Kielczanin Kamil Pacholec osiągnął wielki sukces, docierając do finału Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego.
Zmagania w tegorocznym konkursie trwały niemal 3 tygodnie. Pianiści występowali przed jurorami, ale także przed publicznością zgromadzoną w sali Filharmonii Narodowej.
– Widzowie podchodzili do nas ze sporą przychylnością. Czuć było to wsparcie. Dzięki temu udało się zapomnieć o warunkach konkursowych i o tym, że są to występy oceniane i że porównuje się nas między sobą. Grało się naprawdę bardzo przyjemnie – ocenił Kamil Pacholec.
Aby dojść do finału, każdy z uczestników musiał przejść aż trzy etapy.
– Pierwszy miał swoje trudności – premierowe wyjście na scenę podczas konkursu wiązało się z dużą niepewnością jak się zniesie ten stres. Później kiedy pierwsze lody zostały przełamane było łatwiej. Drugi etap był najprostszy pod względem psychicznym. Trzeci był zaś najtrudniejszy. Musiałem zagrać dłuższy recital o godzinie 11, a wieczorny stres nie pozwalał spokojnie zasnąć. Obciążenie było spore – powiedział pianista.
Dla kielczanina gra w finale Konkursu Chopinowskiego to spełnienie marzeń z dzieciństwa. – Konkursy to często loteria, w których biorą udział różne czynniki. Występ w finale tego konkursu to było coś, o czym myślałem od dziecka. Kiedy już kończyłem grać, ogromnie się cieszyłem – zaznaczył Kamil Pacholec.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Kamilem Pacholcem:
Rozmowa z Kamilem Pacholcem:
Do występu finałowego unikał rozmów z prasą. Ograniczył także kontakt ze znajomymi. Dziś stara się odpowiadać na zaległe wiadomości i na nowo zorganizować swój czas. Finalista XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, pochodzący z Kielc Kamil Pacholec, opowiedział nam, jak wyglądało to wydarzenie od kulis.
Serdecznie gratuluję Panu sukcesu. To historyczne wydarzenie, że kielczanin znalazł się w finale Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Jak on wpłynął na Pana życie?
– Dopiero kilka dni upłynęło od jego zakończenia, więc jakichś znaczących zmian nie ma, natomiast pojawiły się zaproszenia do udziału w koncertach. Więc to taka najbardziej widoczna zmiana.
Stał się Pan również bohaterem mediów plotkarskich, na przykład pojawił się artykuł, który już w tytule informuje, że „Kami Pacholec może skraść serce kobiet”…
– (śmiech) Tak, widziałem, moi znajomi podesłali mi linki. Wolałbym jednak być kojarzony z Konkursem Chopinowskim, z muzyką w ogóle.
Kolejne etapy odbywały się w sali koncertowej Filharmonii Narodowej, przed jurorami, ale też przy komplecie publiczności. Jak się Panu tam grało?
– Publiczność była przychylnie nastawiona do uczestników, czuło się wsparcie. Gdyby tylko udało się zapomnieć, że trwa konkurs, że nasze występy są oceniane, są porównywane, to występy byłyby naprawdę przyjemne.
Który z etapów był dla Pana najtrudniejszy? Pierwszy – w którym udział brało 87 pianistów niemal z całego świata, gdzie ta konkurencja była naprawdę duża czy któryś kolejny?
– Pierwszy miał swoją trudność, wynikającą z tego, że było to też pierwsze wyjście na tę scenę, które wiązało się z niepewnością, jak się zniesie ten stres konkursowy. Ale ja swój występ w pierwszym etapie zacząłem chyba trochę przed czasem, więc nie do końca świadomy, że to jest właśnie ten moment. Niespodziewanie musiałam wybiec na scenę prosto z garderoby, gdzie się rozgrzewałem. Z marszu usiadłem i zacząłem grać. Lody zostały przełamanie.
Drugi etap był do mnie najprostszy do zagrania, w sensie psychicznym, a z kolei trzeci był najtrudniejszy, bo musiałem wykonać ten dłuższy nieco recital rano, o godzinie 11. To nie było łatwe, ponieważ poprzedniego dnia wieczorem już trudno było o spokój, trudniej o zaśnięcie, więc to obciążenie było spore. Na to dodatkowo nałożyło się zmęczenie po pierwszych dwóch etapach. Cieszę się, że udało się go zagrać i dojść do finału konkursu.
