Odwiedzając Bieliny nie znajdziemy budynków, które były świadkami wojennych wydarzeń. Jeden z takich obiektów jest dopiero 50 kilometrów dalej.
Już w 1939 roku w Bielinach powstał posterunek niemieckiej żandarmerii. Początkowo na jego potrzeby zajęty został dom Franciszka Kobyłeckiego, który w konspiracji występował pod pseudonimem „Jeleń”.
W 1941 żandarmi przenieśli się do budynku, na którego miejscu stoi dziś Centrum Tradycji, Turystyki i Kultury Gór Świętokrzyskich w Bielinach. W dalszym ciągu ich poczynania były obserwowane przez wywiad, bowiem na posterunku zatrudniony został Stefan Łazarski, żołnierz AK.
– Dzisiejszy wygląd budynków całkowicie się zmienił, inne też jest ich przeznaczenie. Jak choćby miejsce dawnego posterunku, gdzie później był urząd gminy, a teraz jest siedziba centrum kultury – mówi Sławomir Kopacz, wójt Bielin.
Na potrzeby stajni i budynków gospodarczych żandarmi zajęli remizę strażacką. Sami mieszkali także w budynkach wikarówki i organistówki. Ta ostatnia istnieje do dziś, ale jako zabytek została przeniesiona do skansenu w Tokarni.
– Dla nas najważniejsze jest miejsce, gdzie zamordowano ludzi na tzw. Dołkach i sam pomnik u podnóża wzgórza kościelnego, gdzie zawsze przypominamy zamordowanych – dodaje wójt.
Historię ataku na posterunek żandarmerii i późniejszą niemiecką zemstę przedstawiamy w kolejnym odcinku słuchowiska: Obrazy wojennych zdarzeń.