Jan Strożecki – przyjaciel Stefana Żeromskiego, ale także działacz niepodległościowy, zesłaniec na Syberię. To bohater najnowszej książki Jerzego Daniela, zatytułowanej „Całym sobą. Który miał na imię Jan, Iwan, Jean”. Premiera wydawnictwa odbyła się w piątek (22 października), w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Kielcach.
Jan Stożecki był jednym z bohaterów książki, którą Jerzy Daniel wydał w 2015 roku. Tym razem stał się główną postacią.
– W książce „Wierni sobie” jest jedną z wielu postaci, ale jedną z niewielu ważnych dla Stefana Żeromskiego – mówi autor i dodaje, że do napisania o Strożeckim został namówiony.
– Jeden ze znajomych czytając książkę „Wierni sobie” powiedział: musisz zrobić książkę o Strożeckim. Tak długo mnie namawiał, że aż w to uwierzyłam. To najkrótsza geneza książki – śmieje się.
Postać ważna nie tylko w regionie
Jerzy Daniel przyznaje jednak, że Jan Strożecki zasłużył na uwagę.
– Był ważną postacią nie tylko w skali regionalnej. Mówimy o współtwórcy Polskiej Partii Socjalistycznej w roku 1892 roku w Paryżu. Ta partia kojarzy się nam z postacią Józefa Piłsudskiego – słusznie. Ale wtedy, kiedy był zjazd założycielski, nie było na nim Piłsudskiego. Mnóstwo uczuć ten „Mały Jaś”, jak mówił o nim Żeromski, skradł mi już znaczenie wcześniej. Zabierając się do pracy miałem dużo obaw i niepokojów, bo jego życie było bardzo skomplikowane, ciekawe, choć krótkie. Dożył niespełna 50 lat – zauważa.
Jana Strożeckiego poznajemy już w „Dziennikach” Stefana Żeromskiego.
– Mamy w nich zaznaczoną przyjaźń, choć nie wiemy, kiedy ona się zaczęła – tłumaczy. – Pierwszym znakiem ich przyjaźni jest kapliczka przy wejściu na Łysicę w Świętej Katarzynie, gdzie panowie gimnazjaliści wydrapali swoje nazwiska, które pozostały do dziś. To ciekawe, bo Jan był młodszy o pięć lat od Stefana Żeromskiego, który miał wtedy 18 lat. Kiedy ta przyjaźń się zaczęła? Nie wiadomo. Ten napis powstał w sierpniu 1882 roku, a Żeromski zaczął pisać „Dzienniki” kilka miesięcy wcześniej. Zaczynali w różnych klasach, ale Żeromski miał w gimnazjum „pod górkę”. Repetował kilka razy i wreszcie w szóstej klasie Jan go „dogonił”. Obaj szli do matury w tym samym czasie i mieli trudności z jej zdaniem, choć Jan był dobrym uczniem – opowiada.
Został swatem Żeromskiego
Kolejny etap kształcenia obaj kontynuowali w Warszawie. Nadal się przyjaźnili. Jerzy Daniel żartuje, że Jan Strożecki stał się mimowolnym swatem Żeromskiego.
– W wakacje, po trzecim roku stadiów, Strożecki udzielał korepetycji gromadce dzieci państwa Górskich w Nałęczowie. Po wakacjach państwo Górscy nalegali, żeby Strożecki został, bo ta gromadka dzieci przepadała za nim, a on chciał wrócić na studia, wiec zarekomendował Stefana Żeromskiego. Obie strony się na siebie zgodziły. Żeromski przyjechał do Nałęczowa, pracował tam i tam poznał wdowę Oktawię Rodkiewiczową – relacjonuje.
Jak to się stało, że Jan zaangażował się w działalność społeczną, polityczną? Jerzy Daniel zauważa, że w tej kwestii jest wiele niejasności.
– Sam Jan przyznaje, że nie miał kontaktów z ludem i tego ludu nie rozumiał. I on, który wyszedł z rodziny materialnie dobrze stojącej, zamkniętej, która raczej nie utrzymywała kontaktu z otoczeniem, co przyznaje jego brat we wspomnieniach, któremu nic nie brakowało, zaczyna patrzeć na tak zwane doły społeczne innym okiem. Zaczyna dostrzegać coś, co nazywamy niesprawiedliwością społeczną. W czasie studiów jest bardzo aktywny – mówi.
Przez przypadek wpadł
Ta działalność doprowadziła Jana Strożeckiego na Syberię, choć jak mówi Jerzy Daniel, młody działacz trafił tam przez przypadek.
– Carska policja polityczna była bardzo sprawna. Miała swoich prowokatorów, donosicieli, tajniaków, a poza tym studenci chyba nie byli wybitnymi konspiratorami. Samo aresztowanie Strożeckiego było przypadkiem. Dlaczego? Mieszkał ze swoim bratem i kolegą studentem z innego kierunku w Warszawie, przy ulicy Niecałej 12, w oficynie znanego zakładu fotograficznego Waleriana Twardzickiego. Pod koniec sierpnia 1892 roku przyszli do ich mieszkania żandarmi. Nie przyszli po Jana, tylko po jego kolegę. Zaczęła się rewizja. Jan był przekonany o tym, że jest bezpieczny. Ale rewizja była na tyle skuteczna, że znaleźli broszurę propagandową. Jan się do niej przyznał. Wszyscy zostali aresztowani, trafili do X Pawilonu Cytadeli. Brata i kolegę szybko wypuszczono. Śledztwo w sprawie Jana trwało dwa lata, które spędził w cytadeli. Potem trafił na zesłanie i to na osiem lat – mówi.
Jerzy Daniel zwraca uwagę, że nieprzypadkowo książkę zatytułował „Całym sobą”. – Strożecki – cokolwiek zamierzał, cokolwiek robił, to robił to całym sobą. Ten drobny, mały Jaś był ogromnej energii. Cokolwiek robił, oddawał się temu z pasją – podkreśla.
Wątek miłosny w tle
W książce wśród wielu poruszonych wątków, nie zabrakło także historii miłosnej, bo Jana Strożeckiego połączyło piękne uczucie z Esterą Golde, działaczką społeczną, którą czekała na niego aż 10 lat.
– Estera z płockich Żydów była studentką medycyny na Sorbonie i gdzieś tam się kręciła wokół emigracyjnych ugrupowań socjalistycznych, choć nie brała udziału w zjedzie założycielskim PPS. Najprawdopodobniej wtedy się poznali. Ich uczucie nie miało możliwości, żeby wykiełkować. Kiedy jednak Jan został zamknięty w cytadeli, pisali do siebie listy. Z Syberii też pisali. Oboje prowadzili dzienniczki, dzięki czemu wiemy, jak to uczucie się rozwijało. Wiemy, że najpierw to było bardzo nieśmiałe, zwłaszcza z jego strony. Kiedy był na Syberii chciał, żeby na niego czekała, ale czy miał prawo tego od niej oczekiwać? – pyta Jerzy Daniel.
Ale Estera czekała. Po jego powrocie do Warszawy w 1904 roku spotykali się, razem brali udział w rewolucji 1905 roku, Podjęli decyzję o wyjeździe. Zatrzymali się w Genewie, gdzie wzięli ślub, a w 1907 roku osiedli w Paryżu. Doczekali się dwoje dzieci.
Spotkanie autorskie z udziałem wyjątkowych gości
Jan Strożecki zmarł we Francji. Tam też została jego rodzina. Jego potomkowie pojawią się na piątkowym spotkaniu autorskim, które poprowadzi prof. Janusz Detka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.