Badacze z Politechniki Świętokrzyskiej przygotowali w ramach I Festiwalu Wiatru pierwszą „kielecką mapę wiatru”.
Jak się okazuje, najsilniejsze wiatry hulają nie, jak mogłoby się wydawać znawcom powiedzeń, na dworcu, ani nawet na Wietrzni, a… na kieleckich uczelniach.
Pomiary wskazują, że średnia siła wiatru na kampusie Uniwersytetu Jana Kochanowskiego to 4 m/s. Drugi największy wynik zanotowano na terenie Politechniki Świętokrzyskiej. Tymczasem w pobliżu „kieleckiego spodka” zanotowano wiatr o sile 2,1 m/s.
Z kolei na głównym deptaku miasta jest to jedynie 1,7 m/s, w pobliskim pałacu Biskupów Krakowskich zanotowano 1,5 m/s, a na Rynku 1,8 m/s. Najłagodniejsze podmuchy zanotowano na Kadzielni – 1,2 m/s, Wietrzni – 1,2 m/s oraz os. Świętokrzyskim -1,1 m/s.
Badanie wykonano w 13 punktach miasta. Mapa wiatrów ma pomóc o określeniu wietrzności w różnych punktach miasta. Wyniki pomiarów mogą być przydatne np. przy planowaniu oraz budowaniu nowych budynków na terenie miasta, tak by nie powodować zaburzeń wietrzności.
Skąd jednak wzięło się powiedzenie, że „wieje jak na dworcu w Kielcach”? Okazuje się, że jego geneza sięga czasów zaboru rosyjskiego, gdy dawny Pałac Biskupów Krakowskich przebudowano na siedzibę gubernatora. Po jednym z remontów, nowy lokator w budynku zaczął odczuwać silne przeciągi i w związku z tym mówić, że gdy wieje silny wiatr, to „wieje jak na dworcu w Kielcach”. W języku rosyjskim słowo „dworiec” oznacza bowiem pałac.