Składanie ofiar z ludzi wciąż się zdarza w Indiach, gdzie czczona jest bogini Kali. Uważana jest ona za symbol zniszczenia i życia wiecznego, a jej straszliwy wygląd przez całe stulecia wzbudzał strach, również wśród wyznawców innych religii i pogan. Barbarzyński kult bogini Kali nadal pozostaje żywy, zbierając rokrocznie ofiary z dzieci, chociaż najczęściej słyszymy tylko o „zastępczych” ofiarach.
Kali jest trzecim najważniejszym bóstwem w Indiach i według zapisów starożytnych tylko krew żywego człowieka może ją zadowolić. „Kali” tłumaczy się jako „Czarna”, a nazywa się tak niszczące wcielenie małżonki boga Shiva. Kali nazywana jest również gniewnym wcieleniem bogini Parvati lub bogini Durgi. Ma wizerunek demona z wystawionym czerwonym językiem, okrutnymi kłami, niebieską, fioletową lub czarną skórą, wieńcem z ludzkich głów, z wieloma ramionami dzierżącymi miecze i sztylety. Kali kontroluje życie człowieka od poczęcia i przed jego wejściem do następnego świata, dlatego jest szczególnie szanowana. Jej kult dominował od XII do XIX wieku.
Wizerunek bogini Kali w świątyni Kalighat / Fot. archiwum prywatne
Od bogini Kali Brytyjczycy zapożyczyli nazwę Kolkata (Kalkuta). Kali jest patronką tego miasta. Znajdująca się tam najbardziej czczona świątynia Kali – Kalighat jest jednym z miejsc ocalałych ze zniszczenia nazywanego często kosmicznym. Miał je zgotować Shiva, który po śmierci swojej małżonki, będącej wcześniejszym wcieleniem Kali, wpadł w szał i postanowił zniszczyć świat tańcząc z martwym ciałem. Inni bogowie, wśród nich Wisznu, zapobiegli powszechnej katastrofie. Pokrojone ciało na pięćdziesiąt jeden kawałków zostało rozrzucone, a miejsca, na które te kawałki spadły, stały się święte. Nikt nie ma tak dużej mocy, aby je zniszczyć. Tam, gdzie znajduje się świątynia Kalighat, spadł palec stopy zmarłej.
Świątynia Kalighat / Fot. Wikipedia
Danuta Rasała, kielecka podróżniczka, wspominając swoją wizytę w świątyni Kalighat w kwietniu 2018 roku, mówi o wielkim tłoku przed wejściem.
– Pielgrzymi przepychają się tak, jakby byli w transie. Ci szczęśliwcy, którzy znajdą się blisko wizerunku bogini Kali, rzucają w jego stronę żywe kwiaty, najlepiej z czerwonego hibiskusa. Wyobrażenie Kali jest wspaniałe: troje oczu i krwawy język. Czy atmosfera w tym miejscu ma charakter świętości? Dla mnie nie. Wejść i jak najszybciej wyjść. Przepychanki, hałas, policja. W świątyni chodzi się boso. Na kamiennych podłogach leżą girlandy kwiatów zmieszane zarówno z wodą, jak i krwią ofiarnych małych kóz. Trzeba uważać, bo podłoga jest śliska. W powietrzu unosi się zapach świeżej krwi ofiarnych zwierząt z porannego rytuału. Obowiązuje kategoryczny zakaz fotografowania. Przy wejściu wszystko zostawia się w przechowalni – opowiada Danuta Rasała.
Światynia Kamakhya / Fot. Danuta Rasała
Kilka kilometrów od miasta Guwahati, stolicy stanu Asam, na wzgórzu znajduje się zespół świątynny Kamakhya. O ile architektura świątyni w Kalkucie nie jest ciekawa, to w tym miejscu, zaraz za głównym wejściem, zwraca uwagę wieża typowa dla budowli Asamu z XVI i XVII wieku. Miejsce jest ważne dla wyznawców tantryzmu, inaczej mówiąc tych, którzy uznają kult żeńskiej mocy bogini Kali. Składa się jej w ofierze małe koźlęta. Danuta Rasała mówi, że niektóre z nich są tak młode, że ledwo trzymają się na nóżkach.
