– Wynik wyborów do Bundestagu nie oznacza większych zmian w stosunkach Polski i Niemiec – ocenia wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
W niedzielnych wyborach w do niemieckiego parlamentu z niewielką przewagą zwyciężyła socjaldemokratyczna partia SPD, pokonując chadecką Unię CDU/CSU.
Różnica pomiędzy dwoma największymi ugrupowaniami wynosi nieco ponad procent poparcia, co zapowiada gorące debatę na temat przyszłej koalicji rządzącej. W rozmowie z Radiem Kielce świętokrzyski parlamentarzysta podkreśla, że na ten moment jest za wcześnie aby stwierdzić kiedy powstanie nowy rząd w Niemczech i jaki będzie jego skład partyjny.
– Sam wynik wyborów oraz to, czy rząd utworzą chadecy czy socjaldemokraci dla Polski nie będzie miało większego znaczenia. W polityce niemieckiej względem naszego kraju nie należy spodziewać się zmian. Jest to spowodowane tym, że te partie już w tej chwili tworzą koalicje, dlatego nawet jeśli kanclerz będzie pochodził z partii socjaldemokratycznej, trudno aby nastąpiła korekta już realizowanej polityki względem Polski – wyjaśnia.
Socjaldemokraci z SPD wygrali niedzielne wybory do Bundestagu, zdobywając 25,7 proc. głosów i wyprzedzając chadeków z CDU/CSU, którzy uzyskali 24,1 proc. Dla chadeckiej Unii to najgorszy wynik w historii.
Trzecią siłą w parlamencie będą Zieloni z poparciem 14,8 proc. i jest to najlepszy wynik tej partii w jej historii. Swoją pozycję w porównaniu do poprzednich wyborów poprawili też liberałowie z FDP, zdobywając 11,5 proc. Populistyczno-prawicowa AfD uzyskała 10,3 proc., a Lewica wywalczyła 4,9 proc. głosów.
Ponieważ wynik wyborczy dwóch głównych konkurentów na niemieckiej scenie politycznej różni się tak nieznacznie, na razie nie wiadomo, któremu z nich uda się stworzyć koalicję zdolną utworzyć sprawny rząd.
Od marca 2018 roku Niemcami rządził gabinet tworzony przez szeroką, chadecko-socjaldemokratyczną koalicję.