Pani Katarzyna Radomska z Bilczy skończyła dziś sto lat. Z życzeniami w jej domu pojawili się przedstawiciele Urzędu Miasta i Gminy Morawica, na czele z burmistrzem Marianem Burasem.
Jubilatka podkreśla, że jest nadal bardzo sprawna i sama jeździ autobusem do Kielc.
– Jak potrzebuje gdzieś dalej jechać to mnie zawiozą, ale wszystko inne wokół siebie robię sama. Bez pomocy innych sama się umyję i ubiorę. Sama też chodzę do kościoła. Pieniędzy jeszcze nie zgubiłam, ubrania mam, wprawdzie nie są one modne, ale takich nie potrzebuje – mówi pani Katarzyna.
Kiedy kobieta skończyła 18 lat, wybuchła II wojna światowa, dla niej były to trudne doświadczenia.
– To jest nie do opisania, co się wtedy działo. Pamiętam, że na naszym podwórku nocowali partyzanci. Wiadomo, dawało się bochenek chleba albo trochę zupy, bo w lesie nie było niczego do jedzenia. My o tym na początku nie wiedzieliśmy. Wiadomo, że jeśli by się to wydało to od razu „kulką w łeb”. Dzisiaj jest już inaczej, mamy dobrobyt na świecie, a tyle wojen… Czego brakuje na świecie, chleba? Nie. Pieniędzy? Nie. Mieszkań? Nie. Chyba brakuje serca – przyznaje jubilatka.
Pani Katarzyna Radomska twierdzi, że receptą na długowieczność jest prośba skierowana do Pana Boga.
– Trzeba wysłać SMS-a do Pana Boga, a on wyślę receptę na co potrzeba. On załatwi wszystko i wie co dalej zrobić, tylko trzeba poprosić – dodaje.
Burmistrz Morawicy, Marian Buras mówi, że osoby, które przekraczają sto lat życia są wyjątkowe.
– To zawsze jest miła uroczystość, kiedy można spotkać się z osobami, które przeżyły cały wiek. Pani Katarzyna przeżyła wojnę, a mimo to jest w świetnej formie, co się rzadko zdarza. Jest samodzielna, chodzi do kościoła. Trzeba być optymistą, pogodnie żyć i wszystko się jakoś samo ułoży – komentuje burmistrz.
Jubilatka oprócz kwiatów i prezentów, dostała honorowy dodatek pieniężny z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.