W wybuchu zginęła 41-letnia kobieta. Do zdarzenia miało dojść około godziny 6.00 – informuje rzecznik skarżyskiej policji Jarosław Gwóźdź. Na miejscu pracuje policja pod nadzorem prokuratora.
– To dla nas ogromna tragedia – mówi Radiu Kielce Elżbieta Śreniawska, prezes MESKO, po wypadku do jakiego doszło we wtorek rano w skarżyskim zakładzie.
Prezes skarżyskiej spółki dodaje, że w tym momencie trudno mówić o dokładnych przyczynach tragedii.
– Wypadek zdarzył się na wydziale, który był uważany za w miarę bezpieczny, nigdy nie doszło tam do żadnego wypadku. Obecnie wyciągając wnioski z poprzedniego zdarzenia (śmiertelny wypadek w kwietniu), podjęliśmy odpowiednie procedury podwyższonego bezpieczeństwa zgodne z zaleceniami Państwowej Inspekcji Pracy. Na miejscu zdarzenia cały czas trwają czynności pod nadzorem prokuratora – wyjaśnia.
WEWNĘTRZNA KOMISJA WYJAŚNIA PRZYCZYNY ZDARZENIA
Elżbieta Śreniawska podkreśla, że w MESKO także powołano wewnętrzną komisję techniczną mającą wyjaśnić przyczyny tragicznego zdarzenia.
– To zdarzyło się zaraz po wejściu kobiety na wydział, w pobliżu nie było nikogo. O tej porze mistrzowie i kierownicy przygotowywali zmiany do pracy. Zawsze odbywają się tego typu poranne dyspozycje, aby ustalić ciąg technologiczny na dany dzień. Dlaczego kobieta znalazła się w tym miejscu, jak doszło do tragedii, będziemy mogli powiedzieć po zakończeniu czynności – dodaje.
Prezes MESKO podkreśla, że wydział na którym doszło do tragicznego wypadku do momentu zakończenia działań prokuratora jest wyłączony z użytkowania.
JAK DOSZŁO DO WYPADKU?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że do wypadku doszło w korytarzu na wydziale, w którym są pakowane spłonki, czyli małe ładunki wybuchowe. Mogło chodzić o spłonki wykorzystywane w amunicji o kalibrze 23 milimetry. Są one stosowane m.in. w działkach przeciwlotniczych.
Stanisław Głowacki, przewodniczący NSZZ Solidarność w zakładzie zaznacza, że w przemyśle zbrojeniowym, podobnie jak w górniczym, wypadki się zdarzają mimo przestrzegania wszystkich procedur.
– Po wielu latach bezpiecznej pracy to drugi wypadek w zakładzie w ciągu ostatnich miesięcy, jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało. Wszyscy zastanawiają się, dlaczego doszło do wypadku w tym miejscu. To nie była to linia produkcyjna, tylko korytarz. Na tym stanowisku od 30 lat nie doszło do żadnego wypadku – mówi Stanisław Głowacki.
BADAJĄ PRZYCZYNY I OKOLICZNOŚCI WYPADKU
Prokuratura zakończyła wstępne czynności na miejscu śmiertelnego wypadku, do którego doszło w MESKO.
– Ciało kobiety zostało zabezpieczone do sekcji, ta ma być przeprowadzona w przyszły wtorek. Teraz będą przesłuchiwani świadkowie i analizowane dokumenty, w dalszej kolejności powołany będzie biegły z zakresu badania materiałów wybuchowych – mówi Małgorzata Gicewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Skarżysku.
Na razie prokuratura nie udziela informacji na temat okoliczności zdarzenia.
Przyczyny i okoliczności wypadku bada także Państwowa Inspekcja Pracy. Barbara Kaszycka z Okręgowego Inspektoratu w Kielcach informuje, że pracownicy sprawdzają między innymi czy w zakładzie przestrzegane są przepisy dotyczące bezpieczeństwa pracy, dokumentację oraz miejsce, w którym doszło do wypadku. Rozpoczęły się również przesłuchania świadków tego wydarzenia.
– Inspekcja zbada przyczyny i okoliczności wypadku. Sprawdzi także, czy poszkodowana miała odpowiednie przeszkolenie, ważne badania lekarskie, czy była wyposażona w odpowiednie środki ochrony osobistej i czy była odpowiednio nadzorowana i przyuczona do wykonywania pracy. Inspektorzy skontrolują również, czy była przeszkolona w zakresie BHP, a także w jaki sposób była nadzorowana jej praca – mówi Barbara Kaszycka.
Na razie nie wiadomo ile potrwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w MESKO. Jednak, jak zaznacza Barbara Kaszycka, w przypadku wypadków śmiertelnych takie kontrole trwają nawet miesiąc.
– Zapoznamy się z wynikami czynności kontrolnych prowadzonych przez Państwową Inspekcję Pracy i komisji wewnętrznej powołanej przez zakład – dodaje prokurator Małgorzata Gicewicz.
DRUGI ŚMIERTELNY WYPADEK W TYM ROKU
To drugi śmiertelny wypadek w zakładzie w tym roku. Jak informowaliśmy, 29 kwietnia doszło do eksplozji w budynku, gdzie wytwarzane były ładunki wybuchowe. Ciężko ranna została 48-letnia kobieta.
Z poważnymi obrażeniami twarzy śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował ją najpierw do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach, a następnie do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej. Tam jej stan udało się na tyle ustabilizować, że ponownie została przewieziona do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Niestety jej stan się pogorszył i kobieta zmarła 17 czerwca.
Z ustaleń pokontrolnych PIP w Kielcach wynikało, że do wypadku przyczynił się brak doświadczenia, tolerowanie przez osoby sprawujące nadzór odstępstw od przepisów zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, jak również stosowanie niewłaściwej technologii.
Barbara Kaszycka z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach poinformowała, że przyczyną wypadku były nieprawidłowości w stosowaniu sprzętu ochronnego przez pracownika. Poszkodowana była wyposażona w ochronne okulary, ale w chwili wypadku nie miała ich założonych. Ponadto kobieta powinna mieć założone dwie opaski antystatyczne, a w chwili wybuchu miała założoną tylko jedną – wyjaśnia Barbara Kaszycka.
Poszkodowana była zatrudniona w firmie trzy lata, ale na stanowisku, na którym doszło do wybuchu pracowała dwa dni – mówi Barbara Kaszycka.