– Takich widoków już dziś nie zobaczymy, bo ich po prostu nie ma – mówi fotografik Andrzej Łada. W czwartek (7 października) w „Galerii u Strasza” w Kielcach odbył się wernisaż jego wystawy, zatytułowanej „Peregrynacje do miejsc utraconych”.
Artysta po raz pierwszy prezentuje zdjęcia, które powstały prawie 40 lat temu. Jak wyjaśnia, prezentowane kadry były ukryte na negatywach, które leżały w domowym archiwum.
– To są powroty do przeszłości. Od dwóch lat jestem na emeryturze, zacząłem porządkować swoje zbiory i prezes Zarządu Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF Artur Dziwirek namówił mnie, żebym taką wystawę pokazał. To czasy nam bliskie, w których dorastaliśmy. Wielokrotnie wracałem do tych miejsc, które prezentuję, ale one są dziś całkiem inne. Nie mówię o ludziach, z których wielu już nie żyje, ale też o miejscach, które się całkiem zmieniły – zaznacza.
Bierzcie aparaty, fotografujcie
Wiele z prezentowanych fotografii powstało podczas pleneru w 1988 roku, w miejscowości Mrzygłód na Podkarpaciu.
– Tam był bruk, który pamiętał jaśnie panującego cesarza Franciszka. Były też gęsi, konie, staruszkowie, którzy gdzieś tam siedzieli. Takie klimaty rodem z PRL-u, które już bezpowrotnie minęły – wspomina.
Andrzej Łada dodaje, że fotografia jest znakomitym sposobem dokumentowania upływającego czasu.
– Warto fotografować. Przez 30 lat prowadziłem galerię w Ostrowcu Świętokrzyskim, którą założyłem. Kiedy robiłem wystawę Bogdana Łopieńskiego (nieżyjący już, znakomity warszawski fotoreporter – przyp.red.) – „Czas przeszły zatrzymany”, do autora podeszli młodzi ludzie i powiedzieli mu, że żył w ciekawych czasach. Artysta odpowiedział im: bierzcie aparaty, fotografujcie. Za 50 lat wasze zdjęcia nabiorą patyny szlachetności i też staną się źródłem informacji o waszych czasach, modzie, samochodach, ulicy – mówi.
Andrzej Łada przyznaje, że widok dawnej wsi czy dawnego miasteczka, ludzi, którzy wtedy żyli, może wywołać różne emocje.
– Dla niektórych jest to wyprawa w czas młodości, w przeszłość, czas dojrzewania. Tak to już jest, że im jesteśmy starsi, to z tym większym sentymentem wracamy do dzieciństwa. Inni może z uśmieszkiem będą patrzeć na tamte realia, jak ludzie wyglądali i żyli, ale nie ma się czego wstydzić – podkreśla.
Artyzm ukryty w obrazie codzienności
Artur Dziwirek, prezes Okręgu Świętokrzyskiego Związku Polskich Artystów Fotografików zwraca uwagę, że pomimo dokumentalnego charakteru, zdjęcia Andrzeja Łady mają też wartość artystyczną.
– Widać, że nie są to przypadkowe kadry, ale starannie przemyślane, niektóre wręcz wyczekane, ale w końcu mamy do czynienia z artystą – zaznacza.
Andrzej Łada urodził się w 1953 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Od 1973 roku pracował jako fotograf w Zakładach Metalurgicznych Huty Ostrowiec, wykonywał zdjęcia mikroskopowe struktur metali oraz był fotoreporterem gazety zakładowej. Od 1985 roku w Zakładach Porcelany „Ćmielów” opracowywał sitodruki.
Od 1980 roku aktywnie uczestniczy w ostrowieckim życiu artystycznym. Należał do „Grupy 10″ oraz „Grupy V” (1983-1993).
Od 1988 roku należy do Związku Polskich Artystów Fotografików. Przez cztery lata był sekretarzem w okręgu świętokrzyskim, a teraz jest przewodniczącym rady artystycznej, odpowiadającej za rekrutację nowych członków.
Kolejne wyzwania
W 1991 roku podjął pracę w Miejskim Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim i zajął się fotografią. Był kustoszem Galerii Fotografii MCK w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie zorganizował 252 wystawy.
Jest autorem 11 albumów fotograficznych.
– Ostatni duży album to „Flisacy”. Jego prezentacja odbyła się także Sejmie. Natomiast teraz, od pięciu lat, zbieram materiał o Wiśle. O tej rzece powstało już wiele wydawnictw, ale często pokazują one na przykład zabytki w miastach nad nią położonych. A ja chcę przedstawić Wisłę, jako jedyną dziką rzekę w Europie, która tworzy unikalny dla całego kontynentu ekosystem. Chciałbym ten album wydać w przyszłym roku – zdradza.
Wystawa „Peregrynacje do miejsc utraconych” w „Galerii u Strasza” potrwa do końca października.