W kieleckim Parku Miejskim, u zbiegu ulic Solnej i Staszica, bije źródełko Biruty. To w tym miejscu, na kartach powieści „Syzyfowe prace” Stefana Żeromskiego, spotykali się o poranku, nie wypowiadając ani jednego słowa, młodzi bohaterowie utworu – zakochani pierwszą platoniczną miłością Anna Stogowska (zwana Birutą) i Marcin Borowicz. Pierwsze uczucie nie zostaje spełnione, ukochana wraz z rodziną wyjeżdża na stałe do Rosji, ale placyk przy źródełku staje się dla kielczan miejscem romantycznych spotkań, także za sprawą innej jeszcze kobiety o imieniu Biruta.
Rzeźba „Przysięga miłości” autorstwa Ryszarda Wojciechowskiego, tzw. „Biruta” / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Obie Biruty różnią się datą urodzin, ale wywodzą się z tej samej opowieści o miłości. Pierwsza, opisana słowem, mogłaby być równolatką Stefana Żeromskiego, który Marcinowi Borowiczowi dał wiele ze swojego życiorysu. Urodzić by się mogła zatem w 1864 roku. Druga Biruta przyszła na świat po upływie stulecia na plenerze rzeźbiarskim w Orońsku. Do Kielc przybyła w 1973 roku i od tego czasu liczymy jej urodziny. Zamieszkała, a jakże, przy południowym podnóżu Wzgórza Zamkowego kieleckiego parku, tuż przy źródełku Biruty. Jest dziełem rzeźbiarskiego dłuta, kunsztu i wyobraźni wybitnego artysty Ryszarda Wojciechowskiego, a jej inspiracją była wciąż żywa opowieść o uczuciu Marcina Borowicza i książkowej Biruty.
Przysięga miłości
Jak w przypadku Anny Stogowskiej, Biruta to jej nadane później imię. Oryginalnie rzeźba nazywa się „Przysięga miłości”. Kamienna Biruta przedstawia siedzącą kobietę, która lewą ręką trzyma w górze szachownicę z figurami i amorkiem symbolizującymi złożoność miłości i niepewność wygranej, z dłonią ułożoną w geście przysięgi. Rzeźba została wykuta w pińczowskim wapieniu, ustawiona jest na cokoliku z szarego granitu ze Strzegomia. Modelką postumentu była żona i muza artysty, także rzeźbiarka, Anna Jung-Wojciechowska.
Spotkanie z Anną Jung-Wojciechowską z mieszkańcami Kielc w BWA w 2012 roku / Fot. Krzysztof Krogulec – Ciekawe Kielce
– Rzeźba powstała w czasie kiedy oboje byli bardzo szczęśliwi – opowiada Stanisława Zacharko, dyrektor Biura Wystaw Artystycznych w Kielcach. – Stworzyli nowe życie i bardzo się kochali, a on był w pełni energii twórczej i w pełni sławy. Ten moment zawarty w rzeźbie zostanie w niej na zawsze. Biruta ma jeszcze jedną legendę potwierdzoną przez Annę Wojciechowską, żonę Ryszarda Wojciechowskiego, artysty, który ją stworzył, później profesora sztuk pięknych. Właśnie podczas wykonywania prac przy obelisku poczęła się ich najstarsza córka, a rzeźba zwie się przecież „Przysięgą miłości”. Jest to obelisk wybitny, bo i profesor Wojciechowski był wybitnym rzeźbiarzem, choć nieco teraz zapomnianym, ponieważ wyemigrował z Polski. Miał tu wszystko, tak opowiadała pani Anna, jego żona, podczas spotkania w BWA w 2012 roku. Miał tu katedrę, był cenionym rzeźbiarzem, miał swój krąg naśladowców i wielbicieli i nie chciał wyjeżdżać z Polski. Był tu szczęśliwy, tu się w pełni realizował. Ale ukochana żona bardzo chciała i chyba do tej pory z tego powodu ma wyrzuty sumienia.
