– To ważne przedstawienie. Pierwszy krok do tego, by zacząć dyskusję na temat pandemii, jak ją przeżywamy i jak teraz będzie wyglądał nasz świat. Ta dyskusja toczy się w mediach, w naszych domach, ale po raz pierwszy w teatrze – tak o „Zarazie” mówi krytyk teatralny, Tomasz Domagała. Spektakl miał premierę w sobotę, na tymczasowej scenie Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach.
Do powieści „Dżuma” Alberta Camusa sięgnęła pochodząca z Islandii reżyserka, Una Thorleifsdottir. Korzystała ze scenicznej adaptacji przygotowanej przez Brytyjczyka Neil’a Bartlett’a, w przekładzie Jacka Poniedziałka.
Ile jest człowieka w człowieku?
Widzowie stali się swoistą „komisją śledczą”, która poznawała relacje z miasta, w którym wybuchła dżuma. Retrospekcja pozwoliła odkryć kolejne etapy choroby i pokazać, jak odnajdowali się w nich zwykli mieszkańcy, postawieni w obliczu wielkiej próby.
– Pokazujemy do czego człowiek jest zdolny. Najistotniejsze jest to, jak ludzie reagują, bo jeden widzi biznes, inny się poświęci. Ile w nas jest tego człowieka – to się najbardziej ujawnia w takich sytuacjach kryzysowych – powiedział Dawid Żłobiński, wcielający się w Granda.
– To próba odnalezienia odpowiedzi, na czym polega właściwe zachowanie wobec bliźniego swego, jak w sytuacjach kryzysowych, trudnych zachowujemy się wobec drugiej osoby – dodał Wojciech Niemczyk, grający Tarrou.
– To może być wszystko: jest kryzys na świecie, ta przepaść między ludźmi bogatymi a biednymi się pogłębia. Na tym polega uniwersalność tego spektaklu, że możemy sobie to przełożyć do innych sytuacji. Trudno przewidzieć, jak w takiej sytuacji my byśmy się zachowali, ale może właśnie dlatego warto ćwiczyć bycie dobrym, na przykład pomagając na co dzień innym, czyniąc nawet mały gest – zaznaczył.
Joanna Kasperek, grająca główną bohaterkę – doktor Rieux wyjaśniła, że pokazanie tematu, jaki pojawia się w „Zarazie”, było trudnym zadaniem.
– Od początku było to też zmaganie się z technicznym problemem, bo nie ukrywam, że nie jest to spektakl, w którym w sposób ewidentny ujawniamy jakieś emocje, tylko jest to ściągnięte, nawet powiedziałabym w niektórych momentach subtelne, a nawet szlachetne. Mówienie o rzeczach ważnych w taki szlachetny sposób okazuje się być bardzo trudne. Mówię o sobie. Bo łatwo jest być charakterystycznym, łatwo jest grać w komedii, łatwo jest krzyczeć, natomiast mówienie o rzeczach trudnych, wręcz dramatycznych czasami wymaga szlachetności i wydaje mi się, że w tym przedstawieniu udało się nam to uzyskać – podkreśliła.
Spektakl o tym jak żyjemy, jak kochamy i jak umieramy
Widzowie wychodzili ze spektaklu poruszeni. Wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz przyznał, że odebrał „Zarazę” jako opis niedawnych naszych doświadczeń.
– Patrzę może trochę inaczej, bo byłem w centrum wydarzeń, i to urząd, w którym pracuję organizował te działania, więc pewne analogie dostrzegałem. Z drugiej strony, rzeczywiście próbowałem odnieść spektakl do lektury, jaką była „Dżuma”. Wtedy to była dla mnie trudna powieść, wyzwanie intelektualne: jak człowiek zachowałby się w tamtych warunkach – wspominał.
– Pod względem teatralnym bardzo mi się podobało, pod względem przesłania – przerażające – tak spektakl podsumowała Magdalena Kusztal, dyrektor departamentu kultury i dziedzictwa narodowego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Świętokrzyskiego.
– Bardzo egzystencjalna proza, dość wiernie przeniesiona powieść Alberta Camusa o nas, o tym co spotkało świat, co spotkało człowieka, co spotkało miasto. O tym, jak żyjemy, jak kochamy i jak umieramy. Jeżeli mam ocenić jako spektakl teatralny, to bardzo misternie utkany, przejmujący, z odpowiednimi puentami, wyrównana gra aktorska, więc brawa dla reżyserki – zaznaczyła.
Bardzo ważne przedstawienie
Krytyk teatralny Tomasz Domagała zwrócił uwagę na fakt, że kielecka scena, jako pierwsza w kraju podejmuje dyskusję na temat pandemii.
– Spektakl pod tytułem „pandemia” trwa i myślę, że artyści czekają na jej zakończenie, żeby ją podsumować. Kiedy usłyszałem, że takie przedstawienie powstaje w Kielcach byłem zachwycony, bo po dwóch latach pandemii nikt nie wpadł na to, żeby zrobić spektakl na podstawie „Dżumy”. Myślę, że jest to pierwszy krok i bardzo ważne przedstawienie – ocenił.
Z pierwszej w tym sezonie teatralnym premiery cieszył się Michał Kotański, dyrektor Teatru im. Stefana Żeromskiego.
– Bardzo jestem zadowolony z tej premiery, z tego tekstu, który w gruncie rzeczy w sposób nieoczywisty koresponduje z tym, z czym mamy do czynienia przez ostatnie dwa lata na świecie. Cieszę się, że Una do nas wróciła. Aktorzy lubią z nią pracować, wiem, że ona też lubi do nas przyjeżdżać, a efekty było dziś widać – podkreślił.
Dziś (niedziela, 10 października) będzie kolejna okazja, żeby zobaczyć „Zarazę”. Zostanie pokazana w ramach 3. Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego.
Dyrektor festiwalu, Marcin Zawada włączył „Zarazę” do programu, kiedy ten spektakl był dopiero na etapie produkcji, ale po premierze stwierdził, że to była dobra decyzja.
– To jest bardzo częsta sytuacja, kiedy festiwale europejskie, znacznie większe niż nasz, opierają się na znanym nazwisku reżysera lub renomie teatru. Tutaj znaliśmy islandzką reżyserkę, wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać – wytłumaczył.
Dzisiejszy spektakl rozpocznie się o godzinie 19, na tymczasowej scenie Teatru im. Stefana Żeromskiego.