„Ksiądz musi zaprzestać” – to tytuł wystawy poświęconej księdzu Romanowi Kotlarzowi, którą od niedzieli można oglądać przed kościołem parafialnym w Mircu.
Podczas otwarcia ekspozycji przypomniana została postać kapłana, który bardzo odważnie angażował się w obronę robotników, przypomniała Patrycja Zatorska – Milewska z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.
– Był kapłanem niezłomnym i stał się symbolem protestu robotniczego, w czerwcu 1976 roku, w Radomiu. W swoich kazaniach brał w obronę represjonowanych ludzi pracy, za co spotkały go szykany ze strony służb bezpieczeństwa PRL – zwraca uwagę.
Poseł Krzysztof Lipiec, przewodniczący świętokrzyskich struktur Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że postać księdza Kotlarza jest mocno związana z Ziemią Świętokrzyską. – W okresie posługi w Mircu upominał się o powrót religii do szkół, później w Radomiu błogosławił robotnikom idącym przez „ścieżkę zdrowia” i występował w ich obronie. Za to był nękany przez komunistyczny aparat represji, co doprowadziło go do śmierci – mówi.
Parlamentarzysta przypomniał również, że w kościele w Mircu, w 30 rocznicę wydarzeń z Radomia wmurowano tablicę poświęconą księdzu Kotlarzowi. W niedzielę złożono przed nią kwiaty.
Ksiądz Roman Kotlarz pracował także w parafii w Koprzywnicy, o czym przypomniał poseł PiS Marek Kwitek. – Zawsze bardzo bliski był mu człowiek, a głosząc prawdę narażał się władzom komunistycznym. Wspominana jest też jego niezłomna postawa i konflikt z dyrektorem szkoły o naukę religii – zaznacza.
Senator PiS Jarosław Rusiecki zwracał uwagę, że postawa księdza Kotlarza to znak czasu, ale także przykład tego, jak walczyć ze złem. – Ten kapłan oddał życie za wiarę, ale też bronił wartości, jaką jest Ojczyzna. Podkreślanie wartości człowieka, obrony ludzi pracy, ale wiary i religijności, które są potrzebne człowiekowi – to stanowiło zasadę życia księdza Romana Kotlarza – powiedział.
Marszałek województwa świętokrzyskiego Andrzej Bętkowski podkreślił, że ksiądz Kotlarz był prekursorem ruchu solidarnościowego, choć po represjach z radomskiego czerwca zmarł. – W czasie swojej posługi zawsze dawał świadectwo prawdy, przywiązania do wartości i obrony uciśnionych oraz o możliwość wyznawania wiary bez przeszkód ze strony państwa – dodał.
Przewodniczący sejmiku województwa świętokrzyskiego Andrzej Pruś zwrócił uwagę, że postać kapłana nie została zapomniana. Świadczy o tym tablica upamiętniająca duchownego w mirzeckim kościele. W tym roku możliwość zapoznania się z wystawą IPN daje szansę na pogłębienie wiedzy o tym kapłanie.
Wystawa została podzielona na dwie części. Pierwsza pokazuje najważniejsze momenty z życia księdza Kotlarza. Wyznaczały je konflikty z władzami państwowymi, ciągnące się właściwie przez cały okres jego posługi duszpasterskiej. Posługę tę władza definiowała jako polityczną, tak też była odbierana przez wielu wiernych. W rzeczywistości oznaczała ona dramat człowieka, którego osobowość, przekonania i wielka spontaniczność popychały do działań niemieszczących się w sztywnym gorsecie komunistycznego państwa. W rezultacie ksiądz skazany był na konfrontację z komunistycznym aparatem przemocy.
Druga część wystawy obrazuje dochodzenie do prawdy o śmierci księdza. O tym, że do tego zgonu przyczynili się funkcjonariusze peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa mówią relacje kilkunastu przynajmniej świadków, a także ustalenia dziennikarzy i praca czterech uczniów radomskiego liceum, za którą otrzymali prestiżową nagrodę Ośrodka „Karta”. Prokuraturze jednak nigdy nie udało się ustalić, czy ksiądz zmarł z przyczyn innych niż naturalne. I to pomimo podjęcia śledztwa w 1990 r., w niepodległej już Polsce.
Ksiądz Roman Kotlarz ma w Mircu ulicę swojego imienia. Jego pamięć uświetniają pomniki, tablice i przydrożne krzyże ustawione w miejscowościach, z którymi związał swoje życie. Wciąż jednak poza tymi miejscowościami, Ziemią Radomską i Sandomierską jest postacią mało znaną.