W Skarżysku pochowano ostatnią podkomendną Jana Piwnika „Ponurego” Józefę Stefanowską-Rybus z domu Wasilewską, ps. „Poranek”.
– Mieliśmy szczęście uczyć się od ciebie miłości do ojczyzny i drugiego człowieka – mówił podczas pogrzebu Rafał Obarzanek prezes Środowiska Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich AK Ponury Nurt.
Józefa Wasilewska dołączyła do partyzantki w 1943 roku, w wieku 19 lat, tuż po tym, jak zginął jej brat Władysław ps. „Oset”, który także był żołnierzem „Ponurego”. Młoda dziewczyna bardzo przeżyła śmierć brata i chciała kontynuować podjętą przez niego walkę.
Słowa pożegnania od rodziny przekazał drugi brat zmarłej, Mieczysław Wasilewski, a odczytała je była dyrektor Zespołu Szkół Samochodowo-Usługowych im. Władysława Wasilewskiego ps. „Oset” Teresa Jezierska:
– W 1943 roku Józefa ciężko przeżyła śmierć brata „Oseta”, wtedy tajnie ukończyła kurs sanitariuszki, samodzielnie wyposażyła torbę sanitariuszki i została przydzielona do drużyny ochronnej komendanta „Ponurego” – napisał Mieczysław Wasilewski.
Podczas jednej z obław została ciężko ranna i przez wiele miesięcy przebywała w szpitalu. Tam podjęła decyzję, że po wojnie zostanie lekarzem. To marzenie się spełniło, Józefa Stefanowska-Rybus była cenionym anestezjologiem. Wychowała także trzy córki.
Józefa Stefanowska-Rybus z domu Wasilewska spoczęła w rodzinnym grobie przy boku ojca i brata na skarżyskim cmentarzu.
Józefa rozpoczęła naukę w polskiej szkole powszechnej w Kostopolu, którą kontynuowała w Skarżysku w Szkole Powszechnej w Skarżysku przy ul. Niepodległości, następnie w gimnazjum na Placach oraz w czasie II wojny świątowej w szkole krawieckiej w Suchedniowie.
W 1943 r., kiedy wzrosła aktywność „Oseta”, Józefa postanowiła przyłączyć się do partyzantki. Na polecenie brata przeszła dwutygodniowe przeszkolenie pielęgniarskie u doktora Łodkowkiego w Skarżysku. Po śmierci brata, który poległ w walce z Niemcami w dn. 6 sierpnia 1943 r. w lasach Dalejowskich, za pieniądze wypłacone przez „Ponurego” jako zasiłek dla rodziny, zakupiła torbę medyczną, środki opatrunkowe i trochę lekarstw. Nawiązała kontakt z bywającymi w młynie „Cioka” partyzantami „Ponurego”. Zgłosiła się w sierpniu 1943 r. do „Ponurego” koło gajówki Rosochy, przyprowadzona do oddziału przez „Łosia” – Gienka Kowalskiego i Edka Szmita ps. „Podmuch”. Zażądała przyjęcia do oddziału, gdyż nie potrafiła zostać w domu i ukrywać przed matką wiadomości o śmierci brata. Decyzją „Ponurego” przydzielona została do drużyny ochronnej dowodzonej przez podchorążego Mariana Wikłę. Pierwszym zadaniem, które zostało jej zlecone było opatrzyć w stodole w Bronkowicach rannego Edka Paszkiela ps. „Pozew”. Wykonując po raz pierwszy w życiu opatrunek ciężko rannemu, zdała sobie sprawę z braku stosownych kompetencji i przysięgła, że będzie studiować medycynę i zostanie lekarzem. Po za kilkoma wypadami do Skarżyska z korespondencją „Ponurego” stale przebywała przy komendancie. W dniu 7 października 1943 r. była świadkiem wizyty szefa Kedywu, generała Augusta Emila Fieldorfa – „Nila” i uczestnikiem zdarzeń w niemieckiej obławie na młyn „Cioka”, co relacjonowała później w książce „Generał Fieldorf NIL”. Przebywając na Wykusie kilka razy jeździła na polecenie „Ponurego” rowerem do Wzdołu, wożąc przesyłki na tamtejszą placówkę.
