„Z Bronkiem do gwiazd” – koncert wspomnień poświęcony zmarłemu trzy lata temu kieleckiemu artyście Bronisławowi Opałce odbył się dziś w ogrodzie Domu Środowisk Twórczych – Pałac Zielińskiego w Kielcach.
Wydarzenie przyciągnęło liczne grono kielczan, znajomych, przyjaciół, współpracowników oraz po prostu fanów twórczości nieżyjącego artysty-kabareciarza.
Kama Kępczyńska-Kaleta, członkini zespołu „Bielinianki” powiedziała, że Bronisław Opałko to nie tylko postać Genowefy Pigwy.
– Dla nas był to absolutnie artysta przez duże „A”. Wbrew pozorom, my „Bielinianki”, najbardziej kojarzymy Bronka z momentami, gdy po próbach zasiadał do fortepianu razem z nami, do ludowych piosenek. On wtedy grał i był sobą. I to było piękne. Był to wrażliwy człowiek, którego możliwe, że za bardzo kojarzono z postacią Genowefy Pigwy. I chyba nie do końca mu ta rola pasowała. To była jego codzienność, nieco komercyjna, aczkolwiek jego dusza mówiła zupełnie co innego. Niezwykle ciepło wspominamy Bronka Opałkę. Jako cudownego muzyka i artystę – mówiła.
Jan Kozłowski, współtwórca kabaretu „Pigwa Show” oraz przyjaciel artysty, podkreślił, że Bronisław Opałko był jego bliskim przyjacielem przez znaczną część życia.
– Pracowałem z Bronkiem 42 lata. Przez ten czas odwiedziliśmy m.in. Stany Zjednoczone, Kanadę, Australię i sporą część Europy. To był wspaniały i zdolny człowiek. Świetny muzyk, kompozytor oraz twórca tekstów. Stworzył ikoniczną wręcz postać babki Genowefy Pigwy – mówił.
Ewa Kozłowska, organizatorka koncertu, zaznaczyła, że artysta był charakterystycznym i wyrazistym człowiekiem.
– Bronek był szlachetną postacią. Cechował się skromnością i pozytywnym nastawieniem do życia, a jednocześnie potrafił jednoczyć ludzi. Wyjątkowe było w nim to, że podczas różnych imprez zawsze znalazł wspólny język ze wszystkimi. Był otwarty na innych ludzi. Zawsze z każdym się przywitał, a w stosunku do kobiet był niezmiernie szarmancki – podkreśliła.
Biorący udział w wydarzeniu kielecki muzyk, Włodzimierz Kiniorski, przypomniał, że Bronisław Opałko był nie tylko artystą kabaretowym.
– To był człowiek, który własną osobą potrafił integrować środowisko. To można zobaczyć na przykład dziś. Była to osoba, z którą chciało się przebywać. Bronek miał w sobie ogromne pokłady miłości dla innych ludzi. A jeśli chodzi o sztukę, to początkowo zaczynał bardzo ambitnie, od Rilke czy Witkiewicza. Dopiero później zadeklarował, że jest „Pigwą”. Miałem możliwość poznania jego potencjału jeśli chodzi o bardziej wyrafinowany rodzaj sztuki. Jego możliwości i umiejętności były ogromne, tak ogromne jak niebo, oby tam był, albo już jest – powiedział „Kinior”.
Na widowni podczas koncertu pojawił się także były prezydent Kielc, Wojciech Lubawski, który także przyznał, że zmarły artysta był dla niego przede wszystkim wieloletnim przyjacielem.
– Znałem go praktycznie od dziecka. Obydwaj byliśmy w harcerstwie, a on był moim drużynowym. Wszystko, co robił w życiu, było autentyczne. To, czego się podejmował robił z przekonaniem i nie próbował przy tym kombinować, jak wielu współczesnych artystów i twórców. To, że żył i działał akurat w Kielcach, to wielki zaszczyt dla miasta. Zostawił też po sobie wiele znanych pieśni, które często nie są z nim nawet kojarzone. Dzisiaj go po prostu brakuje. Młodzi ludzie mogliby brać z niego przykład – wspominał Wojciech Lubawski.
Ewa Kozłowska dodała, że obecnie trwają także prace nad budową pomnika-ławeczki satyryka. Przygotowuje ją kielecki rzeźbiarz Sławomir Micek. Kompozycja rzeźbiarska ma przedstawiać artystę siedzącego za klawiaturą. Pomnik w skali 1:1 ma być wybudowany do lipca przyszłego roku, a ustawiony zostanie w centrum miasta, na ul. Sienkiewicza, między ul. Dużą i Małą.