„Zaraza” – to tytuł najnowszej propozycji Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Premiera spektaklu odbędzie się w sobotę (9 października) o godzinie 19.
Przedstawienie oparte jest na „Dżumie” Alberta Camusa – książce opublikowanej w 1947 roku. Akcja powieści dzieje się w Oranie, we francuskiej Algierii w latach 40. XX wieku, ale prawdziwy temat utworu Camusa leży poza konkretnym miejscem i czasem. Dzięki temu już wówczas nabrał uniwersalnego charakteru i tak dobrze pasuje też do czasów współczesnych.
Do scenicznej adaptacji „Dżumy” autorstwa Brytyjczyka Neil’a Bartlett’a sięgnęła pochodząca z Islandii reżyserka, Una Thorleifsdottir, która podkreśla, że to ważny tekst.
– Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Przedstawia nie tylko zarazę, czyli chorobę, ale także chorobę polityczną, społeczną, która w tej chwili występuje, i dotyka każdego z nas. Dla mnie jest to sztuka o tym, jak będziemy reagować w takiej sytuacji. Jakie elementy w nas przeważą: czy będziemy myśleć tylko o sobie, czy będziemy się zachowywać w sposób heroiczny, czy jesteśmy w stanie stawić czoła tej chorobie. Pandemia COVID-19 pokazała, jak nasze społeczeństwo się zmienia i jak szybko te zmiany następują. To w dużej mierze jest sztuka o nas samych – wyjaśniła.
Choć trudno uniknąć skojarzeń, że „Zaraza” jest silnie związana z pandemią, która wciąż nas dotyka, to reżyserka wyjaśnia, że chciała ją przenieść na scenę jeszcze zanim pojawił się COVID-19. Ostatecznie jednak prace nad spektaklem w Kielcach zaczęły się wiosną tego roku.
– W marcu, w czasie lockdownu – mówi Una Thorleifsdottir. – Następnie w czerwcu wróciłam do kraju, a teraz jestem ponownie. Pracujemy dalej i jesteśmy ciekawi, jaki będzie efekt końcowy.
W przedstawieniu zobaczymy: Joannę Kasperek, Bartłomieja Cabaja, Wojciecha Niemczyka, Andrzeja Platę i Dawida Żłobińskiego.
– Jedno słowo, które absolutnie dominuje całe moje myślenie w tym spektaklu, to jest słowo abstrakcja – mówi Dawid Żłobiński. – Ono wydaje mi się kluczowe i bardzo mocne przy okazji całej pandemii, całej sytuacji w jakiej się znajdujemy, ale także dotyczy spektaklu. To jest coś niewyobrażalnego – podkreśla.
Wojciech Niemczyk zauważa, że spektakl jest próbą spojrzenia na ludzi, jak się zachowują, lub mogą zachowywać, w sytuacjach krytycznych.
– W sytuacjach bez wyjścia, gdzie się pojawia poczucie bezradności. Wówczas, tak jak w przypadku naszych postaci, nie jest istotne kto kim jest, czym się zajmuje na co dzień, z jakiego środowiska się wywodzi, tylko co w obliczu takiej chwili granicznej ta osoba zrobi, jak postąpi. Pojawia się też pytanie, czy mamy prawo oceniać innych, bo to jest trudne, zależy od kontekstu, sytuacji – zauważa.
Aktor odniósł się też do współpracy z islandzką reżyserką. Określił, że jest to niesamowite doświadczenie.
– Jak sama Una powiedziała, Islandczycy są bardziej zrelaksowani. Bo są. Możemy się tego od nich uczyć. To jest zupełnie inny komfort pracy. Jest to też inne postrzeganie świata, bo co innego jest ważnego dla nich, a co innego dla nas. Często jest tak, że skupiamy się w teatrze nad polską, polskością, polityką, babramy się w naszych sprawach i wydaje się nam, że to jest najważniejsze, a przychodzi nagle ktoś, i wnosi szersze spojrzenie na pewne rzeczy, uzmysławia, że warto pomyśleć o nas, ludziach, globalnie – tłumaczy.
Premiera „Zarazy” odbędzie się w sobotę (9 października), a dzień później, spektakl zostanie zaprezentowany w ramach 3. Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego.