Jeden z najbardziej wyjątkowych czasomierzy w regionie znajduje się na wieży Rakoczego w opactwie cystersów w Wąchocku. Choć mieści się w XVII-wiecznej wieży, sam ma znacznie młodszą metrykę.
Wieża Rakoczego to dominujący element zachodniej elewacji opactwa. Wybudowana została w 1643 roku. Nazwa wieży to pamiątka po tragicznych wydarzeniach dla miasteczka i zakonu. Kilka lat po jej wybudowaniu właśnie przez wejście w tej wieży wdarły się do klasztoru wojska siedmiogrodzkie. Życie straciło wielu mnichów strzegąc skarbca, którego szukali żołnierze Rakoczego.
Przed wejściem do wieży jest zabytkowy portal z łacińskim napisem „Bezpiecznie, jeśli uczciwie”. Wieża Rakoczego pełni także funkcję dzwonnicy. Znajdują się tu trzy dzwony. Jeden z nich został przestrzelony podczas II wojny światowej, pozostałe czekają na renowacje.
Wioletta Sobieraj, wicedyrektor Muzeum Przyrody i Techniki, zauważa, że zazwyczaj charakterystyczne przedmioty znajdujące się w opactwie powiązane są z konkretnymi osobami, najczęściej z osobą opata. Tak jest też w przypadku zegara ojców cystersów:
– Przywiózł go najprawdopodobniej opat Alberyk Siwek, który przybył do opactwa z Mogiły w 1951 roku. Był proboszczem w parafii św. Floriana w Wąchocku, a później wiele lat spędził w Niemczech i Austrii jako duszpasterz, był w Salzburgu, Bregencji i Salem niedaleko Monachium.
W grudniu 1989 roku został opatem wąchockim i w tym czasie sprowadził zegar do klasztoru. Zakonnik nabył zegar w Niemczech i go zainstalował na wieży. Za następnego opata Eustachego Kocika zegar został ponownie uruchomiony i od tego czasu co godzinę gra kuranty. W południe to Anioł Pański, a o 21.00 Apel Jasnogórski.
Tarcza zegara ma średnicę 1,2 m, cyfry zostały wykonane z czarnego metalu w formie rzymskiej. Dziś zegar wpisał się w architekturę barokowej wieży i mało kto pamięta czasy, kiedy nie odmierzał czasu wąchocczanom i zakonnikom.