– Kózki po kąpieli i poświęceniu – krótkiej modlitwie – prowadzone są przez ofiarodawcę na sznurku do małego ciemnego pomieszczenia, gdzie na podłodze i ścianach jest ofiarna krew. Zwierzętom obcina się tu głowy maczetą na urządzeniu z powodzeniem mogącym stanowić wyposażenie prymitywnej rzeźni. Tułów koźlęcia spada od strony ofiarodawcy, który się nie modli, a także innych osób obserwujących rytuał. To, co dzieje się potem, moim zdaniem, nie jest ceremonią religijną. Inni mężczyźni ściągają skórę z martwych kóz, a mięso zabiera ofiarodawca, bo przecież za to zapłacił. Głowy odkładane są na bok i poświęcane przez duchownych. Nie wiem jaki jest ich dalszy los, ale wydaje mi się, że składane są w pobliżu wizerunku bogini. Potem, jak mówił nasz kierowca – Hindus, są gotowane i zjadane przez duchownych wierzących, że w ten sposób Kali z pewnością wysłucha modlitw. Obok wizerunku Kali kłębi się tłum wyznawców, którzy w transie dotykają mokrego organu płciowego bogini (Yoni – wagina). Fotografowanie jest dozwolone, poza momentem obcinania głowy. Nie wolno też fotografować wizerunku bogini. Nie polecam tego miejsca osobom wrażliwym. Odgłosów koźląt idących na śmierć nie da się szybko zapomnieć. To, że chodzimy po krwi, nie ma w tym momencie znaczenia –-opisuje swoją wizytę w zespole świątynnym Kamakhya Danuta Rasała dodając, że mimo wszystko warto być w takim miejscu i samemu odpowiedzieć na pytanie, czy jest ono miejscem świętym.
Ofiarna kózka / Fot. Danuta Rasała
Miejsce śmierci kóz / Fot. Danuta Rasała
Przed dwoma wiekami w świątyni Kali w Kalkucie codziennie zabijano dla bogini chłopca. Do dziś bogini Kali ma nieposkromiony apetyt na ludzką krew. „Hindustan Times” donosił, że 4 sierpnia 2021 roku w stanie Bihar zaginęła ośmioletnia dziewczynka. Jej okaleczone ciało zostało znalezione przez policję na brzegu Gangesu następnego dnia. Odpowiedzialnym za ten brutalny akt miał być samozwańczy mistyk Parvez Alam. Jednemu ze swoich klientów wmówił, że musi poświęcić obce dziecko, aby jego ciężarna żona nie poroniła. Kazał przynieść oko dziesięcioletniego chłopca lub dziewczynki, aby z niego przygotować amulet.
Może wydaje się to dziwne, ale w dzisiejszych Indiach, głównie w stanach zachodnich i północnych, setki milionów ludzi to ciągle analfabeci łatwo ulegający wpływom samozwańczych mistyków, astrologów, nawet szamanów. Dan McDougall w tygodniku „The Observer” z 5 marca 2006 roku opisuje ich wpływ na rytualne morderstwa w stanie Uttar Pradesh.