Po koncercie finałowym powiedział Pan, że było to spełnienie jednego z Pana muzycznych marzeń. Rzeczywiście tak jest?
– Biorąc udział w konkursie, jakimkolwiek, do samego końca nie nastawiam się, że uda mi się coś osiągnąć. Konkursy często są loterią, na ich przebieg i wyniki wpływają różne elementy. Każdy może mieć słabszy dzień, mimo starań, coś się może nie udać.
Natomiast o tym, że chciałbym wystąpić w finale Konkursu Chopinowskiego i zagrać z orkiestrą Filharmonii Narodowej myślałem już od dziecka. Dlatego kiedy już kończyłem swój finałowy występ, w tych ostatnich pasażach koncertu e-moll, wstępowała we mnie ogromna radość.
Sam Pan powiedział, że konkurs to loteria, a czy podczas tych trzech tygodni miał Pan chwile zwątpienia?
– Nie mogę powiedzieć, że były momenty zwątpienia, dlatego że ja po kolei przygotowywałem następne recitale, a pomiędzy występami myślałem tylko o tym, jakie będą kolejne kroki i czekałem na informacje, czy będę miał szanse zagrać kolejny etap, czy nie. Starałem się grać jak najlepiej w danym momencie mogłem i czekałem na werdykt, który z etapu na etap zaskakiwał mnie coraz bardziej pozytywnie.
A co Pan w takim razie czuł późno w nocy, właściwie o godzinie 2 nad ranem, kiedy czekał Pan na ostateczne wyniki XVIII Konkursu Chopinowskiego?
– Przede wszystkim ogromną ekscytację, że mogę być w tym miejscu z 11 najlepszymi pianistami, reprezentującymi najwyższy światowy poziom. Muszę przyznać, że trochę trudno było mi uwierzyć, że to takie samo wydarzenie, które obserwowałem sześć lat temu, podczas XVII edycji konkursu i wcześniej. Chyba też przez to, że się odłączyłem od konkursu: nic nie oglądałem i nie słuchałem na jego temat, ani też nie czytałem w internecie, to ten konkurs, jako wydarzenie artystyczne które co pięć lat mi towarzyszy, trochę mi umknął. Ale dzięki temu, że się tak odizolowałem było mi łatwiej, nie czułem tej presji, tego zainteresowania, które spoczywa na uczestnikach konkursu.
Zainteresowanie było, także w naszym regionie. Pana udział w konkursie sprawił, że wiele osób mówiło o Konkursie Chopinowskim, przyczynił się Pan do popularyzacji tego wydarzenia.
– Jeśli tak było, to bardzo mi miło. Nie miałem świadomości, że mam tu takie wsparcie. Oczywiście w czasie konkursu docierały do mnie wiadomości od osób, które oglądały moje występy, wiele osób z kolei nie pisało, żeby mnie nie zdekoncentrować. Natomiast po konkursie zaczęło spływać bardzo dużo wiadomości. Do tej pory nie jestem w stanie na wszystkie odpisać, a przybywają nowe, pojawiają się zaproszenia w mediach społecznościowych. Ta skala trochę mnie przeraża. Muszę się nauczyć radzić sobie z tym, bo nie lubię być w centrum uwagi. W życiu jednak wolę pozostawać z boku.
Jak od środka wygląda Konkurs Chopinowski? My widzimy wasze występy, ale to przecież tylko czubek góry lodowej.
– W Warszawie byłem na stałe od chwili, kiedy skończyłem koncert przygotowawczy, który odbywał się w Głogówku pod koniec sierpnia. Także potem cały miesiąc spędziłem w Warszawie, co też mi na pewno pomogło w utrzymaniu spokoju i koncentracji. W pewnym sensie był to dla mnie czas jak każdy inny. Natomiast rzeczywiście rozdrażnienie było ogromne i trudno było skupić się na zwykłych, codziennych sprawach. Na szczęście mogłem liczyć na wsparcie wielu osób. Także moich bliskich, dzięki którym nie musiałem myśleć na przykład o obiedzie. Muzyk, który bierze udział w konkursie na pewno nie jest ideałem spokoju, ani też dobrym rozmówcą (śmiech).