– W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku wyjechali najpierw do Włoch, do obozu dla uchodźców z Polski, a później do Kanady i on się tam nigdy nie odnalazł – kontynuuje Stanisława Zacharko. – Co prawda, na początku swojego tam funkcjonowania dostał jakąś nagrodę za jakiś pomnik, który został zrealizowany, ale w zasadzie cały czas był w Kanadzie traktowany jako imigrant i nigdy nie zaistniał w tamtejszym środowisku artystycznym. Owszem, dużo realizował różnych rzeźb, ale to były rzeźby robione dla pieniędzy, dla utrzymania rodziny, które później grzęzły gdzieś w ogrodach bogatych ludzi i nigdy jako jego autorskie rzeźby nie funkcjonowały. Były po prostu piękną dekoracją, ale nikt nie pamiętał już o wykonawcy. W zasadzie chyba zmarł jako zgorzkniały człowiek. Tak został pokazany w nakręconym o nim w Kanadzie filmie, który przywiozła pani Anna. Mówił tam, że gdyby miał się jeszcze raz narodzić rzeźbiarzem, to bardzo by nie chciał, bo to jest ciężka dola, smutna i stresująca.
Państwo Wojciechowscy rozstali się później, w Kanadzie, tak więc nawet miłość swoją wielką, dla której poświęcił wszystko, utracił. „Przysięga miłości” pozostała jednak w kamiennej Birucie.
Rzeźba przedstawia siedzącą kobietę, która lewą ręką trzyma w górze szachownicę z figurami i amorkiem symbolizującymi złożoność miłości i niepewność wygranej, z dłonią ułożoną w geście przysięgi / Fot. Jarosław Kubalski – Radio Kielce
Miejska legenda
– Rzeźba zawsze była znakomita – wspomina dalej Stanisława Zacharko – i od początku, kiedy nie wiedziałam jeszcze, kto jest jej autorem, zawsze mi się podobała. I nawet kiedyś, razem z młodszą koleżanką, która jest grafikiem komputerowym, Katarzyną Samczyńską, stworzyłyśmy plakat na „Przedwiośnie” – doroczną wystawę pokonkursową twórców regionu świętokrzyskiego. Przedstawiał właśnie tę rzeźbę, której niewielki motylek wyobrażony z palet malarskich i z pędzelka, maluje usta na czerwono. „Przedwiośnie”, wiosna, Biruta się stroi. I ten nasz pomysł wygrał konkurs na plakat do „Przedwiośnia”, z czego bardzo byłyśmy dumne – podkreśla Stanisława Zacharko.
Miejsce w kieleckim parku z kamienną Birutą przysięgającą miłość nad źródełkiem, owiane dodatkowo legendą Marcina Borowicza i Anny Stogowskiej-Biruty, od czasu ustawienia rzeźby było chętnie odwiedzane przez zakochanych, tam przybywali także na sesje zdjęciowe nowożeńcy wrzucając do źródełka grosik na szczęście. Dawał ten grosik przy okazji, od czasu do czasu, poczucie szczęścia i okolicznym dzieciakom, którym brakowało kilku monet na lody czy hamburgery. Dzieliła się więc Biruta hojnie nie tylko uczuciem, ale i skromnymi dobrami materialnymi.
Placyk przy źródełku Biruty stał się także miejscem i innych uroczystości – obchodzonych przez mieszkańców Kielc urodzin Biruty. Pomysłodawcą tych urodzinowych happeningów był Krzysztof Krogulec, dziennikarz i fotoreporter, pasjonat Kielc i regionu świętokrzyskiego, prowadzący pełen znakomitych zdjęć i informacji blog „Ciekawe Kielce”.
Urodziny Biruty / Fot. Krzysztof Krogulec – Ciekawe Kielce
– Na początku wymyśliłem imieniny Biruty – wspomina. – Problem był ze znalezieniem daty imienin, ponieważ Biruta została skreślona przez władze komunistyczne ze słownika imion polskich, kojarzyła się bowiem z Bierutem. Dopiero w kalendarzu litewskim znalazłem datę – 24 listopada. Okazało się także, co odkryłem szperając w archiwach, że rzeźbę ustawiono w Kielcach także dokładnie 24 listopada. Był to niezwykły zbieg okoliczności, nikt nie mógł przecież wówczas przewidzieć, że rzeźba zostanie nazwana przez kielczan tym imieniem. Gdy solenizantka i jubilatka kończyła 28 lat, odbyła się pierwsza urodzinowa impreza na jej cześć. Huczna – z szampanem ufundowanym przez prezydenta Kielc Włodzimierza Stępnia, tortem przygotowanym przez cukiernika Janusza Banatkiewicza i bukietem od kwiaciarni Szarotka. Imprezę anonsowało zdjęcie przy rzeźbie ekipy filmowej i ubranej na biało młodziutkiej Alicji Bachledy-Curuś grającej Birutę w ekranizacji „Syzyfowych prac”. Urodziny obchodzono kilkakrotnie, a Biruta otrzymała w prezencie wiersze i szalik. Podczas jednej z imprez wybrano także ciastko kieleckie o nazwie „Birutka”.