W prowincji Khurja, oddalonej około ośmiu godzin od New Delhi, czterdziestotrzyletnia Sumitra Bushan, opuszczona przez męża, miała wizję wściekłej bogini Kali. Samozwańczy mistyk i znachor poradził jej, aby ofiarowała krew kurczaka zabitego w swoim domu. Bogini nadal ukazywała się jednak kobiecie w makabrycznych snach. Wtedy ów mistyk poradził, aby dla ochrony rodziny poświęciła chłopca z wioski. Dziesięć dni później dwaj synowie Sumitry porwali śpiącego trzylatka. W rodzinnym domu starszy syn odprawił nabożeństwo, recytowano mantry i palono kadzidełka. Kobieta namaściła dziecko balsamem z drzewa sandałowego. Jej synowie nożem odcięli chłopcu nos, uszy i ręce, zanim położyli go wykrwawionego przed wizerunkiem bogini Kali. Rankiem kobieta oznajmiła sąsiadom, że znalazła ciało chłopca blisko swojego domu. Sąsiedzi nie uwierzyli i w końcu synowie przyznali się do mordu. Oznajmili, że zabili dziecko po to, aby uchronić matkę. Wszyscy troje trafili do więzienia i w ten sposób uniknęli zbiorowego linczu. Mistyka nie odnaleziono. Dan McDougall twierdzi, że w tym rejonie Indii nawet w ciągu sześciu miesięcy lokalne gazety donoszą o tuzinach morderstw na tle rytualnym. Podaje wiele przykładów, choćby kobiety, która w 2006 roku zabiła trzylatka z sąsiedztwa, gdyż mistyk obiecał jej dostatnie życie, lub zdesperowanego małżeństwa, które porwało sześciolatka po to, by mistyk śpiewając mantry mógł je okaleczyć i aby kobieta dopełniła rytuału kąpiąc się w krwi dziecka.
Wizerunek bogini Kali w świątyni Kamakhya / Fot. archiwum prywatne
W dawnych czasach istniał specjalny klan, który zanosił ludzkie ofiary do wielorękiej bogini. Ofiary poświęcone Kali to byli głównie chłopcy w wieku od trzech do dwunastu lat i młode kobiety tuż po miesiączce. Podczas rytuału odcinano im uszy, nosy i ręce, po czym zawieszano ciało przed naczyniem. Zgodnie z wierzeniami, im dłużej trwało krwawienie i im większy ofiara odczuwała przy tym ból, tym Kali miała być szczęśliwsza. W bardziej ekstremalnych formach ceremonii, wierzący oddzielali mięso od krwi, po czym je gotowali i zjadali wierząc, że w ten sposób lepiej przekażą swoją wolę Kali. Dzieje się tak do dzisiaj! Od 2014 do 2017 roku zgłoszono aż pięćdziesiąt jeden morderstw, które miały charakter rytualny.
Jak podała Puja Changoiwala (This Week In Asia, 14.04.2018 r.) oraz Dorota Biel (Rytualne morderstwa w Indiach, archiwumzbrodni.pl, 28.01.2021 r.), kiedy w styczniu 2017 roku sześcioletni Kriszna Ingole nie wrócił do domu ze szkoły, jego matka przeszukała każdy możliwy zakątek w okolicy. Chłopca odnaleziono dopiero osiemnaście godzin później, porzuconego jak worek ze śmieciami kilka metrów od domu. Widok był tak wstrząsający, że robiono wszystko, by oszczędzić go matce. Pod oczami chłopca zauważono dziesiątki śladów po nakłuwaniu igłą. Miał on poderżnięte gardło, odcięte kończyny, a z tyłu głowy dziurę, którą wykonano prawdopodobnie przy pomocy wiertarki. W odległości kilku metrów zabezpieczono olejek i pastę z drzewa sandałowego, zwierzęce kości i kadzidełka. Jeszcze dalej był dół, w którym najprawdopodobniej miał zostać pochowany. – Kopała go jego ciotka. Kiedy zapytałam co robi, odpowiedziała, że chce zbudować świątynię, więc pomogłam jej w pracy. Nie miałam pojęcia, że szykuję grób dla własnego syna – opowiadała matka.
Bogini Kali / Fot. archiwum prywatne
Tylko bogini Kali może okazać łaskę – da bogactwa biednym, pomści pokrzywdzonych. Hindusi uważają nawet, że Kali może zapewnić zwycięstwo ich sportowcom i modlą się do niej przed każdym ważnym meczem piłkarskiej reprezentacji. Do nowych ośrodków kultu Kali w Kamakhia i Tarapith we wschodniej części Indii ciągną każdego roku tłumy pielgrzymów.