Rankiem 28 października 1943 r. na rozkaz „Ponurego” grupą sześciu osób, wybranych z plutonu ochronnego, żołnierze mieli udać się na Barwinek celem przestrzelania Stenów, przywiezionych tego dnia z fabryki w Suchedniowie przez Nawrockiego. W drodze, około godz. 9.00, zostali ostrzelani. Józefa Wasilewska ps. „Poranek” została ranna w prawą część klatki piersiowej. Ukryta w gęstwinie przez towarzyszy – Stefana Nawrockiego i Mariana Wikło, traci przytomność. Zamaskowani w zaroślach przeczekują cały dzień, widząc kilka razy czeszącą las tyralierę Niemców. Nocą Marian i Nawrocki postanawiają doprowadzić mdlejącą co chwila z bólu i upływu krwi „Poranek” do wsi. Wiele godzin, na przemian prowadzą ją, podtrzymują i niosą. Nad ranem ok. godz. 5.00 docierają do dworku Olszewskich we Wzdole Rządowym. Gospodyni obawia się Niemców, protestuje przed przyjęciem do domu rannej, pozwala jednak w końcu pozostawić u siebie omdlałą „Poranek”, zakłada jej z pomocą córek pierwszy opatrunek. Pani Olszewskiej nie udaje się znaleźć lekarza, ani uprosić nikogo o medyczną pomoc przez następne dwa dni. W końcu trzeciego dnia przywozi doktora Poziomskiego z Suchedniowa, ten opatruje rany i decyduje, że konieczne jest przewieźć „Poranek” do jego siostry do Ostojowa. Pomocy w transporcie nocą wozem udziela Mieczysław Wentkowski z Jędrowa. Umieszczają ranną w domu Wandy Łyczkowskiej. Marian Wikło po kilku dniach dociera do „Ponurego” z wiadomością, że ciężko ranna „Poranek” musi koniecznie znaleźć się w szpitalu. „Ponury” rozkazał „Motorowi” przewieźć ją do Warszawy. Transport odbył się pod koniec listopada, w około miesiąc po postrzale. Kierowcą był „Motor”, „Porankowi” towarzyszył podporucznik Jurek „Steniarz” Nawrocki. Zatrzymali się na Krochmalnej u Kesslera. Po konsultacji z dr Stanisławem Trojanowskim została hospitalizowana w Szpitalu im. Dzieciątka Jezus w Klinice Chirurgii profesora Radlińskiego na oddziale dr Mariana Stefanowskiego. Przy przyjęciu była w krytycznie ciężkim stanie, wyniszczona, ważyła 22 kg, lekarze przewidywali zgon i dyskutowali, czy jakakolwiek interwencja ma sens. Leczenia podjęła się dr Alicja Piotrowska. Zdecydowała się wykonać operację, usunęła fragmenty strzaskanego żebra i wykonała drenaż opłucnej, ewakuując trzy litry ropy. Następnie, przez kolejne miesiące kilkanaście razy nakłuwała opłucną i drenowała nawracające ropnie, po wielu zabiegach uzyskując stopniową poprawę. Leczenie trwało do końca lipca 1944 r. Na polecenie działaczki RGO – Marii Gabrieli Stefanowskiej, ps. „Ela”, żony profesora inż. Bohdana Stefanowskiego, „Poranek” w dniu 29 lipca 1944 r. wywieziona została ze szpitala w asyście Janka Orzechowskiego harcerza ze Skarżyska, do domu jego rodziców pod Błonie. Nazajutrz w Warszawie wybuchło powstanie.
W domu Orzechowskich, gdzie uruchomiono szpital RGO, „Poranek” pomagała w opiece nad rannymi, zachorowała na szkarlatynę i została przeniesiona do szpitala w Grodzisku, gdzie przebywała kilka tygodni w koszmarnych warunkach higienicznych, wśród wielu chorych i umierających, głodując. Wyzdrowiała i w listopadzie 1944 r., powróciła na krótko do domu Orzechowskich. Postanowiła wrócić do Skarżyska do domu na Bór.
Na przełomie 1944-1945 znalazła pracę jako pomoc pielęgniarki w przepełnionym frontowymi rannymi szpitalu w Skarżysku, stale chorowała z powodu odnawiających się ropni w płucach i opłucnej oraz utrzymującej się przetoki w ranie postrzałowej. Postanowiła mimo wszystko kontynuować naukę.
W latach 1946-1947 uczy się w Państwowym Liceum dla Pracujących w Łodzi, pracuje w charakterze pomocy pielęgniarki w ambulatorium przy szpitalu im. Barlickiego. Zdaje maturę i w 1947 r. zostaje przyjęta na Wydział Lekarski Akademii Medycznej. W czasie studiów pracuje jako pomoc pielęgniarki w szpitalu im. Barlickiego oraz jako sekretarka w Instytucie Techniki Cieplnej Politechniki Łódzkiej. W 1952 r. poślubiła Jerzego Oskara Stefanowskiego, ps. „Hadbank”. Uzyskała dyplom lekarza w 1953 r. i rozpoczyna pracę w I Klinice Chirurgicznej Akademii Medycznej w Łodzi w Szpitalu im. Świętej Rodziny przy ul. Wigury 17, Dr Józefa Stefanowska zdaje egzamin specjalizacyjny II stopnia jako pierwszy lekarz anestezjolog w Łodzi w 1957 r., a następnie organizuje w I Klinice Chirurgicznej AM kursy specjalizacyjne dla anestezjologów, szkoląc rzesze następców. Po przeniesieniu Kliniki do Szpitala im. dr Norberta Barlickiego kompletuje nowoczesne wyposażenie anestezjologiczne bloku operacyjnego.
Pracuje również w Szpitalu im. dr Babińskiego, gdzie znieczula pacjentów chorych psychicznie do elektrowstrząsów i zbiera materiał do swojej rozprawy doktorskiej. Współpracuje z profesorem Mazurkiem w Oddziale Urologii w Szpitalu w Tuszynku. Józefa Stefanowska broni rozprawy doktorskiej pt. „Znieczulenie ogólne do elektrowstrząsów chorych psychicznie” w dniu 17 grudnia 1969 r., uzyskując tytuł doktora nauk medycznych, a następnie stanowisko adiunkta w I Klinice Chirurgicznej.
W 1970 r. podejmuje pracę jako lekarz orzecznik w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. W 1973 r. zawarła związek małżeński z inżynierem Józefem Rybusem. Mąż zmarł w 1978 r.
Została odznaczona Krzyżem AK oraz Honorową Odznaką Miasta Łodzi. W 2018r. Otrzymała medal 100-lecie Odzyskania Niepodległości.