Spotkanie przy źródełku
W 2011 roku, dzień po urodzinach Biruty, doszło do niezwykłego spotkania przy źródełku, Anna Jung-Wojciechowska, modelka pomnika i żona autora rzeźby, przyleciała do Polski na kilka dni aby sprawdzić stan, w jakim znajdują się rzeźby jej męża, a w drodze z Warszawy do Krakowa wstąpiła na krótką chwilę do Kielc. Tam spotkał ją przypadkiem Krzysztof Krogulec, który znalazł się w tym miejscu, aby zrobić zdjęcia współczesnej Birucie, kandydatce na Miss Polonia Internetu regionu świętokrzyskiego Dominice Kubackiej. Panią Annę zdziwiła i ucieszyła wiadomość, że rzeźba „Przysięga miłości” jest tak lubiana przez mieszkańców, że fotografują się przy niej młode pary. Rok później, Anna Jung-Wojciechowska przybyła z Kanady na Święto Kielc, w galerii BWA odbyło się także jej spotkanie z mieszkańcami, któremu towarzyszyła prezentacja multimedialna ukazująca twórczość Ryszarda Wojciechowskiego. Historia Biruty zatoczyła koło.
Spotkanie z Anną Jung-Wojciechowską przy rzeźbie „Przysięga miłości” w 2011 roku / Fot. Krzysztof Krogulec – Ciekawe Kielce
Źródełko
Radiesteci odkryli podobno, że źródełko Biruty jest miejscem mocy, co miałoby oznaczać, że wypływająca z niego woda ma trzy razy większą ilość jednostek w radiestezyjnej skali Bovisa (skala pomiaru promieniowania oraz określania tak zwanego poziomu bioenergetycznego) niż znana z doskonałego składu kielecka kranówka. Wierzymy lub nie – w przypadek, albo siłę przysięgi miłości.
Ryszard Wojciechowski przy pracy nad Birutą w Orońsku w 1971 roku / Zdjęcie z archiwów BWA Kielce
***
Biruta w literaturze
Fragment „Syzyfowych prac” Stefana Żeromskiego:
Blade liczko stało się teraz twarzą dziewiczą o rysach tak pięknych, jakby to z nich właśnie czerpano wzór do boskich profilów Pallady-Ateny w sztychowanych winietach starego wydania rapsodów Homera. Pod prostymi brwiami błyszczały w mroku rzęs wielkie oczy. Nad białym czołem lśniły się w porannym blasku pasma włosów jak piękny len. Chude ramiona podlotka, przekształcone teraz na barki dziewicze, cudnymi liniami łączyły się z zarysem piersi rozciągających stanik ciasnego mundurka brązowej barwy.”
Wiersz „Miłość”, napisany w 1966 roku przez autora rzeźby „Przysięga miłości”, Ryszarda Wojciechowskiego dla modelki Biruty, żony Anny Jung-Wojciechowskiej:
Ciebie wciąż rzeźbię z uczuć drogiego kruszca
Dotykiem serca, co gestem bezbłędnym
Kształt wiecznego trwania mistrzowsko wyłuszcza
Wtrącając w mrok zapomnienia wszystko co jest zbędne.
I trwać będziesz, kształtem dziewiczej nagości
W harfie wiosny, cieple lata, barwie jesieni, skrząca zimą
Spętana ramionami czasu, co będzie Cię gościł
W rydwanie sędziwym, krytym gwiazd patyną.
Ciebie szukać będzie czułe oko świata
Po gwiezdnym niebios odmęcie, skoro dzień odejdzie
Aż, zakwitniesz cudownym kwiatem paproci, jedną nocą lata
By nakarmić źrenice na czas, zanim znowu pąkiem w gwiazdach wzejdziesz.”