W takim razie jak Pan dbał o swoją kondycję psychofizyczną?
– Oprócz spacerów trudno jest mi jeszcze cokolwiek wymienić. Na pewno dbanie o sen, o higienę życia, zdrowie odżywianie. Natomiast nie byłem w stanie zadbać o lepszą formę fizyczną. Już po konkursie bardzo pomogły mi sauna i masaż. Zmęczenie mięśniowe, napięcia rąk, ramion – te występy nie pozostają bez skutków. Do tej pory nie jestem w stanie wrócić do równowagi psychofizycznej. Myślę, że to jeszcze chwilę potrwa. Na szczęście mam teraz trochę czasu na odpoczynek.
Wspomniał Pan, że odciął się od przekazów medialnych. Czy dziś, w XXI wieku jest to w ogóle możliwe?
– W 90-95 proc. jestem zadowolony z tego, jak tę strategię udało mi się wcielić w życie (śmiech). Media nas otaczają, więc to musiało być takie świadome unikanie wszystkiego. Nie śledziłem stron internetowych związanych z muzyką klasyczną, Pousuwałem niektóre media społecznościowe. Mimo to zawsze ktoś ze znajomych coś przemycił, dlatego też starałem się ograniczyć rozmowy, ponieważ czasami jedna wiadomość może niepotrzebnie zdeprymować, albo rozproszyć myśli na scenie. Być może niektórym uczestnikom to nie przeszkadzało, ale ja po sobie wiem, że wolę się zupełnie odciąć.
Jakie ma Pan plany na najbliższy czas: odpoczynek czy koncerty, bo wspomniał Pan, że są już propozycje koncertowe.
– Myślę, że uda mi się kilka dni odpocząć, ale dla mnie to jest czas organizacji, ustalenia całego przyszłego roku, zaplanowania koncertów. Niedługo, bo 1 grudnia, kończą się też terminy składania wniosków na uczelnie amerykańskie. Na kilka z nich spróbuję wysłać nagrania, bo w przyszłym roku będę grał dyplom magisterski na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i chciałbym od razu kontynuować naukę na studiach podyplomowych na którymś z renomowanych amerykańskich uniwersytetów albo w Europie. Nie wiadomo, jakie plany wypalą. Logistycznie sprawa jest skomplikowana, bo to wiąże się z dużymi kosztami, jak również reorganizacją życia. Ale cieszy mnie ten czas, który jest przede mną, bo na pewno będzie dużo grania i dużo rozwoju.
Czego Panu życzyć na ten najbliższy czas?
– Spokoju i dystansu do tego co będzie nowe w moim życiu, jeśli takie rzeczy nastąpią, oraz dalszego rozwoju i wyjazdu na wybrane studia. Byłbym z tego bardzo usatysfakcjonowany.
Życzę tego Panu z całego serca. A proszę powiedzieć, czy w najbliższym czasie będziemy mogli usłyszeć Pana w Kielcach?
– Jestem w kontakcie z dyrektor Kieleckiego Centrum Kultury. Ustalamy termin, na pewno będzie podany do ogólnej wiadomości.
W takim razie do zobaczenia. Dziękuję za rozmowę.
KAMIL PACHOLEC
Urodził się 11 listopada 1998 roku. W wieku 7 lat rozpoczął naukę gry na fortepianie w Państwowej Szkole Muzycznej im. Ludomira Różyckiego w Kielcach pod opieką Małgorzaty Kowalskiej. W 2017 roku został studentem Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach w klasie profesora Wojciecha Świtały. Od 2019 roku studiuje w klasie fortepianu prof. Ewy Pobłockiej w Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy.
