Portret zapomnianej prowincji kieleckiej. Pierściński, Buczkowski, Gajewski – to tytuł wystawy plenerowej, która dziś została otwarta w Parku Etnograficznym w Tokarni, w sektorze małomiasteczkowy.
Beata Ryń z Muzeum Wsi Kieleckiej zwraca uwagę na użyte w tytule słowo prowincji. Podkreśla, że pojawiło się celowo.
– Prowincji, bo to nie są tylko portrety twarzy postaci, krajobrazu, ale też portret tej mentalności prowincjonalnej, która gdzieś tkwi w każdym z nas. To jest zupełnie coś innego, dziś już niezauważalne, jak na przykład kobieta karmiąca dziecko piersią na polu, bo to dziecko musiała mieć przy sobie, by móc pracować, czy chłopcy wypasający krowy, albo panie wędrujące w zapaskach wiejską drogą. To są obrazy, które już dziś nie istnieją, możemy je zobaczyć tylko na fotografiach – zauważa.
Fotografie „przy okazji”
Autorami zdjęć prezentowanych na wystawie są trzej fotograficy.
– Dwaj są dobrze znani w środowisku fotograficznym w całej Polsce, a także w świecie, to Paweł Pierściński i Janusz Buczkowski. Trzeci to Janusz Stanisław Gajewski – wymienia kurator wystawy Leszek Gawlik z Muzeum Wsi Kieleckiej.
– Paweł Pierściński i Janusz Buczkowski to fotograficy, którzy przyczynili się kiedyś do rozwoju tego środowiska, do powstania okręgu Związku Polskich Artystów Fotografików i do tego, by to środowisko w zasadzie rozsławić – zauważa.
Paweł Pierściński jest kojarzony z Kielecką Szkołą Krajobrazu. W zbiorach Muzeum Wsi Kieleckiej znajduje się olbrzymia kolekcja zdjęć tego artysty, licząca 3426 oryginalnych pozytywów, diapozytywów i negatywów.
– „Geometria krajobrazu” to jest ta twórczość, która jest bardzo znana, natomiast mniej znane są jego prace dokumentacyjne, które powstawały „przy okazji”, przy intensywnej wędrówce po wsiach, terenach kielecczyzny – mówi Leszek Gawlik.
– Podróżując, poszukując elementów geometrycznych, z których potem powstawały fantastyczne zdjęcia, robił także zdjęcia rzeczy ciekawych, które jeszcze wtedy były codziennością, a po kilkudziesięciu latach stały się odległym echem dawnej wsi. Dla nas te fotografie są dokumentami i na naszej wystawie można zobaczyć tego typu zdjęcia – dodaje.
Oko reportera
Janusz Buczkowski to nestor świętokrzyskiej fotografii. Kurator podkreśla, że to drugi ze współzałożycieli właściwie potęgi ZPAF w regionie. – Jak czytamy w różnych biogramach tego artysty, uczestniczył w większości wystaw o charakterze plenerowym, które podejmowali fotograficy z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Ostatnio można jeszcze w księgarniach i w archiwach znaleźć różne albumy Janusza Buczkowskiego. Te albumy pokazują nie tylko prowincję, ale także uroki miasta – dodaje.
Natomiast Janusz Stanisław Gajewski nie wywodzi się z kręgu ZPAF-u.
– Jest to znany dokumentalista, człowiek, który pochodzi z naszego regionu. Pierwsze szlify fotograficzne zdobywał przy okazji dokumentów wykonywanych dla przemysłu. W późniejszym czasie współpracował również z Polską Telewizją. Był reportażystą, sporo podróżował. Część z tych zdjęć, które są na wystawie, to są zdjęcia zrobione podczas realizowania takich materiałów. Dokumentują okres PRL-u. Na niektórych zdjęciach widać zacięcie reporterskie czy dokumentacyjne. Potem przeniósł się do Warszawy, pracował dla IPN, swoją postawę patriotyczną wyrażał tym, że opiekował się Powstańcami Warszawskimi – mówi Leszek Gawlik.
Kurator wyjaśnia, że fotografie Janusza Gajewskiego pokazują ten etap, który teraz trochę fascynuje ludzi: PRL-u, kiedy krajobraz się zmieniał. Pokazał na przykład prace przy budowie cementowni Nowiny, zdjęcia przy pracy w cukrowi, zdjęcia towarzyszy partyjnych – zauważa.
Kolejne fotograficzne wyzwania
Wystawę tworzą wielkoformatowe wydruki: 10 plansz o wymiarach 2 metry na 2 metry oraz 24 plansze (formatu B1), na których zostało zaprezentowanych ponad 100 fotografii trzech autorów.
Ekspozycja mogła powstać dzięki dofinansowaniu Narodowego Centrum Kultury, uzyskanemu w ramach programu Kultura – Interwencje (kwota dofinansowania 29 tys. zł, łączna wartość działania 50 tys. zł, przy czym wkład własny pokrył Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego).
Wystawie towarzyszy katalog, którego treści, podobnie, jak te na wystawie, zostały przetłumaczone na język angielski.
Beata Ryń zdradza, że temat wystaw fotograficznych nie został wyczerpany. Ma pomysły na kolejne.
– To, co łączy tych trzech fotografików, których prace możemy teraz oglądać, to postać Jana Siudowskiego. Nasi twórcy bardzo silnie podkreślają, że to Jan Siudowski zainspirował ich do fotografowania, to on był tą główną, wielką postacią Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, a teraz jest zapomniany. To jest sygnał dla nas, Muzeum wsi Kieleckiej, żeby spróbować dotrzeć do źródeł, opowiedzieć o tym artyście – mówi.