Szop pracz obserwowany kilka dni temu w gminie Pawłów to zwiastun inwazji, która może doprowadzić do wyniszczenia rodzimych gatunków ptaków.
Jak informowało już Radio Kielce ssak z Ameryki Północnej zadomowił się w powiecie starachowickim.
Doktor Jarosław Sułek, przyrodnik oraz powiatowy lekarz weterynarii w Kielcach mówi, że szopy są inteligentne i świetnie przystosowują się do nowych warunków. Podobnie jak równie inwazyjna norka amerykańska, są śmiertelnie niebezpieczne dla młodych zwierząt.
– Masowo rabują i zjadają jaja i pisklęta ptaków, które gniazdują na ziemi. Zagrażają na przykład coraz rzadszej w naszym kraju czajce, skowronkom i trznadlom. Atakują i zjadają również młode zające – mówi doktor Jarosław Sułek.
To nie jedyne groźne gatunki inwazyjne, które są obserwowane w województwie świętokrzyskim. Przykładem może być biedronka azjatycka, wypierająca naszą rodzimą siedmiokropkę.
Jarosław Sułek mówi, że bardzo niebezpieczne dla rodzimej fauny są też skorupiaki pochodzące z Ameryki Północnej.
– Gatunkiem wodnym jest rak amerykański, który niestety wypuszczony przez nieuwagę lub celowo, stał się śmiertelnym zagrożeniem dla naszego rodzimego raka szlachetnego. Powodem jest dżuma racza, groźna choroba, którą przenosi – tłumaczy doktor Jarosław Sułek.
Rak amerykański jest znacznie bardziej odporny na dżumę niż nasz rodzimy rak szlachetny. Przyrodnik dodaje, że w przypadku kiedy zobaczymy szopa pracza lub inny gatunek inwazyjny powinniśmy zawiadomić służby leśne. – Takie zwierzę trzeba odstrzelić. Wiem, że brzmi to brutalnie, ale musimy chronić naszą rodzimą przyrodę. Jeżeli nie powstrzymamy inwazji szopów i norek, za kilka lat mogą kompletnie wyniszczyć naszą populację skowronków czy zajęcy – tłumaczy doktor Jarosław Sułek.