W wieku 11 lat wykonał swój pierwszy koncert z Orkiestrą Filharmonii Świętokrzyskiej w Kielcach. Udział w krajowych i międzynarodowych konkursach pianistycznych przyniósł mu wiele nagród, w tym Nagrodę Grand Prix oraz I miejsce w XVII Ogólnopolskim Turnieju Pianistycznym im. Haliny Czerny-Stefańskiej w Żaganiu (2012), I miejsce w XVIII Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym w Koninie (2014), I miejsce w V Chopinowskim Turnieju Pianistycznym im. Haliny i Ludwika Stefańskich w Krakowie (2014), I miejsce w XIV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Gorlitz (2015), Grand Prix w VIII Konkursie Pianistycznym im. Ireny Rolanowskiej w Krakowie (2015), III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Cesara Francka w Kraainem/Brukseli (2015), Grand Prix i nagrodę za najlepsze wykonanie utworu Fryderyka Chopina w XIV Konkursie Pianistycznym im. Haliny Czerny-Stefańskiej i Ludwika Stefańskiego w Płocku (2016). Jest także laureatem pierwszego miejsca Ogólnopolskich Przesłuchań Uczniów Szkół Muzycznych II stopnia w Warszawie, zarówno jako solista w 2011, jak i w duecie w 2013 roku.
W 2016 roku został zwycięzcą 47. Ogólnopolskiego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, podczas którego zdobył również nagrody specjalne za najlepsze wykonanie utworu solowego Fryderyka Chopina oraz najlepsze wykonanie koncertu fortepianowego.
W 2018 roku zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Livorno. Tego samego roku został laureatem głównej nagrody Piano Academy Eppan „The Arturo Benedetti Michelangeli Prize” (Włochy) oraz półfinalistą I Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na instrumentach historycznych.
W roku 2019 zdobył II nagrodę w XI Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym Im. I. J. Paderewskiego, nagrodę za najlepsze wykonanie koncertu fortepianowego W. A. Mozarta, nagrodę Jerzego Kolanowskiego za najlepsze wykonanie utworów Fryderyka Chopina, nagrodę Filharmonii Pomorskiej za najlepsze wykonanie utworów I. J. Paderewskiego oraz dodatkowe nagrody w postaci zaproszeń na koncerty i recitale w Polsce, USA, Brazylii, Kolumbii i na Ukrainie.
Koncertował w Polsce, Francji, Włoszech, Ukrainie, USA oraz Japonii. W lutym 2016 wziął udział w ogólnopolskim programie telewizyjnym „Młody Muzyk Roku 2016”. Występował z recitalami na wielu renomowanych festiwalach pianistycznych, w tym na 72 Międzynarodowym Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach Zdroju, festiwalu „Chopin a Paris”, festiwalu Chopinowskim w Nohant, Festiwalu Paderewskiego w Raleigh w USA (2017, 2018) oraz Festiwalu Chopinowskim w Omotesando w Tokyo (2019). Przyniosły mu one wiele entuzjastycznych recenzji podkreślających „doskonałe połączenie młodzieńczej świeżości z perfekcyjną techniką i głębokim zrozumieniem muzyki, którą wykonuje”.
Często bierze udział w mistrzowskich kursach pianistycznych, prowadzonych przez wybitnych pedagogów, m.in. Dang Thai Sona, Arie Vardiego, Pavla Gililova, Andrzeja Jasińskiego, Katarzynę Popową-Zydroń, Tamasa Ungara i innych.
Wielokrotnie występował jako solista z Orkiestrą Filharmonii Świętokrzyskiej, Filharmonią Zielonogórską, Lwowską Orkiestrą Wirtuozów i Akademicką Orkiestrą im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. W 2012 roku został objęty programem pomocy dla wybitnie utalentowanych nastolatków zarządzanym przez Polski Fundusz na Rzecz Dzieci w Warszawie. W swoim rodzinnym mieście otrzymywał nagrody „Talenty Świętokrzyskie” (2012, 2014, 2016) i „Nadzieja Miasta Kielce” (2016). Otrzymał stypendia Narodowego Centrum Edukacji Artystycznej za bardzo dobre wyniki w nauce (2015, 2016). W 2015 r. otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za osiągnięcia artystyczne, a w 2016 stypendium Prezesa Rady Ministrów za wybitne osiągnięcia artystyczne i naukowe. W 2018 r. otrzymał stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska 2018”. Od 2016 roku jest objęty opieką Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w ramach programu „Młode Talenty”.