Rodzice, przyjaciele, znajomi i sąsiedzi pożegnali Hanię Terlecką, 3-letnią kielczankę, która przegrała walkę z rakiem. Dziewczynka po heroicznej walce zmarła w niedzielę, 19 września.
Podczas mszy w kościele pod wezwaniem bł. Jerzego Matulewicza, proboszcz ksiądz Bogdan Pękacki mówił o tym, co Hania pozostawiła po sobie.
– Hania wiele przeżyła i doświadczyła. To liczne badania lekarskie, wizyty u kolejnych specjalistów, terapia w Stanach Zjednoczonych i chemioterapia. Niestety, przeciwnik okazał się silniejszy. Trudno znaleźć słowa wobec tak ogromnej tragedii. Naturalny porządek jest wtedy, gdy dzieci chowają swoich rodziców, nie na odwrót. Hania otworzyła serca wielu ludzi, którzy nawet jej nie znali. Dziewczynka uświadomiła nam również, jak cenne i ważne jest życie. Hania dołączyła dziś do grona aniołów, jest już w Domu Ojca – mówił w homilii ksiądz proboszcz Bogdan Pękacki.
Dziś to będzie mój ostatni list do Was, lecz nie mówię „żegnaj”, tylko „do zobaczenia”. Dzięki Wam dostałam skrzydła i mogłam polecieć po życie za ocean. Dzięki Waszej mobilizacji i wielkim sercom, spełniliśmy moje największe marzenie – wróciłam do swojego domu. Dla mnie rzuciliście wszystko i stworzyliście prawdziwą armię. Moja historia jest wyjątkowa, bo zjednoczyła tysiące osób walczących o zdrowie i życie małej dziewczynki. Mam nadzieję, że ta historia zostanie w każdym z nas do końca życia i dzięki niej każdy będzie mógł docenić dobro drugiego człowieka i to, jak ważne jest zdrowie i rodzina.
Na zakończenie mszy ksiądz odczytał ostatnie przesłanie Hani:
Ja i cała moja rodzina z całego serca Wam dziękujemy.
Choć historia ta nie ma szczęśliwego zakończenia i nie tak miało to wyglądać, to myślę, że niebo potrzebuje zbudować wielką armię aniołków i dlatego wezwało mnie do siebie. Mamo, tato! Wiem, że zrobiliście wszystko, co możliwe. Wiem, że Wasz świat rozpadł się na kawałki, ale macie dla kogo żyć. Przyjdzie czas, że się spotkamy i będziemy razem na zawsze. Moja kochana siostro Martyko, Ty moja mała wariatko. Jesteś taka dzielna, choć jeszcze taka mała. Zawsze mi czytałaś, śpiewałaś przytulałaś, a Twoje buziaczki byli najsłodsze. Kocham Cię i zawsze będę.
Moi kochani dziadkowie, pradziadkowie dziękuję, że zawsze byliście przy mnie i ze mną na dobre i na złe. Moim dziadkom ze Stanów Zjednoczonych dziękuję, że mnie odnaleźli i pokochali. Dziękuję moim chrzestnym, że byliście przy mnie. Dziękuję mojej wspaniałej pani doktor, dzięki której mogłam być w domu do końca z moimi rodzicami i siostrą. Dziękuję całej mojej rodzinie, przyjaciołom, całej Wielkiej Armii Hani i wszystkim osobom, które mnie wspierały.
Dziękuję, Wasza Mała Wojowniczka Hanulka.
W ostatnim pożegnaniu Hani wzięła udział m.in. Urszula Kołodziejczyk, współorganizatorka zbiórki pieniędzy na leczenie dziewczynki. Jak powiedziała, walka o życie dziewczynki pokazała, jak wiele dobra tkwi w ludziach.
– Pokazaliśmy, że umiemy się zjednoczyć, że mamy dobre odruchy serca, że potrafimy być bezinteresowni. W dzisiejszych czasach chyba często zapominamy o tym, że jesteśmy dobrymi ludźmi. Historia Hani pokazała, że potrafimy się zjednoczyć dla obcego dziecka, nie tylko dla swojego. Dla historii usłyszanej w radiu, przeczytanej w Internecie ludzie się mobilizowali, by w jakikolwiek sposób pomóc – dodała Urszula Kołodziejczyk.
W pomoc Hani Terleckiej zaangażowana była również Marta Brzezińska. Jak przyznała, dziewczynka potrafiła wykrzesać, to co w każdym człowieku jest najlepsze.
– Hania pokazała nam wszystkim, że warto się zatrzymać i że warto się pochylić nad drugim człowiekiem, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znajduje. Hania dała nam ogromną moc pomagania. W ciągu zaledwie trzech tygodni udało się zebrać aż około 6,5 mln zł – przypomina Marta Brzezińska.
Wśród armii pomocników dziewczynki była także Magdalena Bogucka. Jak powiedziała, życia Hani nie da się już uratować, ale ona sama pomogła kilku dzieciom.
– Hani z nami już nie ma, ale całe dobro, które się tutaj odbyło zostało w nas. Nie tylko w naszej pamięci. Dziewczynka pomogła innymi dzieciom. To dzięki Hani, m.in. Ania i Arek zebrali pieniądze na swoje leczenie. Oni żyją i nadal walczą. To dzięki Hani mają szansę, by normalnie żyć – przypomniała Magdalena Bogucka.
Hania Terlecka została pochowana cmentarzu komunalnym w Cedzynie. Walkę z chorobą dziewczynka rozpoczęła w listopadzie 2019 roku. Wówczas lekarze zdiagnozowali u niej raka mózgu. Gdy w Polsce wyczerpane zostały wszystkie możliwości terapii, wówczas dalszego leczenia podjęli się specjaliści ze Stanów Zjednoczonych. To jednak wiązało się z ogromnymi kosztami. W ciągu zaledwie kilku tygodni, dzięki wielu tysiącom ludzi z całej Polski, na leczenie Hani udało się zebrać ponad 6 mln zł i dziewczynka poleciała na terapię za ocean. Po intensywnym leczeniu trwającym około roku Hania wróciła do Polski i przez dwa lata miała być jeszcze leczona chemią molekularną.
Niestety, ale w ostatnich miesiącach okazało się, że nastąpiły przerzuty na wątrobie dziewczynki, którym Mała Wojowniczka już nie dała rady.