można oglądać na internetowej stronie Muzeum im. Przypkowskich. Aby ułatwić użytkownikowi poruszanie się po tych zasobach, została stworzona baza danych, ułatwiająca wyszukiwanie.
Zwieńczeniem trwającego trzy lata projektu będzie konferencja, która w poniedziałek, 15 listopada, o godzinie 10 rozpocznie się w pawilonie wystawienniczym Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie.
Całkowita wartość projektu wynosi 273,329 tys. zł, z czego 209,375 tys. zł pochodzi z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Funduszu Promocji Kultury, w ramach Programu „Kultura cyfrowa”, a reszta z powiatu jędrzejowskiego.